23.

3K 229 10
                                    

Halo, trochę nudny rozdział, ale od czasu do czasu i takie muszą być.
Poproszę wasze długie komentarze, jejku kocham je. *-*
Dobra, nie przynidzam dalej, miłego czytania. Xx
Angel pov
Obudziłam się w dość niewygodnej pozycji, mianowicie siedziałam przyklejona do szyby w samochodzie.
Podniosłam się i przetarłam oczy, U mojego boku siedział Luke, który wyglądał na zmęczonego.
- Gdzie jedziemy? - to pytanie jakby wyrwało go z transu.
- Jak najdalej, właściwie jesteśmy w drodze na lotnisko - uśmiechnął się.
Wszystkie obrazy z wczorajszego, chyba wczorajszego dnia zaczęły wracać.
- A co z resztą? - chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Idioci - mruknął tylko pod nosem, więc nie pytałam o więcej.
Z kieszeni moich spodni wyjęłam telefon,  miałam kilkanaście nieodebranych połączeń.
Od Caluma.
Do tego masę wiadomości.
Otworzyłam okno i bez skrupułów wyrzuciłam przez nie telefon.
---
- Chcę zacząć normalne życie - oznajmił mi Luke, gdy kończyliśmy pić kawę. Znajdowaliśmy się w domu jego wuja, nie miał dzieci, więc blondyn był dla niego bardzo ważny. - Mam nową tożsamość, będę pracować w firmie wujka - powiedział uśmiechem na twarzy.
- Skąd taka przemiana? - spytalam upijając ostatni łyk napoju.
- Zrozumiałem coś ważnego - uznał i oparł się o kanapę.
Za oknem lał deszcz, ale czego spodziewać się w Londynie?
Luke uzna, że tu będzie nam lepiej, tu także nie będzie to ścigać policja.
Nie wiem dlaczego tu jesteśmy, do tego razem, wiem tylko, że reszta z mocarnej czwórki coś odwaliła. Szczerze, blondyn był chyba najlepszy z nich wszystkich..
Co do Caluma.. Wszystko co piękne musi kiedyś się skończyć, szatyn pokazał mi swój prawdziwy charakter, zdjął maskę słodkiego i opiekuńczego.
- Musimy iść kupić jakieś cieplejsze ubrania - mruknęłam. Dobrze, że po sprzedaniu wszystkich rzeczy siostry miałam dość pokaźną sumkę na kącie, również otrzymałam moją część spadki po rodzicach, co prawda miałam ją dostać po ukończeniu osiemnastego roku życia, ale wyszło inaczej.
- Nie idę z tobą na zakupy - pisnął blondyn.
- No Luke, tu nie ma tak odważnych dziewczyn, jak w Australii - twarz chłopaka na te słowa przybrała mocno czerwony kolor.
- Nie wspominajmy tego - poprosił.
- I nie mam telefonu -  dodałam przypominając sobie, gdzie wylądował poprzedni.
- To też załatwimy - posłał mi uśmiech.
Nagle za oknem usłyszeliśmy głośny huk, który był typowy dla burzy.
Podskoczyłam ze strachu, gdyż od małego bałam się piorunów.
- Spokojnie, to tylko burza, coś normalnego w Anglii - zaśmiał sie chlopak, w tym samym czasie zgasły wszystkie światła.
- Kurwa, jeśli to ma być częste - zdenerwowałam się. - To wracam do Australii - chłopak odpalił swój telefon i poświecił na mnie.
- Damy radę - ledwo co dostrzegłam uśmiech na jego twarzy.
Kolejny błysk i towarzyszący mu huk był tak zjawiskowy,  że przez mój pisk pewnie obudziłam pół dzielnicy.
Luke usiadł obok mnie i delikatnie chwycił mnie za dłoń.
- Spokojnie - szepnął i zaczął gładzić jej wierzchnią stronę swoim kciukiem.

Dno. // 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz