5. Różowy krawat

1.4K 48 10
                                    


Maximiliano

      Ojciec oznajmił mi dziś, że muszę iść z nim do jakiegoś starego przyjaciela który od teraz będzie jego wspólnikiem na obiad. Do tego spotkania zostały 2 godziny. A ja cały czas myślę o ślicznej czarnowłosej tajemniczej dziewczynie ze szkoły. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi powiedziałem „proszę" a do mojego pokoju weszła Rosie moja czteroletnia młodsza siostra.

Rosie jest malutką brunetką o ślicznych dużych oczkach. Jedno jej oczko jest czarne a drugie prawie białe. Brązowe włosy jej sięgały prawie do pasa a jej oliwkowa cera wyglądała bardzo uroczo z jej małym noskiem i ciemno różowymi ustami.

-Braciszku mogę iść z wami?-spytała moja mała księżniczka słodkim głosikiem. Patrząc w moje oczy, niczym kot ze shreka.

-Niestety nie, przecież tatuś ci już mówił-odpowiedziałem trochę smutny z powodu, że Rosie znowu musi zostać sama w domu z opiekunką.

-No ale proszę-moja księżniczka zaczęła mnie błagać.

-Niestety nie, ale możesz pomóc mi się ubrać-powiedziałem na co brunetka podbiegła do mnie krzycząc „takkk" i przytuliła mnie.

-To chodź-powiedziałem łapiąc dziewczynkę za rączkę i poszliśmy do mojej garderoby.

Razem z moją małą księżniczką uznaliśmy, że ubiorę się w czarny garnitur i białą koszule.

-Jeszcze to-podeszła do mnie dziewczynka i podała mi różowy krawat do ręki, a ja bez wachania założyłem go. Nigdy nie sprawił bym żeby moja księżniczka była smutna.

-I jak?-spytałem dziewczynki na co ona podeszła do mnie i przytuliła mnie.

-Sei adorabile-powiedziała moja mała siostrzyczka po włosku ponieważ jeszcze nie do kończa umie mówić po angielsku..

-Max chodź zostało 10 minut do obiadu-z parteru domu usłyszałem głos ojca.

Zbiegłem na dół a kiedy ojciec mnie zobaczył zaczął jakoś dziwnie patrzał na mój krawat. Olałem jego spojrzenie i wytłumaczyłem mu.

-Rosie wybierała-powiedziałem a on przytaknął tylko głową.

Udaliśmy się w stronę drzwi frontowych i kiedy chciałem skręcić w stronę garażu ojciec złapał mnie za rękę.

-To jest bardzo blisko-powiedział mój ojciec, na co ja kiwnąłem głową i posłusznie szłem za nim.

Wyszliśmy na dwór a moją uwagę przykuł dom naprzeciwko mojego, ten dom od kont pamiętam był na sprzedaż. Był on identyczny jak mój. Ale dziwne było w nim to, że światła się w nim paliły.

-Jak już chyba zauważyłeś synu, mój nowy wspólnik mieszka naprzeciwko nas-powiedział mój ojciec a ja się tylko uśmiechnąłem do niego.

Wyszliśmy z posesji i udaliśmy się do domu naprzeciwko naszego. Podeszliśmy do drzwi wejściowych domu, a mój ojciec zapukał w nie.

Po chwili otworzyła nam jakaś starsza pani.

-Dzień dobry, państwo Davies czekają w jadalni-zaczęła starsza kobieta-zaprowadzę państwo.

Starsza pani zaprowadziła nas do jadalni gdzie czekali kobieta i mężczyzna mniej więcej w wielu mojego ojca.

-Witaj Theo, a to pewnie twój syn Maximiliano-powiedział mężczyzna-ja jestem  William a to moja żona Kristina-William przedstawił swoją żonę.

-Przepraszam was na chwilkę ale muszę iść zawołać naszą córkę-powiedziała kobieta i poszła w stronę schodów.

-Kylie goście już są-zawołała kobieta. A po chwili po schodach o kulach zeszła czarnowłosa piękność na którą wpadłem w szkole.

-Buenos días a todos-powiedziała dziewczyna ale ja zrozumiałem, że powiedziała po hiszpańsku „Dzień dobry, wszystkim.

-Kylie-upomniała ją matka.

-A tak zapomniałam. Dzień dobry-powiedziała dziewczyna. Jezu ona nawet głos ma przepiękny.

-Witaj Kylie-powiedział mój ojciec do dziewczyny.

-Cześć-powiedziałem.

Udaliśmy się wszyscy w stronę stołu czekaliśmy chwile aż kucharka przyniesie jedzenie. Kiedy jedzenie zostało postawione przed każdym zdziwiła mnie jedna rzecz.....


Spróbuj mnie pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz