Czy tylko ja nienawidze czekac? Jeszcze godzina *-* Czujecie te dwa rozdziały dziś? Ja tak, ale nie wiem jak to wyjdzie. :D
Ethana nie było i nie zapowiadało się, że wróci.
Siedziałam na łóżku. Patrzyłam tępo w ścianę, chodziła po niej mrówka.
Byłam w samej bieliźnie, co prawda owinięta kocem, ale to nic mi nie dawało. Czułam zimny powiew powietrza.
Już nie płakałam, nie wiem czemu uciekłam, przecież Calum nic by mi nie zrobił. Głupia psychika. Włączyła mi się lampka ostrzegawcza i instynktownie zaczęłam uciekać.
Mam nadzieję, że Hood się nie obrazi, cholernie mi na nim zależy, tylko dzięki niemu jakkolwiek tu wytrzymuje..
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, nie odpowiedziałam, nie miałam na to ochoty, ale nieproszony gość sam wszedł.
- Angel - to ten sam ciepły głos, który wciąż mnie uspakajał. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć kto wszedł.
Poczułam uginający się materac, czyli musiał usiąść na łóżku.
- Przepraszam, ja nie chciałem - powiedział smutnym głosem, jeszcze takiego nie słyszałam, szczególnie w jego wykonaniu.
- To ja przepraszam - odpowiedziałam. - Ale to był impuls, jesteś dla mnie cholernie ważny, nie chcę Cię przez to stracić - powiedziałam tak, że pewnie ledwo usłyszał.
- Nie stracisz mnie, obiecuję że już nigdy nie zrobię czegoś czego byś nie chciała - zagryzłam wargę i szczelniej opatuliłam się moim kocem. - Mi na tobie też zależy Aniołku, bardzo - mówił szczerze, słyszałam to po jego głosie.
- Przytul mnie idioto - powiedziałam już trochę pewniejsza siebie.
Ręce szatyna od razu odnalazły swoje miejsce na moim brzuchu.
Usiadł za mną w ten sposób, że byłam między jego nogami.
Duża głowa Cala spoczywała na moim ramieniu.
W pomieszczeniu było cicho, można było usłyszeć doskonale ptaki śpiewające za oknem, ktor musiały być tu jedynie przelotem. W końcu są tu maksymalnie dwa drzewa, więc nie sądzę by żyło tu coś na dłuższy okres czasu.
- Daj mi bluzę - poprosiłam w pewnym momencie. Puścił mnie i bez pytań od razu dał mi odzież.
Była niebieska, od środka mogłam wyczuć coś miękkiego, jakby polar. Nie miała kapturka i była zakładana przez głowę. Widniało na niej logo jakiejś drużyny piłkarskiej i nazwa szkoły, czyżby Cal kiedyś trenował ten sport?
Bez namysłu założyłam ją e taki sposób, by Hood nie mógł dostrzec niczego co skrywałam pod kocem.
Wstałam i poszłam poszukać jakichś krótkich spodenek które dostałam razem z mundurkiem, uniformem? Nie wiem jak to nazwać.
Co do samych spodenek, co tu dużo mówić, niebieskie, oczywiście na mnie wisiały, choć dostałam S, ah te męskie rozmiary. Sięgnąły mi do kolan.
Calum wpatrywał się we mnie z łobuziarskim uśmiechem na twarzy.
- Mam coś na twarzy? - spytałam, a on momentalnie się opamiętał.
Jego twarz przybrała kolor dorodnego buraka, a wzrok powędrował na czarne tenisówki.
Chyba ktoś tu nam się zawstydził, skwitowałam to śmiechem.

CZYTASZ
Dno. // 5sos
FanfictionWiecie co jest śmieszne? Właśnie siedzę w poprawczaku, dla wyjątkowo trudnej młodzieży. powiem wam coś śmiszniejszego, jest to męska placówka. Ah, teraz wybuchniecie ze śmiechu, jestem tu, ponieważ moja jakże kochana siostra oskarżyła mnie o na...