𝟏𝟒ఌ

530 21 1
                                    

Club queen on the downtown scene
Prowling around at night
You're not mean, you just want to be seen
Want to be wild
A little party never hurt no one, that's why it's alright
You want in but you just can't win
So you hang in the lights
Art Deco Lana Del Rey

Alice White
,,I won't ask how you're doing because I don't give a fuck 'bout it"

Jebany skurwiel.

Co on sobie do cholery wyobrażał? Że co, nagle zapomnę o wszystkim co mi zrobił i polecę z nim na cholerną Sycylię? Kurwa, jego mokre sny.

Mogłam powiedzieć wiele rzeczy o Nicodemusie Walkerze, ale on wcale nie był głupi. Co on sobie, w ogóle, myślał? Że nagle wszystko będzie w porządku i znowu będziemy razem? Że będziemy mieć dwoje dzieci, chodzić na kolacje do ekskluzywnych restauracji, lecieć raz w miesiącu na drogie wakacje, wozić się Maserati i pieprzyć na blacie kuchennym, który zapewne byłby droższy od całego mojego mieszkania? Trzeba być jakimś niespełna rozumu, żeby nie rozumieć słowa wypierdalaj.

Była sobota, co oznaczało, że Walker poleciał do Włoch z tą jego dziwką. Nie żeby mnie to jakoś bardzo obchodziło, ale najchętniej bym ją zabiła. Oczywiście nie zależało mi na nim, (i mówiłam prawdę, bo naprawdę miałam go gdzieś), ale głowę tej suki rozpieprzyłabym o chodnik przy pierwszej lepszej okazji. To było właśnie dziwne. Bo nie wiedziałam dlaczego tak jest. Chciałam, aby odszedł ode mnie, znowu mnie zostawił, ale tym razem z mojej woli, jednocześnie przejmując się tym z kim przebywa. Że jest w jednym pomieszczeniu z kobietą, która jest pewnie cholernie gorąca. Zapewne wyglądała jak modelka.

Nie potrafiłam się przez to skupić. Pieprzony Nicodemus Walker. Potrafi zepsuć mój humor, bo dał mi na chwilę spokój. Przecież tego chciałam. Od samego początku. Powinnam była się cieszyć. A jednak nie potrafiłam zdać się na chociaż znikły uśmiech. Sama siebie nie potrafiłam już zrozumieć. Chciałam by dał mi spokój, ale wkurzyło mnie, że pojechał na tej, pieprzony, bal z jakąś suką, która, zapewne, nie miała nic innego do zaoferowania oprócz sztucznych cycków.

Dlaczego mnie pocałował? Chciał mi pokazać, że dalej na mnie działa? Chciał znowu mną zawładnąć, odzyskać mnie?

Najbardziej była zła na samą siebie, bo nie potrafiłam od razu go odepchnąć. Oddałam pocałunek i... kurwa, podobało mi się to. Tęskniłam za jego ustami, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. To jak mnie dotykał, jak dobrze mnie znał, że wiedział co zrobić. To ile pokazał mi ten pocałunek. On też za tym tęsknił. Ale nie wierzyłam, że chciał to naprawić. Nie było już co naprawiać.

Przepracowywałam go z połową specjalistów jakich znał mój ojciec i sama sobą. Myślałam, że się z niego wyleczyłam. Siedziałam zamknięta przez niego kilka tygodni w zamkniętym oddziale, gdzie przeważnie przebywały chore psychicznie osoby. A pomimo tego, że mózg nie myślał o nim przez długi okres czasu, a serce milczało, to nigdy o nim nie zapomniało.

Sądziłam, że niemożliwe jest kochać do końca życia swoją pierwszą, prawdziwą miłość. A jednak... coraz bardziej zaczynałam w to wierzyć.

— Pani doktor, pacjent z dziewiątki cię prosi — powiedziała pielęgniarka, której nawet imienia nie znałam.

Skinęłam szybko głową, czując się odklejona od rzeczywistości. Bez słowa wyszłam z pokoju lekarzy, idąc przez słabo oświetlony korytarz do sali numer dziewięć. Weszłam do środka, widząc starszego mężczyznę, który wyglądał jakby przez całe życie mieszał to co nie powinien.

— Dzień dobry, co się dzieje? — Zapytałam oschło, będąc cholernie zmęczona.

— Pani doktor, bo ten obraz się na mnie dziwnie patrzy. Ściągnęła by go pani? — Zapytał, a ja nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać.

Tu nie było, kurwa, żadnego obrazu...

— Niech pan poprosi, którąś ze sprzątaczek.

Wyszłam z sali i wróciłam do poprzedniego pomieszczenia, w którym wcześniej przebywałam. Dalej była tam ta sama pielęgniarka.

— Niech pani zadzwoni na oddział psychiatryczny czy nie wzięliby go na obserwację. Najlepiej w sali bez jakichkolwiek obrazów.

Nie czekając na odpowiedź wyszłam jak najszybciej mogłam, aby iść na palarnie i rozładować stres, który nosiłam na swoich barkach od początku zmiany. Oparłam się o ścianę, wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, włożyłam jednego między usta i odpaliłam, zaciągając się toksyną. Zamknęłam oczy, próbując się rozluźnić, ale otworzyłam je prawie że od razu, gdyż przed moimi oczami ukazał się obraz Walkera z piękną blondynką, w drogo wyglądającej sukience, na kolanach. Miała ciało, o którym ja mogłabym sobie tylko pomarzyć, albo wybulić mnóstwo pieniędzy w chirurga plastycznego, a pomimo drogiej garderoby, jej osobowość była tańsza niż poczucie humoru Walkera, a to już był, kurwa, rekord taniości.

Rzuciłam papierosa do popielniczki, pomimo że zaciągnęłam się może dwa razy i wyszłam wracając na oddział.

Ja pierdole tą zabawę.

Nicodemus Walker

Na lotnisku czekała na mnie Meghan. Wyglądała, jakby na siłę chciała podkreślić swoją ważność, a była nikim innym niż zwykłą dziwką, która chciała wkręcić się do świata spod czarnej latarni, aby zaistnieć. Ubrana od głów do stup w Dolce & Gabbana, ale wyglądała w tym jakby miała na sobie ciuchy z lumpeksy... tego gorszego sortu. Miała czarną sukienkę, która powinna wyszczuplać, chociaż w jej przypadku było na odwrót.

— Dobry wieczór, Nico — przywitała się z uśmiechem.

— Dobry to był, zanim wysiadłem z tego przeklętego samolotu... — mruknąłem cicho, bardziej do siebie niż do niej.

Wsiedliśmy do auta, które przygotował dla nas Carlo, po moim dokładnym sprawdzeniu bezpieczeństwa. Wyjąłem telefon, żeby nie musieć słuchać pierdolenia kobiety nad uchem.

254224163: Witaj, Alice. Jak mija ci ten niezwykle nudny, dla ciebie, wieczór?

Odpowiedź dostałem niemal od razu.

Zaraz zacznę myśleć, że dalej ją do mnie ciągnie i wcale nie muszę się starać o jej uwagę.

Dulcynea: Witaj, Walker. Bawię się świetnie w twoim klubie razem z pięknym kawalerem. Nie będę pytała co u ciebie, bo mam to w dupie.

Zacisnąłem pięść. Wszedłem w aplikacje, którą zainstalował mi Allan, aby sprawdzić jej położenie. Była w domu. I miała piętnaście procent, powinna podłączyć telefon. Rozluźniłem palce, a na moje usta wszedł nawet niewinny uśmiech.

254224163: Tym kawalerem jest twoje mieszkanie?

Już mi nie odpisała.

Zgasiłem królową riposty i dram. Czułem dumę.

𝐃𝐮𝐥𝐜𝐲𝐧𝐞𝐚 | +𝟏𝟖 W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz