Mówiłam kiedyś, że okropieństwem jest mieszkać z kimś kogo się kocha, a nie można z tym nic zrobić.
Myliłam się.
Okropne jest mieszkanie z kimś kogo kochasz i wiesz, że on to odwzajemnia, ale wyjeżdża, konkretnie wylatuje z kraju za niecałe pięć godzin.Pomogłam już się spakować Loïc'owi, ubraliśmy się, zjedliśmy jajecznice, wypiliśmy herbatę, a teraz spacerkiem szliśmy w stronę lotniska.
Od mojego domu nie jest wcale blisko (na lotnisko hehe rym), ale myślę, że mamy wystarczająco czasu, aby tam dojść.
Loïc nie bierze walizki, tylko zostawia ją we Wrocławiu. Mam pozwolenie na noszenie jego ciuchów.
Zamiast tego ma plecak, w którym schował takie rzeczy jak: telefon, ładowarkę, portfel, bilet lotniczy, maszynkę do golenia no i różne inne drobiazgi.Idziemy chodnikiem, nad nami kwitną drzewa, nasze ręce są złączone, usta co jakiś czas również. Rozmawiamy.
- Przyjedziesz jeszcze?
- Na pewno, zostawiłem przecież walizkę.
- Zostawienie walizki, nie jest oznaką wracania.
- W moim przypadku jest.
- A kiedy wrócisz? Bo już nie mogę się doczekać.
- Nie wiem, ale na razie tutaj jeszcze jestem. - Pocałował mnie w policzek, a później w usta, bo właśnie o to się prosiłam.
----------------------------------------------
Przepraszam, ale po prostu nie mogę. Ten rozdział jest jakiś taki Ble. Nie umiem go napisać, ani skończyć. Więc zostawiam to co jest.
Ważne, że Loïc wyjeżdża.
Przepraszam jeszcze raz.1:07 - brak weny
Sue
CZYTASZ
Dam radę // Loïc Nottet ✔
FanfictionHistoria o zwykłej nastolatce z Polski i przebojowym chłopaku z Belgii. Niemożliwe? Nic nie jest niemożliwe. STARA WERSJA