Rozdział 38

16 6 0
                                    


Ugh.

Odruchowo zadrżałam, nieświadomie pieszcząc rubinowy pierścionek na lewej dłoni.

"W momencie, gdy pies ugryzie właściciela, wystarczy pociągnąć za smycz". powiedziałam sobie uspokajająco.

Oczywiście w momencie, gdy smycz dusiła psa, nieuchronnie następował spadek jego przychylności.

"Myślałam, że to moja jedyna opcja, ale dlaczego mam wrażenie, że coś mnie omija?".

Potrząsnęłam głową, odsuwając od siebie niespokojne myśli. A potem przeszłam do następnego.

"Vinter Verdandi."

Był pierwszą postacią, przy której poczułam strach przed nagłym spadkiem przychylności. Już wtedy postanowiłam nie oglądać się za siebie, ale kiedy zobaczyłam liczbę "15 procent", trochę się zaniepokoiłam. Chociaż Vinter miał największą wadę polegającą na najmniejszym kontakcie z główną bohaterką, miał również tę zaletę, że był jedną z najlepszych osób z całej piątki.

Prędkość, z jaką stukałam długopisem w papier, stopniowo rosła.

"Ha."

Z irytacją wyrzuciłam długopis w powietrze.

"Dlaczego nie ma prostej drogi?"

Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Będąc już w drażliwym nastroju z powodu mojego bazgrania, mój głos był nieco ostrzejszy niż zamierzałam.

"Kto tam?"

"To jest Pennel, panienko.

To był lokaj.

".....czekaj"

Uśmiechnęłam się i powoli uporządkowałam papiery leżące na biurku i włożyłam je głęboko do szuflady. Wpuściłam go dopiero po odłożeniu pióra, które rzuciłam z powrotem na stojak.

"Wejdź."

"krieeeett(skrzypienie drzwi)". Drzwi ostrożnie się otworzyły i wszedł lokaj.

"Po co przyszedłeś?"

"Przyszedłem powiedzieć damie, że książę chce zjeść z nią lunch, ponieważ minęło już sporo czasu.

"...Lunch?"

Zamrugałam oczami. To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałam. Odkąd tu przybyłam, jadałam sama w swoim pokoju.

W porównaniu do obiadów szlachcica, o których słyszałam, byłam szczerze karmiona serią absurdalnych diet, ale byłam zadowolona na swój własny sposób. To było lepsze niż jedzenie zepsutego jedzenia lub głodzenie się jak za pierwszym razem.

Emily, która starała się unikać księcia i jego synów za wszelką cenę z powodu mojego zagrożenia incydentem z pchnięciem nożem, od tego czasu była szczególnie uważna, starając się jak najlepiej mnie nakarmić.

O wiele lepiej jest jeść samemu.

Nie chciałam schodzić aż do jadalni na pierwszym piętrze i jeść z księciem tego, co z pewnością będzie niewygodnym obiadem. Co więcej, już czułam mdłości na samą myśl o jedzeniu pod okiem pracowników, którzy nienawidzili mnie za bycie księżniczką.

"...Nie mam nic przeciwko jedzeniu samotnie w moim pokoju, tak jak zawsze".

Chciałam tego uniknąć, jeśli tylko będę mogła, więc odmówiłam łagodnie, ale z nadzieją.

"Książę powiedział, że ma coś do powiedzenia mojej pani i młodym panom, więc moja pani musi być obecna."

"To znaczy... mówisz, że moi bracia też dołączą?"

"Death Is The Only Ending For The Villain" NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz