Rozdział XXVII

10 2 0
                                    

Aut.Na ten moment mam już 8 rozdziałów zapisanych do publikacji plus jeden lub dwa, które dzisiaj napiszę. Miłego czytania

21. 12. 2019

Dwa miesiące zajęło mi dojście do siebie z pomocą mojej matki. Itachi wspierał mnie każdego dnia, był moim niemal cieniem. Dbał o mnie jak nigdy wcześniej. Zajmował się naszymi bliźniętami, gdy ja nie miałam na to sił. Pokazał, jak bardzo nas kocha.

-Itaś... zabierz mnie na spacer. Chcę pobyć z tobą bez innych osób. Potrzebuję pobyć tam tylko z tobą.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

-Z miłą chęcią, kochanie. Zabiorę cię do ogrodu, byśmy mogli razem spędzić czas.-szepnął Itachi, po czym pomógł mi ze wszystkim.




Razem wybraliśmy się do ogrodu, gdzie spacerowaliśmy, trzymając się za rękę. Tęskniłam za tym miejscem, za spacerami z moim narzeczonym. Szliśmy powoli przez ogród. Czułam się szczęśliwa u boku Itachiego. Nie żałowałam swojej decyzji na temat naszego związku i nie pożałowałam tego, że dałam mu szansę. Starał się, abym zawsze była uśmiechnięta. Dla niego i dzieci byłam gotowa na wszystko. Po spacerze wróciliśmy do środka. Tego dnia niespodziewanie otrzymałam list od swojej matki.

„Droga córeczko, nie mam dla ciebie dobrych wieści. Udało mi się dowiedzieć czegoś na temat tej kobiety, z którą zdradził cię Itachi. Zmarła w trakcie porodu. Itachi jest ojcem tego chłopca. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale on nie ma nikogo poza ojcem. Potwierdziliśmy ojcostwo, by była pewność. Drugą sprawą jest to, że twój ojciec zaginął podczas misji. Wiem, że czujesz się lepiej, ale nie przychodź tutaj. Wysłałam za twym ojcem kilka drużyn. Będę cię informować na bieżąco.

Tsunade''

Wieść na temat dziecka kochanki Itachiego, jak i zniknięcie ojca sprawiły, że po moich policzkach leciały łzy. Chciałam, by mój ojciec wrócił, by odnalazł się cały i zdrowy. Nie zniosę myśli, że miałoby go nie być wśród nas. Co do dziecka to decyzję pozostawię Itachiemu. Zabolała mnie ta wiadomość, ale małych nie jest winny tego, że jego matka przespała się z Itachim. Nie mogłam zebrać myśli i pobiegłam do ogrodu, by złapać dech. By przetrawić wszystkie informacje. Nie zniosę kolejnych złych wieści. Nie wytrzymam tego. Po chwili po moich policzkach ponownie leciały łzy. Czułam się totalnie bezradna. Nie miałam na nic wpływu. Upadłam na kolana i dałam upust łzą, które spływały na śnieg. Itachi pojawił się obok mnie, ale go odepchnęłam.

-Musisz...wrócić...do Konohy. Twoja...kochanka...ona...urodziła syna. Zmarła podczas porodu... on ma tylko ciebie. Idź i zajmij się nim. Ja mam ważniejsze sprawy. Idź do Konohy, twoje miejsce jest teraz przy tym chłopcu. Poradzę sobie, nie martw się o to. Nie jestem już taka słaba jak kiedyś.-wyszeptałam drżącym głosem.

-Co? O czym ty gadasz? Nic nie rozumiem. Wyjaśnia mi to, czemu karzesz mi odejść? Czemu twierdzisz, że moje miejsce jest tam?-zapytał Itachi, ocierając moje łzy.

-Twój syn potrzebuje ojca. Zajmij się nim, Itachi. Nie martw się, poradzę sobie. Musisz się nim zająć, nie pozwól mu na to, by dorastał bez rodzica. Stracił już matkę, ale ma jeszcze ciebie, swojego ojca. Udaj się tam i zaopiekuj się nim. Informuj mnie o wszystkim.-wyszeptałam, zerkając na niego.

-Czy ty...zrywasz ze mną? Nie mogę was znowu stracić.-powiedział Itachi, łapiąc moją dłoń.

-Muszę pozwolić ci odejść, byś mógł zająć się dzieckiem. Kocham cię, Itachi. Nie jestem gotowa by wychować tego chłopca. Może kiedyś, zmienię zdanie. Potrzebuję czasu, by ten fakt zaakceptować. Zbieraj się i leć do swojego syna.-szepnęłam ze łzami w oczach.

-Wrócę tu, kochanie. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. -odparł Itachi, po czym wszedł do środka. Kiedy wróciłam do zamku, jego już nie było. Nie mogłam postąpić inaczej. Musiałam pozwolić mu wrócić do Konohy, by zająć się swoim dzieckiem. Sama musiałam na spokojnie przemyśleć wszystko. Na tę chwilę nie umiałam przygarnąć tego maluszka. Może z czasem jakoś to zaakceptuje, ale teraz, nie było takiej możliwości. Usiadłam w swojej komnacie, patrząc prosto w ścianę. Miałam totalny mętlik w głowie. Za dużo informacji na raz. Dziecko, owoc zdrady i zaginięcie mojego ojca. Nie co dzień dowiadujemy się o czymś takim. Musiałam na spokojnie przemyśleć całą sprawę, by nie żałować tego później. Wszystko wydawało się trudne. Jak miałabym pokochać dziecko, które było owocem zdrady. Nie wiedziałam, jak postąpić. Pewnie inna na moim miejscu przygarnęłaby tego chłopca, jednak ja nie potrafiłam tego zrobić. Tęskniłam za Itachim, ale nie chciałam, by to dziecko trafiło do sierocińca. Zasłużył, by mieć w swoim życiu ojca. Nie mogłam zrobić inaczej. Sama poradzę sobie z moimi problemami. Jakoś zniosę rozstanie z ukochanym. Teraz musiałam pomyśleć o moim ojcu. Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać list do mojej matki.

„Droga mamo, po twojej wiadomości kazałam Itachiemu wrócić do Konohy. Kazałam mu zniknąć, by mógł zająć się synem. Nie mogłam pozwolić, by maluch znalazł się w sierocińcu. Mamo, powiedz mi, jak ja mam pokochać to dziecko i pozwolić by zamieszkał ze mną i Itachim? Jak mam pogodzić się z myślą, że ten chłopiec jest owocem zdrady? Nie mam sił i nie zniosę kolejnych złych wiadomości. Nie wytrzymam, jeśli tata nie odnajdzie się cały i zdrowy. Napisz mi dopiero, wtedy gdy odnajdą mojego ojca. Dopiero gdy będzie wiadomo co z nim. Nie pozwól Itachiemu opuścić wioski, aż nie będę w stanie przyjąć tego dziecka do swojego życia. Potrzebuję na to czasu. To nie jest takie łatwe i proste.

Twoja córka, Alia''

Przywiązałam list do jastrzębia i wypuściłam go w kierunku Konohy. Stanęłam w oknie zamyślona, musiałam ochłonąć i spojrzeć na sprawę dziecka dopiero, wtedy gdy będę gotowa. Nie potrafiłam postąpić inaczej. Dopiero, wtedy gdy odnajdą mojego ojca. Nie chciałam go stracić, był moim jedynym prawdziwym tatą. Zawsze dbał o mnie i o mamę. Nigdy nie dał mi do zrozumienia, że żałuje adoptowania mnie i wychowania jakbym była jego rodzoną córką. Musiał się odnaleźć, musiał wrócić do mojej matki. Do swej rodziny, która martwi się o niego tak jak ja. Bałam się, że mama nie zniesie jego śmierci. Muszę wspierać swoją matkę i pomóc przejść przez to, co nas czeka. Jiraiya jest jedynym mężczyzną, którego kochała po śmierci swojego narzeczonego, Dana. Wiele razy słyszałam o tym, jak ojciec pocieszał mamę po jego śmierci podczas misji. Wtedy czasy były niebezpieczne przez wojnę. Dopiero z czasem była gotowa na nowo pokochać innego mężczyznę. Jiraiya zawsze kochał się w Tsunade. Tak się starał, że w końcu zostali małżeństwem. Jedno mnie zawsze ciekawiło, jak mój ojciec potrafił pokochać syna, który był owocem miłości Tsunade i Dana. Pewnie nie dowiem się tego nigdy.

Ostatnia Księżniczka Śniegu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz