7.Hola Espana

1.2K 31 8
                                    


-Do zobaczenia księżniczko-powiedział po czym wyszedł, zostawiając mnie z głową pełną myśli....

Dwa tygodnie i 6 dni później(dzień przed wyjazdem)

Kylie

Jest aktualnie dziewiętnasta, a jutro o czwartej wyjeżdżamy do Hiszpanii, a jestem totalnie nie gotowa. Walizka nie spakowana, kosmetyczka nie spakowana i oczywiście ja nie ogarnięta.

Właśnie biegam, jeśli można tak to nazwać. Próbuje biegać o kulach i pakuje walizki. Najgorsze jest to, że dostałam nakaz taki jak, że mogę zabrać ze sobą tylko dwie walizki.

Weszłam do mojej garderoby i zaczęłam od ściągnięcia kilku sukienek z wieszaków i złożenia ich do walizki. Potem koszulki, topy, spodnie, spodenki, bielizna, klapki, obcasy i jakieś dodatki. Uznałam, że kosmetyki spakuje chwile przed wyjazdem.

Spojrzałam na telefon i była już 21 więc uznałam, że już czas się położyć spać żeby wstać jutro o 1. Podeszłam szybko do toaletki i podłączyłam telefon do ładowarki.

Położyłam się na łóżku i po około dziewięciu minutach odpłynęłam w objęcia morfeusza.

***

Właśnie obudziłam się równo z budzikiem. Wstałam z łóżka i udałam się w stronę łazienki.
Podeszłam do lustra i zaczęłam myć zęby, później uczesałam włosy i wyszłam z łazienki.

Udałam się do garderoby i ubrałam na siebie biały top na cienkich ramiączkach i czarne krótkie spodenki. Na nogi ubrałam białe Air Force 1. Narzuciłam na siebie jeszcze dużo za dużą jeasnową kurtkę.

Zrobiłam szybki makijaż: korektor, podkład, róż, rozświetlacz, tusz do rzęs i błyszczyk na usta. I spryskałam się malinowymi perfumami.

Dopakowałam szybko kosmetyczkę do walizki i zeszłam na dół na śniadanie. Zjadłam szybko tosta z serem i keczupem. Kiedy usłyszałam głos mojej rodzicielki dobiegający z przed domu „Kylie ja rozumiem, że lecimy prywatnym samolotem ale możesz się pośpieszyć, nie chcę żeby nasz przyjaciel musiał czekać". Zabrałam szybko z lodówki wodę z malinami i miętą.  

-Tato pomożesz mi z walizkami-zawołałam zbliżając się o kulach do auta.

-Już idę-krzyknął mój ojciec po czym podszedł do mnie i wsadził moje walizki do bagażnika.

Wsiadłam do auta i udaliśmy się na lotnisko.

***

Właśnie wsiedliśmy do naszego prywatnego samolotu. Mój ojciec i matka siedzą razem z ojcem Maximiano na przodzie samolotu. Max siedzi za nimi. A ja siedzę na samym końcu.

Lecimy już pół godziny a ja zaczęłam odczuwać dosyć mocne zmęczenie. Wstałam z miejsca i udałam się do sypialni. Położyłam się na moim ulubionym miejscu i poszłam spać.

***

Budząc się poczułam coś ciężkiego na mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam śpiącego Maxa i jego rękę owiniętą wokół mojej talii.

Wysunęłam się powoli nie budząc chłopaka i udałam się na swoje miejsce. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam w nim rysować. Rysowałam już dobre dwie godziny i wyszedł mi śliczny Xander jak był mały. Mam zamiar dać mu ten rysunek kiedy się spotkamy, już nie mogę się doczekać aż zobaczę jego minę jak to zobaczy.

Poczułam, że zaczynamy ładować więc schowałam szkicownik i ołówki spowrotem do plecaka. Wyjęłam szybko moją ukochaną wodę z malinami i miętą i napiłam się jej. Moim zdaniem to piecie to istny napój bogów. Nie wiem jak można nie lubić wody z malinami i miętą.

Nagle poczułam, że wylądowaliśmy. Wstałam z fotela i skierowałam się w stronę drzwi.

Wyszłam z samolotu i pierwsze co we mnie uderzył to ciepłe powietrze.

-Hola Espana-powiedziałam...

Spróbuj mnie pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz