𝟐𝟓ఌ

539 18 9
                                    

Your mind's in disturbia
It's like the darkness is the light
Disturbia
Am I scaring you tonight
(Your mind's in) Disturbia
Ain't used to what you like
Disturbia
Disturbia
Distrubia Rihanna

Nicodemus Walker
„Fucking hell, I said don't smoke!"

Wybiegłem z mieszkania. Nie mogłem tam przebywać. Nie mogłem na nią patrzeć.

Ten cholerny średnik za uchem.

Całe moje pożądanie, tęsknota. Wszystko zniknęło. Został tylko cholerny żal, przerażenie i smutek. Pierwszy raz w życiu się bałem. Bo chodziło o nią. Bo to ona cierpiała. To ona przeszła depresje...

A bolało, bo wiedziałem, że zachorowała najprawdopodobniej z mojego powodu. Byłem prawie pewien, że to ja byłem głównym czynnikiem rozwoju ten paskudnej choroby. Kto inny potrafił zrobić tak wielką krzywdę osobie, przez którą przepadł, jak nie ja?

Byłem takim skurwysynem. Byłem okropny dla niej w liceum. Robiłem dla niej wszystko, żeby mogła mnie kochać. Robiłem duże rzeczy, zamiast skupić się na tych małych, przez które czuła się wtedy źle. Po seksie nie zostawałem z nią na noc. A jak już zostałem to uciekałem za nim się jeszcze obudziła. Nie przytulałem jej. Nie mówiłem jej, jak bardzo mi na niej zależało, pomimo że nigdy nie czułem takiego przywiązania do kogokolwiek. Uzależniłem się od niej już wtedy. A jednak złamałem jej serce.

Napisałem do niej po tym wszystkim o czym dowiedziałem się od Nicolasa. Jej brat zabił moją najlepszą przyjaciółkę, która była dla mnie, jak siostra. Najbliższą osobę mojemu sercu. On ją zabił. I chodził wolno po świecie, pomimo popełnionej zbrodni. Miałem ochotę go zabić. Tak bardzo. Tak bardzo miałem ochotę to zrobić.

Umówiłem się z nią w parku niedaleko jej domu. Chciałem z nią wszystko zakończyć. Cała naszą relacje szlak trafił. Nie mogłem pozwolić sobie być z krewną zabójcy Madeline. Nie mogłem na to pozwolić. Nie tego by chciała. Dlatego siedziałem w parku na jednej z ławek, czekając aż przyjdzie White. Nie chciałem jej teraz widzieć, ale wiedziałem, że to będzie ostatni raz, kiedy będę musiał patrzeć na jej idealną prostotę. Kiedy będę słuchał jej melodyjnego głosu. To wszystko miało się skończyć. Byłem przeklęty i nie zasługiwałem na szczęście. Uwierzyłem na chwilę, że jestem w stanie kogoś pokochać. Że mogę być z tak cudowną dziewczyną. Ale jak zwykle, los był przeciwko mnie.

Zmierzała w moim kierunku ze zmartwioną miną. Miała na sobie czarną bluzę, którą kupiłem jej w moje urodziny i dresy. Wyglądała pięknie. Uśmiech pchał mi się na usta, ale nie pozwoliłem mu się jej pokazać. Usiadła obok mnie na ławce.

Cześć Nick przywitała się. W jej głosie było czuć dezorientacje. Nie wiedziała co chciałem jej powiedzieć.

Cześć White mruknąłem nieprzyjemnie.

Patrzyła w moje oczy, próbując odszukać jakichkolwiek emocji, które uspokoiły by ją i nie musiałaby się przygotowywać na najgorszy scenariusz. Wiedziałem co chciałem powiedzieć. Całą drogę do tego parku myślałem co dokładnie jej powiem. A teraz, kiedy wyglądała tak smutno nie chciałem tego mówić. Wiedziałem jak bardzo mnie kochała. Byłem jej pierwszą miłością. I teraz miałem złamać jej serce. A pomimo że nie byłem specem w sprawach sercowych to wiedziałem, że pierwsza miłość zostaje w pamięci na zawsze, a ból po rozstaniu bratnich dusz zostawia wielką szramę na sercu. Wielką bliznę, która na zawsze tam zostanie.

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz