1.

8.3K 412 6
                                    

- Trafiłaś tu, z powodu napadu - powiedział dyrektor placówki.
Siedziałam w jego gabinecie, meble wykonane z drewna, zielone ściany,  nic specjalnego i ta złota plakietki na środku biurka Thomas Cook.
- Powie mi pan coś czego nie wiem? - warknęłam widocznie zmęczona tym wszystkim. W końcu ile można wmawiać człowiekowi,  że coś zrobił? Może mają nadzieję,  że się przyznam? Ha, śmieszne,  jak moje śniadanie,  którego swoją drogą nie jadłam.
Mężczyzna wyrwał mnie z rozmyślań skrzynięciem krzesła,  na które od razu się skrzywiłam.  Nie wiem czy sam dźwięk był powodem tego, że mebel jest stary, czy tego, że mężczyzna ma dość dużą nadwagę. Jeden pies.
Co do jego wglądu,  czarnoskóry,  koło czterdziestki. Na widok jego łysiny miałam ochotę zwymiotować, choć wyraz jego twarzy, to dopiero coś strasznego.  Mężczyzna wygląda jakby chciał mnie pożreć.
- Tak, jest to męska placówka i szczerze nie wiem czemu tu jesteś,  ale nie mam jak tego zmienić - przytaknęłam znudzona jego gadaniem.  - Ale mamy tu pewne zasady, a jeśli nie będziesz ich przestrzegać - czyżby robiło się groźnie? - Ucierpisz na tym młoda damo, a teraz idź za panem Marello,  zaprowadzi cie do pokoju - to chyba oznaczało,  że wreszcie mogę wstać z tego mało wygodnego krzesła. 
Podniosłam swoje cztery litery i zmierzyłam do dębowych drzwi, Nacisnęłam złotą,  zimną klamkę.
Oczywiście od razu dostrzegłam wysokiego mężczyznę z gwizdkiem przewieszonym przez szyję. Stał tyłem,  a.e na tą chwilę mogłam już powiedzieć,  że jest dość umięśniony i to pewnie on jest postrachem wychowanków.
- Przepraszam - powiedziałam niepewnie, a mężczyzna od razu się odwrócił.
- Za mną - ma super podejście, nawet na mnie nie spojrzał, nie jestem też pewna, czy zauważył,  że jestem kobietą,  ale w sumie.. Co z tego?
Przemierzaliśmy korytarz, cały pomalowany na żółto,  właściwe żółć już dość wyblakła,  gdzie niegdzie ściana była popękana, bądź porysowana.  Ale cóż,  myślałam,  że wszystko będzie wyglądało gorzej.
Nikogo tu ie zauważyłam,  ale chyba odsiadują godzinę po obiedzie.
- Pokój 213 - mężczyzna zatrzymał się przed metalowymi drzwiami,  które otworzył za pomocą klucza. Trzymał go w kieszeni, właściwie lewej kieszeni swoich dresów, to może być przydatna informacja na przyszłość.
Drzwi się otworzyły,  w pomieszczeniu,  które miało co najwyżej 4x5 metrów siedział jakiś chłopak i zaraz, czy on czyta książkę?
- Ethan!  - wrzasnął wychowawca, tak głośno,  że podskoczyłam, chłopak z resztą też.
Miał czarne włosy,  okulary na nosie i wyglądał dość chuderlawo.  W jego szarych oczach dostrzegłam spokój,  ale również zdziwienie. Jako iż siedzą tu ludzie do ukończenia 21 roku życia,  mogłam przypuszczać że ma koło 19 lat.
- Słucham - wstał na równe nogi. Jeśli wszyscy tak się słuchają tego byczka,  to musi być groźny.
- To twoja nowa współlokatorka- nim chłopak mógł coś odpowiedzieć drzwi zostały zakluczone.
Ethan, bo z tego co zrozumiałam tak ma na imię mój towarzysz położył się na łóżko,  by móc ponownie zagłębić się w lekturze.
Metro 2033 wyczytałam na jej okładce.
- Ciekawa powieść - uznałam i Usiadłam na moim łóżku,  które siłą rzeczy nie było wygodne.
Sam pokój był przytulny, dwa łóżka,  tyle samo etażierek,  jakieś biurko i szafa, Ah zapomniałabym o małym,  pobitym lusterku, które wisiało na równie żółtej i wyblakłej ścianie, jak na korytarzu.
- Ta - mruknął.  - Połowa szafy jest twoja, reszty tłumaczyć chyba nie muszę - powiedział oschle, przywracając stronę w książce.
- Milutki- powiedziałam pod nosem.

Dno. // 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz