Mijały tygodnie. A ja uczyłam się i pracowałam organizując koncerty. Jest to o wiele prostsze niż można myśleć. Siadasz przy okrągłym stołem. Przeglądasz na komputerze miejsce danego eventu, w specjalnym programie zaznaczasz optymalną wielkość sceny, liczbę ludzi, datę. To wszystko jakoś się kalkuluje. Kupujsz opaski na ręce, koszulki i takie różne.
Dekoratorzy zajmują się resztą, cały wygląd należy do ich intencji twórczej, oraz oczywiście artysty, który będzie grał.
Później w trakcie imprezy musisz pilnować czy wszystko idzie z planem. Czysta przyjemność.
Dla Loïc'a imprezy znalazłam Wyspę Słodową. Zespół w pracy bardzo mi pomógł, jednak było to głównie moje przedsięwzięcie. Na tydzień przed eventem mieliśmy gotowy już stelaż sceny. Wczoraj przyszli panowie, którzy mają zamontować ekrany.
Za dwa dni ustawiane będą stragany, a raczej sklepy z gadżetami, przekąskami, koszulkami.
Na dzień dzisiejszy bilety kupiło 138 osób. Lo chciał skromnej, jednak trudno to zorganizować wiedząc że 120 przyjdzie na pewno. Na wyspie zmieści się jednak o wiele więcej osób. Więc, bilety sprzedawane będą jeszcze przy wejściu, aby wszyscy chętni mogli uczestniczyć.Im bliżej piętnastego tym bardziej się denerwuje. Stresuje mnie, że mój idol, przyjaciel, którego nigdy na żywo nie widziałam przyjeżdża. Czy to nie jest niesamowite?!
Kiedy rozmawiamy na Skype to widzę u niego całkowity luz. Czemu ja tak nie mogę? I kiedy ja nerwowo przeglądam notatnik, on w spokoju je sernik, który zrobiła jego mama.- Przestań, to nic wielkiego.
- Co? - Podniosłam głowę znad notatnika. - To jest super, mega wielkie!
- To ja powinienem się stresować, nie ty.
- Mogę puścić nie ten obraz, źle ustawić światła, zciszyc przypadkiem mikrofon, albo muzykę!
- No i co z tego? - Nie wyglądał na przyjętego. Dla mnie były to znaczące argumenty, dla niego nie.
- Dobra. - Wzięłam głęboki oddech. - A gdzie będziesz mieszkał? Który hotel? - Wzięłam łyka soku.
- Planowałem u ciebie. - W tym momencie wyplułam zawartość jamy ustnej. Brudząc cały monitor i klawiaturę. - ... Jeśli, oczywiście się zgodzisz...
- Jasne, że tak!! - Sięgnęłam po chusteczki i zaczęłam wycierać napój. - To dla mnie zaszczyt! Tylko....
- Tylko co? - Wydukał kiedy ja myślałam.
- Tylko, że będę musiała posprzątać, coś ugotować i wgl. A bardzo mi się nie chce.
- No to pojadę do hotelu, spokojnie...
- Nie! Narzekam sobie, ale z chęcią cie przyjmę. Naprawdę! Przyjedź tutaj, zrobię łososia i w ogóle.
- Dobrze.
- Dobrze.
----------------------------------------------
Zbliżamy się do spotkania Zuzy i Loïc'a! Kto już nie może się doczekać? (Odp. Ja)Tak na prawdę to nie mam żadnego pojęcia o organizacji koncertów, więc wybaczcie mi jeśli coś się nie zgadza.
Dzięki za przeczytanie :)
Sue
CZYTASZ
Dam radę // Loïc Nottet ✔
FanfictionHistoria o zwykłej nastolatce z Polski i przebojowym chłopaku z Belgii. Niemożliwe? Nic nie jest niemożliwe. STARA WERSJA