22. Sen

586 19 3
                                    

Przymierzałam właśnie przez pole pełne ciemno czerwonych róż. Moje włosy były  rozwiane do tyłu przez delikatny wiaterek. Byłam ubrana w białą zwiewną letnią sukienkę. Byłam szczęśliwa o czym świadczył szeroki uśmiech na mojej twarzy. Zmierzałam w całkiem nieznaną mi stronę, aż poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Instynktownie obróciłam się do tyłu, ale wtedy stało się coś dziwnego. Poczułam dziwne uczucie na rękach spojrzałam na nie, nie to nie może być prawda całe moje całe ręce były pokryte krwią, momentalnie zakręciło mi się w głowie.

Rzeczywistość się zachwiała i zaczęła podupadać. Ja natomiast znalazłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, które oświetlała jedynie migająca co jakiś czas żarówka. Przede mną stał wysoki, zakapturzony mężczyzna i celował bronią prosty w moją stronę. Za to jak ryczałam przedni z rękoma założonymi za głowę.

Byłam taka bezbronna. Jak malutki potulny baranek. Nie mogłem nic zrobić, bo każdy ruch mógł przynieść dla mnie śmierć. Strach przeszywał każdą komórką mojego ciała, a ja zaniosłam się gromkim płaczem. Moim ciałem wciągały silne emocje, jednak dalej klęczałam przed nim na tych przeklętych kolanach, które zaczynały mnie strasznie piec.

Mężczyzna przede mną z szyderczym uśmiechem wymalowanym na twarzy, pociągną za spust i gdzie miało dojść do wystrzału coś przeszkodziło.

Podniosłam się do siadł głośno oddychając. To był tylko głupi sen. Moja bujna wyobraźnia postanowiła porobić sobie ze mnie głupie żarty. Co za absurd.

Pomimo tego, że wiedziałam, że to tylko idiotyczny sen po moich policzkach strużkami spływały łzy, a mój oddech był mocno przyśpieszony, nie potrafiłam nad nimi zapanować. Powoli zaczyna mi brakować powietrza w płucach, przez co zaczęłam popadać w panikę i brałam więcej płytkich oddechów, które nic mi nie dawały.

-Kylie-usłyszałam zaspany głos chłopaka, który nachylił się i zapalił lampkę nocną dając delikatne światło w pomieszczeniu.- Hej, principessa. Spokojnie-zaczął gładzić mnie po plecach i spojrzał na mnie zmartwiony.-Popatrz na mnie-nakierował na siebie moje załzawione spojrzenie.-Weź głęboki wdech przez usta i wypuść powoli powietrze nosem-powiedział spokojnie i ścisnął moje dłonie. Po kilku seriach oddechów, którymi poinstruował mnie chłopak, mój oddech powrócił do normy, a serce przestało bić jak oszalałe.-Już lepiej?

-Tak-Skinęła m głową i potrzeba wprost zielono-niebieskie tęczówki, które ukazywały przyjęcie całą tą sytuacją.-Miałam zły sen-przyznałam i oparłam swoją głowę o nagi tors chłopaka.

-Już jest okej-uspokajał mnie dalej chłopak i położył swoją wielką dłoń na mojej głowie, delikatnie mnie po niej głaszcząc.-To tylko koszmar, nie przejmuj się nim-szeptał mi do ucha łagodnym tonem cały czas mnie przytulając do swojego torsu. Rozejrzałam się po pokoju i doszłam do wniosku, że nie jestem w swoim pokoju. Po chwili przypomniał mi się wczorajszy wieczór, kiedy zasnęłam na kanapie w domu Maxa przytulona do niego.

-Muszę już iść pewnie rodzice się o mnie martwią-powiedziałam do chłopaka na co on się tylko uśmiechnął.

-Nie musisz się martwić zadzwoniłam wczoraj do twojej mamy i powiedziałem że zostajesz u mnie na noc-powiedział chłopak na co się delikatnie uśmiechnęłam.

-Jesteś głodna?

-Możemy zrobić jedzenia-powiedział chłopak, na co chwyciłam go za jego wielką dłoń i poszłam do kuchni ciągnąc go za sobą.

-Co robimy

-Może gofry-bardziej stwierdziłam niż zapytałam. Zaczęłam wrzucać wszystkie składniki do miski i zaczęłam je mieszać.

Spróbuj mnie pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz