21.

3.3K 233 16
                                    

Rozdział dedykuję CutiePenguinSay mam nadzieję, że kiedy w końcu pójdziesz spać. :*
Angel pov
Razem z Lukiem weszliśmy do jakieś przytulnego domku.
Wchodząc po białych panelach czułam się niczym w domu, gdy moi rodzice żyli nasz dom wyglądał dość podobnie.
Jasnozielone ściany dodawały mu uroku. Większość mebli była w bialych kolorach, ah i wszędzie stały zielone roślinki. Współczuję komuś, kto musi je podlewać.
Weszliśmy do salonu, znaczy ja weszłam, ponieważ blondyn tachtał moje rzeczy. Pomieszczenie nie rożniło się niczym od holu.
Na kanapie siedział zielonowłosy Michael, po jego prawej stronie mieścił się chłopak ze ślicznymi, platynowymi włosami, które mogłabym miętolić cały dzień.
Z drugiej strony siedział ciemnowłosy chłopak, który z lekka przypominał mi Caluma, jednak nie sądzę by byli rodzina.
- Cześć! - krzeknęłam, więc wszyscy zwrócili się w moją stronę.
- Hej - powiedzieli na raz obcy mi mężczyźni.
Mikey podszedł i podniósł mnie.
- Ja nie chcę latać - pisnęłam, skwitował to swoim melodyjnym śmiechem. - A gdzie Calum? - spytałam,  gdy Miky postanowił odstawić mnie na drewnianą podłogę.
Twarz Michaela momentalnie straciła wszelki wyraz szczęścia, przybrał poważną minę, a w całym pomieszczeniu zapadła cisza.
- U góry - szepnął blondyn, który wciąż siedział na kanapie.
Już szłam po schodach, gdy pewna zimna dłoń objęła mój nadgarstek.
- Uważaj - usłyszałam szept Lukeya.
Przełknęłam głośno ślinę,  jednak już po chwili i nie wiem jakim cudem znalazłam się przy jakichś drzwiach.
Działałam zgodnie z instynktem, czyli wparowałam do środka.
Mogłam tam dotrzeć błękitne ściany i czarną podłogę, oraz kilka podstawowych mebli typu łóżko i szafą szafą tych dwóch kolorach.
Było dość ciemno i zimno? To trochę dziwne w Australii, ale ja nie jestem od oceniania pogody.
Na skraju łóżka siedział Calum, które wzrok był wlepiony we mnie.
- I na co ci to było? - powiedział ze sztucznym uśmiechem i zaczął powoli do mnie podchodzić.
Wraca Calum rodem z horroru.
- Ale co? - nogi zaczęły mi się trząść, a żołądek maksymalnie się skórczył.
- Uciekłaś - im bliżej był, tym bardziej się cofałam. Niestety natrafiłam na ścianę.
- Nie prawda - spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy. Wyglądał teraz niczym jakiś psychopata.. Zamknął drzwi i stanął tak blisko mnie, że nasze ciała łączyły się ze sobą.
- Mów tak dalej - szepnął wprost do mojego ucha.
Jedną ręką oparł się na ścianie, drugą założył pojedynczy kosmyk moich włosów za me ucho.
Usłyszałam dźwięk rozpinanego zamka błyskawicznego, jest jedną rzecz która mnie przeraziła. To był mój zamek błyskawiczny. Od mojej bluzy.
- Calum przestań - wyszeptałam, gdy szatyn zaczął wędrować ustami po moich obojczykach, zaznaczając o
szyję i miejsce tuż pod lewym uchem.
- Calum proszę - powiedziałam błagalnke, jednak chłopak był zbyt zajęty usuwaniem mojej koszulki by jakkolwiek zareagować.
- Obiecałeś - z oczu zaczęły lecieć mi strumyczkami łzy, w tym samym momencie, w którym moje koszulka wylądowała w rogu pokoju, a dłonie szatyna umiejscowiły się na zapięciu mojego stanika.

Dno. // 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz