Rozdział XXXVII

8 2 0
                                    

Aut.Miłego czytania.(5/01/2024)

25. 01. 2025

Itachi nie odstępował mnie na krok. Pomagał mi jeść posiłki. Trzymał w swych ramionach każdego dnia i nocy. Z każdym dniem zaczęłam czuć się dużo lepiej. Byłam zdziwiona tym. Sakura, badając mnie sama była w szoku.

-Nie cieszmy się jeszcze, ale na to wychodzi...że twoja choroba jest w remisji. Może to dziwne co powiem...ale ciąża chyba pomogła ci wyzdrowieć. Komórki macierzyste w krwi dotarły też do źródła choroby. Jednak lepiej byśmy tu zostali na wypadek, gdyby jednak coś było nie tak.-wyznała Sakura z uśmiechem na twarzy.

-Mówisz poważnie? Nie żartujesz sobie?-zapytał Itachi z radością w głosie.

-Mówię całkowicie poważnie. Twoje siły powoli wracają, kolor twojej skóry zaczął być normalny. Myślę, że doczekasz się terminu porodu i utulisz swojego syna. Jednak...choroba może powrócić. Miejcie to na uwadze.-wyznała nam Sakura.

Itachi słysząc słowa Sakury, przytulił mnie delikatnie. Cieszył się jak małe dziecko. Nie dziwiłam mu się. Sama byłam szczęśliwa, że moje życie się tak szybko nie zakończy. Chcę teraz cieszyć się z każdego dnia, jaki będzie mi dany spędzić z moim mężem i dziećmi. Będę mogła znów być w ramionach Itachiego przez ten czas. Miałam nadzieję, że czeka nas jeszcze wiele lat wspólnego życia. Może nawet doczekamy się późnej starości. Tak bardzo chciałam wrócić do domu i utulić nasze skarby. Teraz jednak musiałam zostać w tym domku, ale nie przeszkadzało mi to bo był przy mnie Itachi. Nie mogłam uwierzyć, że mimo wszystko chciał zostać przy mnie. Każda chwila w jego ramionach była dla mnie wspaniała. Starał się jak mógł, bym czuła się komfortowo. Bym nigdy nie myślała, że został przy mnie z litości tylko z zupełnie innego powodu. Został ze mną, bo mnie naprawdę kocha. Nie miałam co do tego wątpliwości. Byłam szczęśliwa przy boku swojego męża. Sakura zostawiła nas samych w pokoju.

-Cieszę się, że spędzę z tobą więcej czasu, niż zakładaliśmy.-wyznał Itachi, całując mnie namiętnie.

-Ja też się cieszę. Nie mogę w to uwierzyć. Chcę cieszyć się z każdej chwili spędzonej z tobą i dziećmi. Jeśli dotrwam do osiemnastych urodzin Yuki i Shina... oddam im władzę. Chcę znów być jedynie shinobi. Być tylko przy tobie kochanie. Zawsze będziemy razem.-powiedziałam, pogłębiając nasze pocałunki.

-O niczym innym nie marzę skarbie. Na pewno doczekamy się pełnoletności naszych pociech. Teraz...chcę mieć cię przy sobie.-szepnął Itachi do mojego ucha.

-Zawsze będę przy tobie. Nawet gdy odejdę z tego świata. Zawsze będę w waszych sercach. Kocham cię i tylko to się teraz dla mnie liczy.-wyznałam z uśmiechem na twarzy.

Przez ostatnie miesiące liczyłam na cud. Na to, że będę miała więcej czasu na to, by być przy rodzinie. Teraz było to możliwe. Nawet jeśli dostałam od losu rok lub więcej, zamierzałam cieszyć się z każdego dnia dłużej. Spojrzałam w oczy Itachiego z uśmiechem na twarzy. Byłam szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Wplątałam dłoń we włosy Itachiego, po czym pocałowałam go namiętnie. Przyciągnął mnie bliżej siebie i pogłębił pocałunek. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Byliśmy szczęśliwi, że wszystko wraca do normy.

-Itaś...pomożesz mi się umyć?-zapytałam z uśmiechem na twarzy.

-Nie musisz pytać. Zawsze ci pomogę, kochanie.-odpowiedział Itachi, pomagając mi wstać.

Zaniósł mnie do łazienki, gdzie posadził mnie na krześle. Nalał wodę do wanny, a gdy ta była wystarczająco napełniona, powoli zdejmował moje ubranie i bieliznę. Niespodziewanie sam również się rozebrał. Wziął mnie na ręce i wszedł ze mną do wanny. Oparłam się o ukochanego, gdy gładził dłonią mój brzuch i całował moją szyję. Tęskniłam za tym. Za jego pocałunkami na szyi i nie tylko. Dawał mi wszystko, o czym zawsze marzyłam. Bezpieczeństwo, miłość, szczęście, a przede wszystkim rodzinę. Oparta o niego czułam jedynie ukojenie i radość. Nagle dłoń Itachiego znalazła się na moim udzie. Było to przyjemne uczucie, ale nie miałam na to ochoty.

-Przestań... jak dojdę w pełni do siebie.-wyznałam z uśmiechem na twarzy.

-Spokojnie, nie mam zamiaru robić tego, czego nie chcesz. Nie jestem taki. Myślałem tylko by sprawić ci drobną przyjemność. Tylko tyle.-wyznał Itachi, opierając głowę o moje ramię.

-Wiem, ale nie chcę. Wystarczy, że będę w twoich ramionach. Wiem, że potrzebujesz czegoś więcej niż pocałunków. Zrozumiem, jeśli...-niedane mi było dokończyć zdania, bo Itachi mi przerwał.

-Skarbie...nie mam zamiaru szukać kochanki tylko dlatego, że nie masz ochoty na nic więcej. Zaczekam, ile będzie trzeba. Ważniejsze jest to, by tobie było komfortowo. Twoje życie było w ogromnym zagrożeniu i musisz nabrać teraz sił. Wystarczy, że mogę być tu z tobą. Dotykać twojego nagiego ciała, całować twoją szyję. Kocham cię i nigdy nie zamienię cię na inną kobietę. Pragnę jedynie ciebie. To ty jesteś moją żoną. Jedyną kobietą, którą chcę mieć w swoim życiu.-wyznał szczerze Itachi.

Słowa, jakie wypowiedział Itachi, wzruszyły mnie. Chciał być mi wierny, oddany i uczciwy. Byłam zadowolona, że zmienił się w zupełnie innego człowieka niż kilka lat wcześniej. Co by się nie działo, on zawsze pragnął być przy mnie. Wspierać mnie w każdym momencie. Nasz syn był nadzwyczaj ruchliwy.

-Chyba nasze maleństwo cieszy się, że jesteś tu z nami.-wyznałam z uśmiechem na twarzy.

-Jest szczęśliwy, bo ty jesteś szczęśliwa. Tak samo, jak to, że cieszysz się z mojej obecności. Nasz syn czuje twoje emocje i reaguje na nie.-szepnął Itachi, gładząc mój brzuch.

-Masz rację, Itachi. Cholernie cieszę się, że jesteś przy nas. Cieszę się, że nie poddałeś się i mimo tego...że kazałam ci odejść...ty zostałeś. Nawet nie wiesz, ile znaczyło dla mnie twoje wsparcie, twoja obecność i to...że mogłam znaleźć się w twoich ramionach, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Zostań przy mnie już zawsze. Jeśli...choroba wróci...bądź przy mnie.-wyznałam ze łzami w oczach.

-Skarbie...nigdy cię nie zostawię. Choćbyś mówiła... bym się wynosił, zapomniał o tobie. Ja zawsze będę obok ciebie. Chcę cię wspierać, gdy będziesz tego potrzebowała.-szepnął Itachi, obejmując mnie delikatnie.

Po kąpieli Itachi pomógł mi się ubrać, gdy sam był gotowy. Zaniósł mnie na łóżko, gdzie przykrył mnie i musnął moje usta. Położył się dopiero kilka minut później. Wtulił mnie w siebie delikatnie, jakbym była ceramiczną lalką. Był moim przyjacielem a teraz i mężem. Nigdy nie sądziłam, że dotrwamy do tego momentu.

Ostatnia Księżniczka Śniegu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz