Rozdział 57

13 3 0
                                    

Pocierał twarz o pierścionek na dłoni i błagał.

"Nigdy więcej nie będę lekkomyślny, Mistrzu. Przepraszam. Proszę, wybacz mi tylko ten jeden raz."

Duży, twardy rubin stuknął o jego puszystą skórę.

"Żałuję, że nie mam pierścienia i nie mam odwagi, by przykleić go do żelaznej płyty".

Wtedy będę wolna od niepokoju o skrępowanie, którym mogłabym się udławić.

Ale na moją zimną twarz Eclise po prostu machnął ogonem.

Czy on jest naiwny, czy przebiegły?

Patrząc na niego, który wypełniał swoją szyję własną smyczą, odłożyłam pierścionek na stół po tym, jak próbował oderwać moją pocieraną dłoń.

A wcześniej skomlał i zakrywał twarz pustymi dłońmi.

"Eclisc."

Nieorganiczne oczy i kontakt wzrokowy, zapytałam spokojnie.

"Od chwili, gdy dałam ci miecz, jesteś moim rycerzem. Jestem twoją jedyną damą".

"....."

"Nie zapominaj o tym fakcie przez cały czas."

Był szybki w rozumowaniu, więc delikatnie uchyliłam powieki i uśmiechnęłam się, więc nie mógł stwierdzić, czy jestem pusta, czy poważna.

Szare oczy skierowane w moją stronę od razu stały się zamglone.

"...tak, mistrzu."

[Przychylność 54%]

Przychylność gwałtownie wzrosła.

Nareszcie.

Nareszcie ponad połowa. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i opuściłam rękę, która trzymała policzki Eclisa.

"No dobrze, teraz będziemy musieli wypełnić twoją rolę rycerza".

Następnie włożyłam rubinowy pierścień, który zostawiłam na stole, z powrotem na palec wskazujący, po czym wyciągnęłam go w jego stronę.

"Proszę, zaprowadź mnie na pierwsze piętro."

Eclise jak zawsze trzymał mnie za rękę.

Kiedy zeszłam na pierwsze piętro z eskortą Eclisa. Wpadłam na Diuka i lokaja, którzy właśnie wychodzili.

"Ojcze."

W drodze do drzwi wejściowych zauważyli mnie schodzącego po schodach i zatrzymali się.

"Dzień dobry."

Uśmiechnęłam się i przywitałam pierwsza. Ale książę tylko wpatrywał się we mnie i nie odpowiedział po dłuższej chwili.

"...ojcze?"

Kiedy ponownie zwróciłam się do księcia ze zdziwionym spojrzeniem, zakaszlał i otworzył usta.

"O co chodzi z tą sukienką?"

"Co?"

Byłam urażona sposobem, w jaki zwrócił uwagę, a nie odpowiedzią na pozdrowienia.

Co jest nie tak z moim ubraniem?

To dlatego, że ubrałam się tak cicho, jak tylko mogłem, aby uniknąć rozpryskiwania się po opętaniu, ale pierwotnie był to ulubiony styl Penelopy.

Książę dodał dźwięcznie, wywalając język na to, co było tak nieprzyjemne.

"Jak szlachcianka, która nawet jeszcze nie dorosła..."

"Death Is The Only Ending For The Villain" NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz