𝟐𝟏ఌ

639 19 18
                                    

Love me, love me, baby
Are you down?
Can you let me know?
Love me, thank you, leave me
Put it down, then it's time to go
Get it like you love me
But you don't, boy, it's just for show
Take it or leave it, you gotta take it or leave it, like uh
Bloodline Ariana Grande

Alice White
„Still just as sinful"

Livia okazała być się bardzo sympatyczna. Potrafiła wyrazić swoje zdanie bez zawahania i patrzenia na aktualna sytuację. Jedyne co, to nie rozumiałam, kiedy wkradała jakieś rosyjskie słówka do swojego angielskiego i musiałam się domyślać o co jej chodziło. Była też niezwykle ładna. Miała długie, blond włosy, które były proste, jak druty, wielkie brązowe oczy, które podkreśliła nie wielką kreską i sztucznymi rzęsami. Jej usta były pełne, obrysowane konturówką. Prezentowała się dostojnie w czarnym futrze, czarnej sukience i butach na obcasie. Na głowie miała puchatą czapkę, jakby było minus sto stopni na zewnątrz.

Okazało się, że była ona żoną Xaviera, ale mówiła, że wcale go nie lubiła i zmusił ją do tego ojciec. Dowiedziałam się też, że jej mama była amerykanką, stąd znała angielski. Jak pokazała mi jej zdjęcie to od razu ją poznałam. Lilith Morton była piosenkarką z cudownymi piosenkami o głębokim przekazie. Volkova mówiła, że bardzo ją kochała, a kiedy opowiadała mi historie poznania jej rodziców widziałam, że też chciałaby przeżyć tak wspaniałą miłość, pełną przeszkód.

Kiedy Livia i Xavier wyszli z wielkiego penthousa Nicodemusa, znowu zostaliśmy sami. Z jednej strony byłam załamana spędzaniem z nim jeszcze więcej czasu, a z drugiej, czułam gdzieś w sercu dziwną ekscytacje, jakbym czekała na to odkąd jego brat z żoną wszedł do mieszkania. Otaczała nas niezręczna cisza. Spojrzałam na mężczyznę, który siedział teraz na wielkim fotelu, przyglądając się mi. Wyjęłam więc z kieszeni telefon i zaczęłam oglądać TikToka. Piosenki odbijały się po wielkim salonie. Przewijałam je nie oglądając filmików nawet do końca. Czułam jak wbija we mnie swoje przerażająco czarne oczy. Siedziałam luźno na kanapie, a miałam wrażenie, że byłam sztywna, jak kłoda.

— Nie chciałabyś się przespać? Musisz być zmęczona po nocnym dyżurze — odezwał się, a mnie przeszedł dziwny dreszcz.

Zmusiłam się do spojrzenia na niego, udając znudzoną.

— Chętnie, ale w swoim mieszkaniu — mruknęłam nie kłamiąc. Miałam już dość presji jego osoby.

— Jesteś w swoim mieszkaniu.

Zatkało mnie.

Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Co jeżeli on naprawdę myślał o mnie poważnie tym razem? A może chciał mnie wykorzystać i nie dać mi możliwości drogi ucieczki? Ale z drugiej strony to dostałam kartę do jego mieszkania, więc mogłabym uciec gdybym tylko chciała. To wszystko było bezsensu. Cała moja aktualna relacja z Nicodemusem Walkerem była paradoksem.

Przełknęłam gorzko ślinę.

— Chce wrócić do swojego mieszkania — rozkazałam mu.

— Twoje mieszkanie idzie na sprzedaż w przyszłym tygodniu, Alice — Zaśmiał się złośliwie.

— Co? — Zapytałam niedowierzając.

— Co co? Głucha jesteś?

Nie odpowiedziałam. Podbniosłam hardo głowę, podchodząc do wielkich okien rozciągający się krajobraz Londynu. Chciał sprzedać moje mieszkanie? Jakim prawem? Ja rozumiem, że myślał, że skoro jest prawnikiem to może wszystko, ale to była gówno prawda!

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz