Usiadłam na moim stałym miejscu pod słupkiem. Ciepłe promienie słońca ogarnęły całe moje ciało.
Szkoda, że nie słychać tu szeleszczących liści, bądź szumu morskich fal.
Moim marzeniem jest usiąść na rozgrzanym piasku z ulubioną książką w dłoni. Wsłuchać się w muzykę i odciąć od świata, choć N chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, o bólu, cierpieniu i smutku.
Gdy byłam mała kroczyłam przez świat z wielkim uśmiechem na ustach, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę tęsknić za takimi błachostkami. Nie wiedziałam, że znów będę chciała mieć takie problemy jak zdarte kolana po upadku z roweru.
Nigdy nie będzie już tak samo.
- Ang, ktoś do Ciebie przyszedł - z zadumy wyrwał mnie głos Rona. Szybko wstałam i skierowałam się do sali odwiedzin.
Ciekawe kiedy postanowią zrobić coś z tymi korytarzami, bo wyglądają one, no cóż..
Pociągnęłam za metalową klamkę,przez co przeszedł mnie niemiły dreszcz, była bardzo zimna.
Nie spiesząc się weszłam do środka, te same stoliki, te same żółte ściany, Ci sami ochroniarze, ten sam brat.. Zaraz co?
Mój brat.
- Cześć Angel - wstał i cholernie mocno mnie przytulił.
- Tęskniłam - powiedziałam w jego koszulkę. - Bardzo - dopowiedziałam zgodnie z prawdą.
Mój brat był mężczyzną średniego wzrostu, włosy i oczy mieliśmy w tym samym kolorze, tyle, że jego były ścięte dużo króciej niż moje.
- Wiem, że tego nie zrobiłaś, więc z chęcią poznam prawdę - uznał i oboje usiedliśmy przy stoliku.
---
- Dziś przyjeżdża wycieczka, więc macie się zachowywać - westchnął Ron, gdy wszyscy kończyli jeść obiad.
- I co? Mamy być jak małpy w zoo? - warknęłam i spojrzałam na Caluma, który chyba nie za bardzo się tym przejmował.
- Praktycznie co miesiąc przychodzą jakieś wycieczki - mruknął i dalej jadł swojego kurczaka, właściwie mojego, bo ja najadłam się resztą.
Wstałam wkurzona i podeszłam do Rona, oczy wszystkich były skierowane na mnie.
- Nie będę jakimś eksponatem do oglądania - powiedziałam patrząc prosto w jego czekoladowe oczy, które do złudzenia prZypominały te Caluma.
- Angel, mi też się to nie podoba, ale takie są plany starego - mówił o naszym dyrektorze.
Wróciłam niezadowolona na miejsce zaraz obok Hooda i jego trzech przyjaciół.
- Mam cholerną chcice - powiedział jeden z nich, a reszta od razu zaczęła się śmiać.
- Ashton! - krzyknełam - Nie przy jedzeniu - teraz razem z nimi wybuchnęłam śmiechem.
Ash, to niewyżyte seksualnie dziecko. W sumie, siedzi tu już ponad rok..
Nasze smiechy przerwała grupa ludzi wchodzących do pomieszczenia.
Myślałam, że zachłysnę się powietrzem, gdy ujrzałam znajome twarze moich, egh "kolegów i koleżanek z klasy".
- Japierdole - powiedziałam na tyle głośno, że zwróciłam na siebie uwagę.
Grupa koło 28 osób również musiała to usłyszeć, ponieważ już po chwili znaleźli się przy moim stoliku.
- Patrzcie, nasz Aniołek wylądował na samym dnie - zakpiła Jane.
Na oko 170 centymetrów wzrostu, włosy koloru brązowego, zielone oczy, nie powiem, była ładna, ale co z tego jeśli w jej mózgu panowała pustka?
- Panią już podziękujemy - wstał Luke i się ukłonił,co wyglądało przekomicznie. - Ale burdelu nie otwieramy, więc dziwek nie potrzebujemy - dodał, A ja ponownie zaczęłam zwijać się ze śmiechu, Calum ledwo usiedział na miejscu.
- Jesteś moim Aniołkiem - szatyn szepnął mi do ucha, które delikatnie ucałował.
To trochę dziwne.. My się dopiero co zaprzyjaźniliśmy.. Bo się przyjaźnimy, tak?

CZYTASZ
Dno. // 5sos
Fiksi PenggemarWiecie co jest śmieszne? Właśnie siedzę w poprawczaku, dla wyjątkowo trudnej młodzieży. powiem wam coś śmiszniejszego, jest to męska placówka. Ah, teraz wybuchniecie ze śmiechu, jestem tu, ponieważ moja jakże kochana siostra oskarżyła mnie o na...