23

198 18 2
                                    

Nie powiem, przez ten czas spędzony razem było zabawnie. "Przypadkiem" zdarzały się nam rzeczy, które były po prostu dziwne.
Przykładem na to jest wchodzenie do łazienki bez pukania, na szczęście nie zdarza się nam to w trakcie brania prysznica.

Ranią mnie ciuchy Loïc'a porozrzucane po podłodze, a jego przerażają czerwone, pojedyncze włosy - wszędzie i to dosłownie wszędzie. Na ubraniach (jego też), w kabinie prysznicowej, na dywanie, na poduszce, ale najgorsze są te w jedzeniu. One nawet mnie obrzydzają.

Ale serio, włosy są gorsze od skarpetek, spodni, koszulek, bluz, swetrów, a czasami nawet gaci na podłodze? Nie sądzę, szczególnie, że ja nie mogę panować nad moimi włosami, a on nad bałaganem może.

W każdym razie, bardzo zblizyliśmy się do siebie w tym czasie. Czujemy się swobodniej w swoim towarzystwie.
Chodzenie w samej bieliźnie po domu to normalka, u niego - bokserki; u mnie duża koszulka i majtki, lub sweter i majtki.
Nie krepujemy się, tylko traktujemy jak znający się dziesięć lat przyjaciele.

-----------------------------------------------

- Zuziuuu. - Specjalnie przyciągnąłem ostatnią samogłoskę.

- Nie. - Siedziała rozwalona w bordowym fotelu.

- Proszę. - Zrobiłem oczy szczeniaczka.

- Nie. - Dziewczyna bardziej interesowała się chrupkami i aktualnie lecącym reality show niż mną. - Wstań i sam sobie przynieś.

- Huh. - Wstałem i przyniosłem sok pomarańczowy. Wskazałem na niego.

- Na luzie. - Zgadła o co mi chodzi.

Wypiłem co najmniej jedną trzecią napoju z gwinta i podałem jej resztę.

- Ej. - Oberwalem poduszką, po to, abym zwrócił na nią uwagę. - Siedzisz już tutaj tydzień. Nie żebym miała coś przeciwko, ale nie masz, żadnych zajęć w Belgii?

- Jutro lecę, wiesz o tym przecież.

- No tak... - Nagle się ożywiła. - Mogę z tobą pojechać? Zwiedze świat i w ogóle.

- Jasne, że możesz.

-------------------------------------------------

Teraz tylko brakowało mi spakowanej walizki i planu wycieczki. Lo na pewno będzie zajęty, więc będę musiała sama się sobą zająć.

- Która godzina?

- 1:37

- Już tak późno?! - Podbiegłam do sypialni. Wrzucałam losowe rzeczy do torby. Po chwili w drzwiach pojawił się Loïc.

- Nie sądzę, że tego potrzebujesz. - Wyjął kilka glinianych figurek, świeczkę i lampkę nocną z walizki.

- Em..- Zerknełam na trzymane przez niego przedmioty. - Nie. Nie...

- Cała noc przed tobą, masz czas.

- Mniej niż cztery godziny zostały do pobudki.

- Pomogę ci. - Wyciągnął wszystko, a następnie powoli wkładał potrzebne przedmioty. - Jak czegoś zabraknie, to dokupimy.

- Dziękuję. - Dołączyłam do niego.

---------------------------------------------

Właśnie coś mnie naszło i napisałam scenariusz z tym co się ma dziać.
Planuje kolejną część, ale w tej jeszcze długą chwilę będziemy.

Dziękuję, że czytacie, gwiazdkujecie i komentujcie.

Sue.

Dam radę // Loïc Nottet ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz