1. Burza

1.9K 38 4
                                    


Maximiliano

W trakcie nocy budziła mnie burza, spojrzałem na zegarek, i okazał się, że jest dopiero czwarta w nocy. Postanowiłem więc udać się na siłownie, wstąpiłem szybko do garderoby założyłem na siebie czarną obcisłą koszulkę i szare dresy. Podszedłem szybko do mini barku który znajdował się w moim pokoju, i zabrałem z niego wodę z malinami i miętą. Muszę przyznać, że ubóstwiam ten owoc.

Udałem się w stronę siłowni. Kiedy dotarłem na miejsce, podszedłem do drabinek i rozpocząłem rozciąganie. Chciałem upewnić się, że moje mięśnie są odpowiednio przygotowane do intensywnego treningu siłowego który zamierzałem zrobić. Po kilku minutach rozgrzewki, czułem się wreszcie gotowy, więc przeszedłem do właściwego treningu. Po skończonym treningu siłowym postanowiłem wrócić do pokoju aby przygotować się do ponownego pojawienia się w placówce naukowej zwanej moim koszmarnym liceum.

Wracając z siłowni do pokoju, wstąpiłem jeszcze do kuchni po miskę malin, jak można było już się zorientować kocham maliny. Nie wiem jak można nie kochać tego owocu, przecież do tej takie pyszne.

Wszedłem do pokoju myśląc o tym, że za trzy godziny muszę znowu pojawić się w liceum. Jak zwykle te tępe laski będą ze mną flirtować albo „niechcący" wpadać na mnie na korytarzu. A to wszystko tylko dla tego żebym je zauważył. Żałosne.

Postanowiłem się w końcu uszykować do szkoły po dwu godzinnym siedzeniu na social mediach, i sprawdzaniu kto tym razem dodał mnie do znajomych, skomentował albo polubił mój post. Mam dosyć tego, że wszyscy tak chcą mnie poznać, a to wszystko tylko dla tego, że mam bogatego tatusia.

Udałem się do garderoby skąd wybrałem czarne dresy z nike i białą koszulkę z tej samej marki co spodnie. Po ubraniu się w przyszykowany wcześniej komplet postanowiłem wreszcie zejść coś zjeśc.

Zszedłem na dół gdzie zobaczyłem mojego ojca siedzącego przy wyspie kuchennej i pijącego kawę, sprawdzając coś w telefonie.

-Cześć Max-przywitał się mój ojciec z drobnym uśmiechem na twarzy. On jako od śmierci mojej mamy starał się być normalny i zachowywać się jakby nic się nie stało.

-Cześć tato-odpowiedziałem mu z szerokim uśmiechem na twarzy. Podszedłem do wcześniej uszykowanego śniadania i je zjadłem.

-Zawieść cię dzisiaj do szkoły lub wysłać po ciebie szofera?-spytał mój ojciec. Jezu jak ja nienawidzę jak on lub szofer mnie zawozi do szkoły, czuje się wtedy jakbym był małym dzieckiem które nie  umie sobie samo poradzić i jest zależne od kogoś. Zdecydowanie bardziej wolałem być samowystarczalny i jeździć samemu do szkoły.

-Nie tato, wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie zawozi do szkoły, pojadę sobie sam do szkoły, moim ukochanym białym Mustangiem-odpowiedziałem ojcu i udałem się do mojego pokoju po kluczyki do mojego ukochanego auta. Wszedłem do garażu i udałem się w moim ukochanym kierunku.

Poszedłem do auta, wsiadłem po czym odpaliłem silnik.

Udałem się pod szkołę....

Spróbuj mnie pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz