Rozdział 54

4 2 0
                                    

Reynold miał rację. Kiedy dotarłam na pole treningowe, atmosfera była chaotyczna, jakby właśnie zakończył się trening szermierki.

Na szczęście nie było treningu łuczniczego, ale miejsce docelowe, które znajdowało się daleko od pola treningowego, było puste.

Obeszłam pole dookoła, by uniknąć tłumu rycerzy. Szybciej byłoby przejść na drugą stronę, ale dopiero niedawno miałam spotkanie twarzą w twarz z księciem. Na razie lepiej było zachować spokój i nie sprawiać więcej kłopotów.

W końcu stanęłam przed celem, nałożyłam bełt na kuszę i pociągnęłam za spust, by zawiesić ją na haku. Następnie zakręciłam korbą i wymierzyłam.

Wierzyłam w właściciela tego ciała, który używał kuszy przez rok.

"......Co jest z tym nie tak?".

Ale czułam też, że koniec kuszy w kierunku celu jest niestabilny. Kiedy tak stałam, czułam się lekko, ale kiedy w coś celowałam, drżały mi ręce, bo kusza była cięższa niż myślałam.

"Czy ona naprawdę nie strzeliła?"

Nie mogłam tego znieść i ponownie opuściłam rękę, by dać upust swojej skardze. Ledwo mogę go załadować, ale nie mam pojęcia, jak go trzymać i strzelać.

"Yap-!"

Po potrząśnięciu nadgarstkami ponownie podniosłam kuszę. Tym razem zamierzałam strzelić szybko, zanim zadrżą mi ręce.

"Jeśli trzymasz ją w ten sposób, nie możesz dobrze wycelować".

Nagle poczułam ciepło za plecami. W tym samym czasie delikatna ręka wyciągnęła się, by podtrzymać moje ramię, które drżało w powietrzu.

Próbowałam się odwrócić w przypływie zaskoczenia.

"Mistrzu."

Zostało to jednak udaremnione przez solidne ciało, które dotknęło moich pleców.

"...Eclise?"

Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem całkowicie uwięziona w ramionach innej osoby.

"Co jest?"

"Musisz patrzeć przed siebie, mistrzu."

Zawstydzona wierciłam się w jego ramionach, a Eclise szeptał mi do ucha.

"Ofiara zamierza uciec."

Na jego głos przestałam się ruszać. Moje plecy znajdowały się całkowicie na piersi Eclisa. Z jakiegoś powodu zaschło mi w ustach i przełknęłam suchą ślinę.

"Puść lewą rękę, prawą chwyć za spust i trzymaj go blisko klatki piersiowej."

Delikatnie przesunął swoją prawą rękę, na której opierała się kusza, i położył ją na mojej.

W jednej chwili grzbiet mojej dłoni pokrył się gorącym ciepłem. Ale bardziej niż to, jego oddech był na mojej szyi.

"Połóż lewą rękę pod klinem. Teraz spójrz na cel."

Tym razem jego lewa ręka najpierw owinęła się wokół mojej i poruszała się płynnie. Z jego pomocą ponownie przyjęłam swoją pozycję, stałam znacznie bardziej stabilnie.

"Oddychaj, mistrzu."

Usłyszałam w uchu płytki śmiech. Zanim poczułam, że czerwona plamka na celu widoczna poza klinem została nagle przypisana, spust został pociągnięty.

Kiedy oprzytomniałam, znalazłam strzałę w środku tarczy.

"Dobra robota."

Ciepło spłynęło po grzbiecie mojej dłoni. Twarde ramię, które było zablokowane w ciasny sposób, opadło.

"Death Is The Only Ending For The Villain" NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz