I get those goosebumps every time, yeah, when you're not around (straight up)
When you throw that to the side, yeah (it's lit)
I get those goosebumps every time, yeah
Goosebumps Travis ScottNicodemus Walker
,,Call me"Zawsze kiedy musiałem gdzieś lecieć wybierałem prywatny samolot, który odziedziczyłem w spadku po dziadku. Nie należał on do najnowszych, ale działał zdecydowanie lepiej niż te nowoczesne. W środku urzędował styl klasyczny. Białe, skórzane fotele, drewniane dodatki. Samolot zdecydowanie miał swój urok, a ja nie lubiłem narzekać na to jak mi się żyło, bo większość tego świata może tylko pomarzyć o takich luksusach. Doceniałem to, czego się dorobiłam z dnia na dzień i dziękowałem bogu, że wie, że jestem od niego silniejszy i oddał mi pałeczkę rządzenia życiem.
Przez cały lot na Sycylię Arabella nie odezwała się ani słowem, w porównaniu do Xaviera, którego jadaczka się nie zamykała, a z gardła wychodziły to coraz nowsze zdania. Zakłócał ciszę, która chciałem słyszeć. Chciałem by piszczało mi w uszach, abym mógł w spokoju pomyśleć o White, która dalej pchała się do mojego umysłu.
Chciałem o niej myśleć przez cały dzień. Czułem wtedy, że odpoczywam, relaksuje się. Czułem wtedy jakby była obok mnie i szeptała mi do ucha opisując swój dzień, jak to kiedyś lubiła. Chciałem, aby czekała na mnie w domu. Chciałem by do mnie zadzwoniła. Chciałem ją mieć. Znowu. Chciałem by znowu była tylko dla mnie. Tak bardzo tego chciałem. Ale nie, Alice White postanowiła już dawno temu, że ode mnie odchodzie. Więc dlaczego nie potrafiłem pogodzić się z jej odejściem? Przecież sam powiedziałem, że jej nienawidzę tej, jakże, pamiętnej nocy.
Dolecieliśmy po kilku godzinach. Na lotnisku, czekał na nas samochód podstawiony, przez ludzi Carlo. Był to czarny mercedes klasy s W222. Carlo wiedział, że każdy musi nam zjeżdżać z drogi, że każdy musi wiedzieć, kto przyjechał. Dlatego dał nam auto znane od lat na Sycylii.
— Xavier, sprawdź samochód — rozkazałem bratu.
Ten bez najmniejszego sprzeciwu obejrzał dokładnie auto, zaglądając w każdą możliwą szparkę, a ja razem z siostrą staliśmy w bezpiecznej odległości od pojazdu. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
W końcu, nawet najbliżsi przyjaciele widzą w nas interes.
Wsiedliśmy do auta - Arabella z przodu, ja za kierownicą, a Xavier z tyłu - i ruszyliśmy z piskiem opon. Tak jak to było zawsze, każdy zjeżdżał nam z drogi. Wszyscy na Sycylii wiedzieli, że tym rejonem Włoch rządzi mafia Carlo, a ja jestem jeszcze wyżej niż sam szef sycylijskiej mafii. Tego jeszcze nie wiedzieli, ale przyjdzie to z czasem.
Lubiłem tu przyjeżdżać. Czułem się jak pieprzony Bóg jeżdżąc niezgodnie z prawem, wydając krę śmierci dłużniką i innych cweli, a w dodatku było tutaj naprawdę pięknie. W szczególności kochałem Palermo. Chciałbym ją tam zabrać. Pokazać jej trochę piękna Europy. W ogóle chciałbym jej pokazać cały świat. Ale najbardziej chciałbym pokazać jej, oklepany przez wszystkich zakochanych, Paryż oraz właśnie Palermo. Te dwa miasta prawie odzwierciedlały jej piękno. Bo pomimo, że nie należy do najpiękniejszych dziewczyn tego świata, a bardziej do tych przeciętnej urody, to dla mnie i tak zawsze była najpiękniejsza.
Dojechaliśmy pod wielką willę Carlo. Nie podobał mi się jego dom. Był dla mnie zbyt nowoczesny. Ogromne okna, przez które było wszystko widać. Tandetna elewacja budynku, bez żadnych zdobień. Jego mieszkanie wyglądało, jak biała bryła. Biała, pusta, bryła. Pomimo swojej wielkości wyglądała tanio i bez jakiejkolwiek estetyki.
CZYTASZ
𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWY
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII „LONDON" [...] - Jesteś chory, Walker. - Choruje na ciebie, Alice White i nie udawaj, że tego nie wiesz. [...] - Zniszczysz mi życie... - Nie da się zniszczyć czegoś, co jest już dawno zrujnowane. [...] Alice White po siedmi...