MaximilianoOjciec oznajmił mi dziś, że muszę iść z nim do jakiegoś starego przyjaciela który od teraz będzie jego wspólnikiem na obiad. Do tego spotkania zostały 2 godziny. A ja cały czas myślę o ślicznej czarnowłosej tajemniczej dziewczynie ze szkoły. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi powiedziałem „proszę" a do mojego pokoju weszła Rosie moja czteroletnia młodsza siostra.
Rosie jest malutką brunetką o ślicznych dużych oczkach. Jedno jej oczko jest czarne a drugie prawie białe. Brązowe włosy jej sięgały prawie do pasa a jej oliwkowa cera wyglądała bardzo uroczo z jej małym noskiem i ciemno różowymi ustami.
-Braciszku mogę iść z wami?-spytała moja mała księżniczka słodkim głosikiem. Patrząc w moje oczy, niczym kot ze shreka.
-Niestety nie, przecież tatuś ci już mówił-odpowiedziałem trochę smutny z powodu, że Rosie znowu musi zostać sama w domu z opiekunką.
-No ale proszę-moja księżniczka zaczęła mnie błagać.
-Niestety nie, ale możesz pomóc mi się ubrać-powiedziałem na co brunetka podbiegła do mnie krzycząc „takkk" i przytuliła mnie.
-To chodź-powiedziałem łapiąc dziewczynkę za rączkę i poszliśmy do mojej garderoby.
Razem z moją małą księżniczką uznaliśmy, że ubiorę się w czarny garnitur i białą koszule.
-Jeszcze to-podeszła do mnie dziewczynka i podała mi różowy krawat do ręki, a ja bez wachania założyłem go. Nigdy nie sprawił bym żeby moja księżniczka była smutna.
-I jak?-spytałem dziewczynki na co ona podeszła do mnie i przytuliła mnie.
-Sei adorabile-powiedziała moja mała siostrzyczka po włosku ponieważ jeszcze nie do kończa umie mówić po angielsku..
-Max chodź zostało 10 minut do obiadu-z parteru domu usłyszałem głos ojca.
Zbiegłem na dół a kiedy ojciec mnie zobaczył zaczął jakoś dziwnie patrzał na mój krawat. Olałem jego spojrzenie i wytłumaczyłem mu.
-Rosie wybierała-powiedziałem a on przytaknął tylko głową.
Udaliśmy się w stronę drzwi frontowych i kiedy chciałem skręcić w stronę garażu ojciec złapał mnie za rękę.
-To jest bardzo blisko-powiedział mój ojciec, na co ja kiwnąłem głową i posłusznie szłem za nim.
Wyszliśmy na dwór a moją uwagę przykuł dom naprzeciwko mojego, ten dom od kont pamiętam był na sprzedaż. Był on identyczny jak mój. Ale dziwne było w nim to, że światła się w nim paliły.
-Jak już chyba zauważyłeś synu, mój nowy wspólnik mieszka naprzeciwko nas-powiedział mój ojciec a ja się tylko uśmiechnąłem do niego.
Wyszliśmy z posesji i udaliśmy się do domu naprzeciwko naszego. Podeszliśmy do drzwi wejściowych domu, a mój ojciec zapukał w nie.
Po chwili otworzyła nam jakaś starsza pani.
-Dzień dobry, państwo Davies czekają w jadalni-zaczęła starsza kobieta-zaprowadzę państwo.
Starsza pani zaprowadziła nas do jadalni gdzie czekali kobieta i mężczyzna mniej więcej w wielu mojego ojca.
-Witaj Theo, a to pewnie twój syn Maximiliano-powiedział mężczyzna-ja jestem William a to moja żona Kristina-William przedstawił swoją żonę.
-Przepraszam was na chwilkę ale muszę iść zawołać naszą córkę-powiedziała kobieta i poszła w stronę schodów.
-Kylie goście już są-zawołała kobieta. A po chwili po schodach o kulach zeszła czarnowłosa piękność na którą wpadłem w szkole.
-Buenos días a todos-powiedziała dziewczyna ale ja zrozumiałem, że powiedziała po hiszpańsku „Dzień dobry, wszystkim.
-Kylie-upomniała ją matka.
-A tak zapomniałam. Dzień dobry-powiedziała dziewczyna. Jezu ona nawet głos ma przepiękny.
-Witaj Kylie-powiedział mój ojciec do dziewczyny.
-Cześć-powiedziałem.
Udaliśmy się wszyscy w stronę stołu czekaliśmy chwile aż kucharka przyniesie jedzenie. Kiedy jedzenie zostało postawione przed każdym zdziwiła mnie jedna rzecz.....
CZYTASZ
Spróbuj mnie pokochać
Teen FictionOsiemnastoletnia Kylie Davies, ze względów na firmę ojca musi przeprowadzić się z Los Angeles do Nowego Jorku. Już pierwszego dnia w nowej szkole wpada w najpopularniejszego chłopaka, który po czasie okazuje się synem wspólnika jej rodziców. Osiemna...