10. To nie jest telefon

1.2K 30 3
                                    



   -Wy razem musicie...... na bankiecie udawać, że jesteście parą-powiedział ojciec chłopaka ma co ja się oburzyłam.

-Co. Jak to. Dlaczego?-spytałam oburzona tą sytuacją ponieważ znam się z chłopakiem dopiero około dwa do trzech tygodni.

-Ponieważ będzie tam wiele paparazzi a nie możemy sobie pozwolić na plotki-powiedział pan Theodor.

-Dobra idźcie już bo się spóźnicie-powiedziała moja mama, a ja podeszłam do stołu i zabrałam z tam tond moją małą czarną torebkę. Wyjęłam z niej perfumy o zapachu maliny i się nimi spryskałam.

-A i jeszcze jedno, Kylie jesteś dzisiaj waszym szoferem i jedziecie twoim czarnym BMW-zwrócił się do mnie mój ojciec.

-Dobrze-powiedziała i ruszyłam w stronę wyjścia.

Podeszłam do drzwi i ubrałam moje ulubione błyszczące szpilki. Wyszłam ramie w ramię z Maxem, muszę powiedzieć, że wyglądał naprawdę przystojnie.

-Chodź za mną-powiedziałam do chłopaka i udałam się do mojego dużego garażu z dużą ilością markowych samochodów.

Podeszliśmy do mojej ukochanej kolekcji samochodów i wsiedliśmy do mojego jednego z ulubionych czyli czarnego BMW.

Zajęłam miejsce kierowcy a chłopak usiadł obok mnie. Dobrze znałam drogę do miejsca docelowego, ponieważ jak byłam mała często jeździliśmy tam na różne imprezy ale też sami też tam wyprawialiśmy różne imprezy typu urodziny.

Właśnie po około godzinie drogi dojechaliśmy, zaparkowałam na parkingu i wyszłam idealnie wprost na śliczny długi czerwony dywan. Podeszłam do drzwi chłopaka i otworzyłam je mu.

Pewnie uważacie, że to jest dziwne, że to ja otwieram chłopakowi drzwi a nie on mi, ale jak dla mnie jest to normalne, że dziewczyna okazuje chłopakowi szacunek. To działa w dwie strony, ja okazuje szacunek chłopakowi a ja nie tylko on mi.

-Zapraszam-powiedziałam do Maxa i podałam mu rękę żeby wyszedł. Weszliśmy na dywan i zaczęły się pytania typu czy jesteśmy razem, kim dla siebie jesteśmy ale głównie pytania były kierowane do mnie. Ponieważ zawsze przychodziłam sama na imprezy.

-Nazwiska-powiedział do mnie ochroniarz kiedy podeszliśmy do wejścia na sale.

-Davies i Brown-powiedziałam pewna siebie z uniesioną głową.

Weszliśmy na sale a wszystkie oczy został momentalnie zwrócone w naszym kierunku. A ja poczułam się dosyć niekomfortowo.

Podeszłam do stołu na którym były napisane nasze nazwiska. Usiadłam na wskazanym miejscu, ale oczywiście nie mogłam mieć dłuższej chwili spokoju. Maximilliano złapał mnie w talii i przyciągnął na swoje kolana.

Siedziałam już chwilę na kolanach chłopaka kiedy poczułam coś twardego wbijającego mi się w nogę.

-Czy mógł byś wyciągnąć telefon z kieszeni, bo wbija mi się w nogę-powiedziałam z udawanym uśmiechem.

-Oj księżniczko to nie jest telefon. Widzisz jak na mnie działasz-powiedział to z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Chodź zapalić-powiedziałam, wyciągając z torebki czerwone marlboro i złotą zapalniczkę.

Wstaliśmy z miejsc i wyszliśmy za budynek żeby móc w spokoju zapalić.

Kiedy doszliśmy do małej altanki za salą wyciągnęłam jednego papierosa. Włożyłam papierosa pomiędzy wargi, zaciągnęłam się i wypuściłam powietrze dymem.

Kiedy chciałam ponownie zaciągnąć się papierosem kogoś ręka mnie powstrzymała, chłopak odwrócił mnie w jego stronę po czym mnie pocałował. Ta wiadomość do mnie nie dochodziła.

ON mnie mnie pocałował, na nowo rozpalił uczucia które towarzyszyły mi w czasie mojego nie udanego związku z Harrym. Po chwili kiedy skapnęłm się, że nie oddaje pocałunku, oddałam go. A grunt pod moimi nogami zapadł się już na stałe...

Spróbuj mnie pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz