3.

5.6K 383 17
                                    

Wszyscy siedzieli na wielkiej stołówce. Składała się z zielonych ścian, kafelków, które kiedyś były białe i kilkunastu metalowych stołów. Po prostu pięknie!

Babrałam w jakiejś papce umieszczonej na tacce. Chyba skuszę się jedynie na czerwone jabłko, które dostałam w zestawie i butelkę wody. Mój stolik był pusty, jak dla mnie to dobrze, wolałam nie wdawac się w niepotrzebne konwersacje z innymi.

Pobawiłam się jeszcze chwile tak zwanym jedzeniem i udałam się w stronę drzwi wyjściowych.

- Wszyscy siadac na dupy! - usłyszałam głos naszego najwspanialszego wychowawcy. Marello stał na środku, a oczy wszystkich tu obecnych były skierowane w jego stronę. - Dziś przyjeżdża lekarz i wszyscy mają stawic się na rutynowe badania, godzina 14:30, sala numer 8 - usłyszałam zniechęcone westchnięcia chłopaków. Czyżby nie lubili tego typu spraw?

---

Była 12:01, a ja biegłam tak cholernie szybko, myślałam, ze zaraz wypluje płuca.

Sala numer 8, wślizgnęłam się szybko, powiedzmy, że niezauważalnie.

W dużym pomieszczeniu stało dziesięciu chłopaków bez koszulek, Marello, a także pani doktor z pielęgniarką.

- Spóźniona - syknął wychowawca. - Karę dostaniesz później, teraz ściągaj górę i stawaj obok tych tumanów - czy on sobie robi jakieś jaja? Rozumiem, że to męska placówka, nie chce specjalnego traktowania, ale cholera, bez przesady.

W tych, jak to ujął mężczyzna - tumanach rozpoznałam Eda, Ethana, kolorowowłosego i chłopaka z kolczykiem w ustach. Reszta była mi kompletnie obca.

- Nie zrobię tego - powiedziałam speszona. Na twarzach moich "kolegów" widniały łobuziarskie uśmiechy. Nie będę przy nich paradowac bez koszulki, co to to nie.

- Ja ci dam - zaczął, lecz przerwała mu pani doktor.

- Niech zostanie, tak jak jest, zrobimy jej potem indywidualne badania - posłała mi współczujący uśmiech. - A Wy w kolejce na wagę - poleciła chłopakom.
Zmierzyła ich, zauważyła, pobrała krew, zobaczyła czy nie mają krzywego kręgosłupu i sprawdziła im wzrok. Trochę jak bilans trzynastolatka.
Tylko, że oni nie mają trzynastu lat.
Nim się obejrzałam zostałam sam na sam z lekarką i pielęgniarką.
- To pierw pobiorę Ci krew - usłyszałam delikatny głos pielęgniarki. Była drobną kobietą, może nie miała idealnej sylwetki, ale gruba też nie była. Pod jej czepkiem ukrywały się rudawe włosy, ogólnie miała Koło trzydziestu lat.
Usiadłam na metalowym krześle. Już po chwili w jednej z żył miałam wkłutą igłę.
Boleć, bolało, ale to nie było nic specjalnego, gorzej było nawet, gdy przypadkiem wywróciłam sie w drodze do tego miejsca.
- Chodź na wagę, tylko zdejmij buty - przytaknęłam i  stanęłam  Na wiekowym urządzeniu.
- Wzrost 163 centymetry - powiedziała głośno, by pigułka mogła to zapisać. - Waga 46 i pół kilograma - powiedziała zdziwiona. - Masz dużą niedowage, pilnie musisz przytyć - uznała.
Zywiąc się tym jedzeniem prędzej się zatruje niż przytyje.
- Widzę także, że masz niedobór magnezu - przytaknęłam. Miała rację, nawet gdy mieszkałam z siostrą nęķały mnie skurcze mięśni i ospanie.
- Mogę iść? - spytalam cichutko.

Dno. // 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz