𝟏𝟐ఌ

554 20 6
                                    

He said, "Are you serious? I've tried, but I can't figure out
I've been next to you all night and still don't know what you're about
You keep ta- (ta-ta-) talkin', but not much comin' out your mouth
Can't you tell that I want you?" I say, yeah
Greedy Tate McRae

Alice White
,, I'm Nicodemus fucking Walker, I can everything"

Zapowiadał się wyjątkowo spokojny dyżur. Byli sami stali pacjenci, miłe pielęgniarki miały ze mną zmianę, a w dodatku byłam na swoim oddziale. Kochałam tu pracować, pomimo że było cholernie ciężko wszystko ogarnąć, jak było się jednym z dwóch lekarzy na ogromnym oddziale na jednej zmianie. W czym wszyscy z niewiadomych przyczyn woleli zatruwać mi dupę z jakimiś pierdołami, typu jakie leki teraz podać dla danego pacjenta, pomijając to, że po studiach medycznych powinni to wszystko wiedzieć, a nie pytać się lekarza, skoro sama powiedziałam im, że nawet nie ja zajmuje się akurat tym poszkodowanym, zamiast iść do Simon, czyli mojego kolegi z oddziału. Również był neurologiem, a jakoś do niego nikt nie gnał. Co było, cholernie, dziwne, gdyż to on był tym milszym lekarzem, ja zazwyczaj potrafiłam wściekać się o byle co na pielęgniarki, czy nawet ordynatora. Było o tyle dobrze, że był to przyjaciel mojego ojca, więc zapewne to jedyny powód dlaczego mnie jeszcze nie wyrzucili za swoje docinki.

Robiąc obchód po oddziale zadzwonił mój telefon. Nie chciałam odbierać, ale zobaczyłam, że był to Dylan. Z nim nigdy nie wiadomo. Czasem dzwoni zapytać co u ciebie, a innym razem pochwalić się, że spotkał Lady Gage.

— Mów szybko, mam obchód — rozkazałam, uśmiechając się sztucznie do przechodzących pielęgniarek.

— Alice, co mam zrobić, jeżeli skaleczyłem się w palec, a nie ma mnie w domu? — Zapytał spanikowany.

Uroki bycia lekarzem w rodzinie. Szkoda tylko, że nasi rodzice również nimi byli, a jakoś to do mnie zawsze dzwoniono z najgorszymi pierdołami.

— Ja pierdole, Dylan... — mruknęłam pod nosem, nie dowierzając, że jestem z nim złączona krwią i ktoś tak głupi może nazywać mnie siostrą. — Mocno się skaleczyłeś?

— Nie, po prostu mam taką malutką dziurkę, z której leci krew, ale nie dużo. Co mam zrobić, Alice? Jakbym był w domu to był przykleił plaster, ale jestem w galerii handlowej i nie wiem co robić...

— Idź do apteki i kup plaster - przerwałam mu. Jakim cudem da się być tak nieporadnym? — Uprzedzając twoje pytanie, zwykły plaster nie różni się niczym od tych z samochodzikami. Możesz kupić kolorowy, działa tak samo — mruknęłam zirytowana. Czułam się jakbym rozmawiała z trzy latkiem.

— Ale w aptece będę musiał kupić całe opakowanie. I który będę musiał przykleić? Ten większy?

— Panie i panowie, oto Dylan White, który nawet nie wie jaki plaster przykleić na ranę, która jest mniejsza od ziarna. Jebany hipochondryk z ciebie — rozłączyłam się bez pożegnania.

Dylan był specyficzną osobą. Był ode mnie starszy, a miałam wrażenie, że zachowywał się, jak dzieciak. W porównaniu do Devona, to Dylan był szalony, nieokiełznany, nieprzewidywalny, dziwny i mogę zaryzykować, mówiąc, że był równueż psychiczny. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że ma jakieś ADHD czy coś innego. Na szczęście, poszczęściło mu się, gdyż nasza mama jest psychiatrą i stwierdziła, że jest zupełnie zdrowy. Ale ja jakoś jej nie wierzyłam.

Dźwięk powiadomienia zmusił mnie do ponownego wyjęcia telefonu z kieszeni. Spodziewałam się wiadomości od Dylana z kolejnym absurdalnym problemem. Jak zobaczyłam kto do mnie napisał to już serio wolałam idiotycznego Dylana.

Walker: Witaj Alice, właśnie będę przejeżdżał obok szpitala, w którym pracujesz, postanowiłem więc zajechać i zapytać cię o coś. Mam nadzieje, że się zgodzisz, ale mówię od razu, że jeżeli odmówisz to i tak dopnę swojego. Tak więc zaraz będę na twoim oddziale. Informuję cię ze względu na to, że nie chcę żadnych atencyjnych scen z twojej strony. Nie każdy musi wiedzieć, że mnie nie lubisz. Pozdrawiam i wysyłam buziaki, Nicodemus Walker (najpiękniejszy i jedyny twój EX)

Zaśmiałam się cicho pogardliwie. Spierdalaj, Walker.

607543708: Witaj Nicodemusie, nie życzę sobie twoich odwiedzin, chyba że jako pacjent. Wtedy chętnie uduszę cię poduszką lub wstrzyknę leki nasenne. Poza tym, oddział jest zamknięty i nie każdy może na niego wejść, a godziny odwiedzin są o piętnastej więc troszkę się spóźniłeś. W dupie mam twoje pytanie, mówię nie i chuj ci w dupę, panie Walker. Uwierz, każdy musi widzieć, że cię nie lubie, nie chce potem plotek na oddziale o nowych chłopaku. Turlaj dropsa tępa amebo, Alice White (najzajebistrza i jedyna twoja ex)

Wiadomość zwrotną dostałam niemal od razu.

Walker: Droga Alice, myślisz, że nie posiadam życia erotycznego od siedmiu lat? Myślałem, że to ty znałaś mnie najlepiej ze wszystkich możliwych ludzi w Anglii. Nie żyłem w celibacie jak ty, White.

Nikły uśmiech zszedł mi z ust, a złość zawitała w moim sercu. Chciałam mu pokazać, że nie tylko on się zajebiście bawił, pomimo że wiem, że to się źle skończy. Ale cóż... od siedmiu lat już i tak siebie nie poznawałam, więc co to za różnica, czy zrobię jeszcze gorzej?

607543708: Celibacie? Nie tylko ty mnie smakowałeś, Walker. Myślę, że wiele mężczyzn chętnie wypowie się, jak to jest pieprzyć EX Nicodemusa Walkera. A właśnie, jak ci się żyje ze świadomością, że żadna z twoich dziwek nie była choć w połowie tak dobra, jak ja? W końcu, ruchana przez wszystkich nie jest tak atrakcyjna, jak ruchana tylko przez ciebie, czy mam rację? A nie czekaj, takiej nawet nie ma. Przecież ktoś zabrał to co ,,twoje". Zabawne.

Wiedziałam, że mam przejebane. Wiedziałam to po jego następnej wiadomości, która przyszła dopiero po kilku minutach.

Walker: Alice White, właśnie skazałaś siebie na mnie do końca życia. Jeszcze raz. Wchodzę na oddział.

Drzwi wejściowe na oddział się otworzyły. Włosy miał rozczochrane, kilka guzików koszuli odpiętych, a marynarkę niósł w dłoni. Nie widziałam jeszcze wyraźnie jego twarzy, ale było czuć, że jest cholernie zły. Powinnam była uciekać jak najdalej się da. W końcu z Collinsem się nie zadzieje, a co dopiero tak złym. Ale już dawno wyszło na jaw, że jestem równie szalona jak on. Więc stałam na środku długiego korytarza z wielkim uśmiechem na twarzy i zadartą dumnie brodą, czekając, aż rozpocznie się ten cyrk.

— Tu nie można wchodzić, proszę pana! — Krzyknęła do niego jedna z pielęgniarek.

— Jestem Nicodemus, pieprzony, Walker mi wszystko wolno — warknął.

Zaśmiałam się pod nosem. Mi wszystko wolno, ale każdy dobrze wiedział, że gdybym tylko powiedziała do niego nie w jednej, bardzo ważnej, kwestii to by odpuścił. Nicodemus Walker nigdy by mnie nie dotknął, gdybym tylko powiedziała nie. I jak jeszcze miesiąc temu byłam pewna, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i zostawić go w przeszłości, to teraz zrozumiałam, że jego postać nie była zamkniętym rozdziałem. Nasza historia się jeszcze nie skończyła, a ja zaczynałam być o niego zazdrosna.

A to przecież nie tak miało być.

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz