Rozdział XIX

12 2 0
                                    

Aut.Trochę będzie namieszane między postaciami. Miłego czytania

26. 12. 2017

Do domu rodzinnego Itachiego wpadł jeden z ANBU. Nieco zdziwił mnie swoją obecnością.

-Czcigodna Hokage wzywa cię do siebie. To pilne.-powiedział mężczyzna poważnym tonem.

-Już tam idę.-odparłam i zarzuciłam na siebie płaszcz.

Po dotarciu na miejsce byłam jeszcze bardziej zdziwiona. Poza moją matką, w pomieszczeniu znajdował się Kakashi, Naruto oraz nieznany mi mężczyzna.

-Wzywałaś mnie. Czy coś się stało?-zapytałam, patrząc na matkę.

-Zleciłam misję dla Kakashiego i jego dawnej drużyny. Dziś wrócili w towarzystwie Kiyoka. Udało im się odszukać twojego....-nie dałam jej dokończyć swojej wypowiedzi.

-Dlaczego nikt mi nie powiedział, że wysłano grupę w celu znalezienia mojego brata?! Nikt nie pisnął nawet słowa!-krzyknęłam wściekła, wolałam wiedzieć o tym wszystkim.

-Nie chcieliśmy cię martwić. Nie było pewności, że go odnajdą.-powiedziała Tsunade spokojnym głosem.

-Martwić? To, że jestem w ciąży, nie oznacza, że macie zatajać takie informacje. Ja...-nie dokończyłam swojej wypowiedzi, bo wyszłam z gabinetu.

Nie wróciłam do domu, tylko pobiegłam w moją dawną kryjówkę. Jaskinia znajdowała się niedaleko pola treningowego. Usiadłam na jednym z kamieni, by ochłonąć. Nadal nie docierało do mnie to, że mój brat żyje i jest teraz w wiosce. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony chciałam odnaleźć brata, ale teraz, sama nie wiem, co chcę. Nawet nie wiem, jak z nim rozmawiać. Nawet nie wiedziałam jak długo, znajdowałam się w jaskini, ale nie przejmowałam się tym. Potrzebowałam czasu, by wszystko sobie poukładać. Dopiero po jakichś trzech godzinach wyszłam z jaskini. Ruszyłam w stronę domu, jednak idąc ulicą Konohy, zdziwił mnie wzrok kilku osób. Czy ja o czymś jeszcze nie miałam pojęcia? Po przekroczeniu drzwi dostrzegłam porozrzucane kobiece ubrania. Rodzice Itachiego mieli misję, więc nie wiedziałam, do kogo mogły należeć owe rzeczy. Im bliżej naszej sypialni byłam, tym głośniej słyszałam jęki kobiety. To, co zastałam po wejściu do pokoju, totalnie mnie zaskoczył.

-Jak mogłeś!? Nie sądziłam, że jesteś zdolny mnie zdradzić. Nienawidzę cię! Zapomnij, że miałeś rodzinę!-wykrzyczałam, rzucając w Itachiego pierścionek zaręczynowy.

-Alia! To...był błąd. Kocham cię!-mówił Itachi, próbując mnie dogonić, gdy się ubrał.

-To koniec. Nigdy więcej nas nie zobaczysz! Wracaj do tej szmaty!-powiedziałam ze łzami w oczach.

Biegłam przed siebie. Chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię. Przestać czuć cokolwiek. Zatrzymałam się dopiero w lesie poza wioską. Musiałam zniknąć z Konohy, ale nie wracając do Yukigakure, bo tam, Itachi będzie nas szukał. Upadłam pod drzewem i dałam upust łzą. Dopiero gdy przestałam płakać, udałam się do domu moich rodziców.

-Mamo, żadnego ślubu nie będzie. Opuszczam Konohę, lecz nie wracam do Yukigakure. Kiedy dotrę na miejsce, to wyśle ci wiadomość. Muszę zapomnieć o Itachim. Zdradził mnie i nie mam zamiaru dawać mu szansy. Zabiorę dzieci i wyruszam.-powiedziałam, patrząc na matkę.

-Niech no ja dorwę gnoja! Będzie martwy, za to, co zrobił. Wyślę z tobą Kakashiego.-odparła Tsunade, po czym delikatnie mnie przytuliła.

-Dobrze mamo. Nie chcę zostać w wiosce. Udam się w jedyne miejsce, w którym zaznam spokoju.-szepnęłam wtulona w matkę.

Kakashi zjawił się po godzinie. Pożegnałam się z rodzicami i opuściłam wioskę. To było jedyne wyjście w tamtej chwili. Pewnie później pożałuje tej decyzji, ale teraz nie widziałam innego rozwiązania. Klony Kakashiego niosły moje dzieci, by szybciej dotrzeć do celu.

-Dokąd chcesz się udać?-zapytał Kakashi, zerkając na mnie.

-Do Suny. Wujaszek Gaara od dawna zapraszał mnie do siebie. Chcę tam się zatrzymać i pomyśleć co dalej.-odpowiedziałam, przyspieszając tempa.

Do Suny dotarliśmy po trzech dniach. Gaara zdziwił się, widząc mnie. Podbiegł do nas i niemal natychmiast przytulił mnie do siebie.

-Boże drogi, co wy tu robicie? Wszystko dobrze? Wyglądasz na przybitą.-zapytał zmartwiony Gaara.

-Zadbaj o nich i nikomu nie mów, że są tutaj. Itachi...perfidnie ją zdradził z jedną ze swoich byłych. Potrzebuje teraz spokoju i wsparcia.-odpowiedział Kakashi z nutą złości w głosie.

-A to dupek! Nie daruje mu tego. Nie martw się, nikt nie dowie się o ich pobycie w mojej wiosce. Zadbam o nią i dzieciaki. Odpocznijcie po podróży.-powiedział Gaara wkurzony tym, co usłyszał.

Zaprowadził nas do swojej rodzinnej posiadłości, gdzie Temari od razu mnie przytuliła do siebie. Też za nią tęskniłam. Była dla mnie niczym siostra.

-Jak się czujesz? Maluszek daje o sobie znać?-spytała zmartwiona Temari.

-Czuję się fatalnie. Maluszek jest spokojny, chociaż nie wiem, co będzie dalej. -odpowiedziałam, wtulając się w Temari delikatnie.

-Powinnaś się położyć. Podróż musiała cię zmęczyć. -szepnęła Temari i zaprowadziła mnie do wolnej sypialni.

Kiedy tylko się położyłam, poczułam silny ból. Spojrzałam na przyjaciółkę zmartwiona. Bałam się, że dzieje się coś złego.

-Tema....coś jest nie tak z dzieckiem. Nie czuję jego ruchów.-powiedziałam ze łzami w oczach.

-Nie martw się. Zaraz sprawdzę, co się dzieje.-szepnęła ze spokojem Temari.

Przyłożyła dłonie do mojego brzucha. Obserwowała jej twarz, by dostrzec po jej minie, co się dzieje. Widząc jej niepokój, po moich policzkach poleciały łzy.

-Tema...co się dzieje?-zapytałam, nadal na nią patrząc.

-Ja...nie czuję tętna dziecka. Nie wyczuwam bicia jego serduszka. Muszę zabrać cię do szpitala.Gaara!-krzyknęła zdenerwowana Temari.

Słysząc, że nie czuje tętna, rozpłakałam się. Do środka wbiegł Gaara i szybko zabrał mnie do szpitala, gdzie zabrano mnie na salę operacyjną. Obudziłam się dopiero wieczorem. Bolał mnie brzuch, ale widząc obok mnie smutnego Gaarę, domyśliłam się wszystkiego. Nie chciałam teraz widzieć innych. Kazałam Gaarze opuścić moją salę i nie przychodzić do mnie więcej. Czułam złość, wściekłość na Itachiego, jak i na siebie. Nic by się nie stało, gdybym nie została zdradzona i nie opuściła wioski. Po moich policzkach leciały łzy coraz bardziej. Czułam się potwornie. W tej chwili wszystko straciło sens. Byłam załamana śmiercią mojego maleństwa. Chciałam teraz zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Nie mogłam pogodzić się ze stratą mojego synka. Dałabym wszystko by cofnąć czas i nie dopuścić do tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce przez ostatnie kilka dni. Teraz...nie mam po co istnieć, ale nie mogę skazać dzieci na życie bez matki. Dla nich muszę jakoś się po tym wszystkim podnieść. Zapomnieć i żyć dalej, mimo że to nie będzie takie łatwe. Nie jestem tak silna, jak wszyscy. Potrzebuję dużo więcej czasu na pozbieranie się po tym wszystkim, co się stało.

Ostatnia Księżniczka Śniegu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz