Aut. Mam nadzieję, że rozdział wyszedł dobrze. Miłego czytania
14.12.202316. 03. 2021
Nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich dzień. Tego dnia miał odbyć się nasz ślub. Równo jedenaście lat temu wyznaliśmy sobie miłość. To była idealna dla nas data, by się pobrać. Ubrać pomagała mi moja ciotka. Zrobiła mi fryzurę i makijaż. Byłam tak szczęśliwa, że nadszedł dzień, w którym zostanę żoną Itachiego. Kiedy byłam gotowa, wyszłam w stronę sali balowej. Po wejściu do środka wszyscy spojrzeli w moją stronę. Podeszłam do Itachiego, stając naprzeciwko niego. Kapłan rozpoczął uroczystość. Patrzyłam w oczy Itachiego, gdy mówiłam swoją przysięgę. Mówiłam to, co czułam, to co zawsze pragnęłam powiedzieć do swojego męża. Słowa przysięgi, które powiedział Itachi, były pełne miłości. Kiedy kapłan ogłosił nas mężem i żoną, mój ukochany pocałował mnie namiętnie. Wszyscy goście zaczęli nam wiwatować. Nie mogłam być bardziej szczęśliwa, niż byłam tego dnia. Itachi porwał mnie do tańca. Patrzyłam w jego oczy z radością i miłością. Udało nam się przetrwać i dotrzeć do tego etapu naszego związku. W moich oczach szkliły się łzy szczęścia. Itachi wtulił mnie w siebie, tańcząc powolnie.
-Nie płacz moja piękna.-szepnął z troską Itachi.
-To ze szczęścia. Nie martw się, kochanie. Jestem po prostu szczęśliwa, bo jesteś moim mężem.-wyszeptałam, całując go namiętnie.Wesele trwało w najlepsze. Wszyscy tańczyli i świetnie się bawili. Jednak ja, zaczęłam się dziwnie czuć. Zaczęło kręcić mi się w głowie i było mi tak bardzo słabo. To była chwila, gdy osunęłam się na ziemię, lecz przed upadkiem ochroniły mnie ramiona Itachiego. Zaniósł mnie do komnaty, gdzie zostałam z Sakurą. Zaczęła badać moje ciało, a po jej minie wiedziałam o tym, że nie ma dobrych wieści. Spojrzałam na nią ze łzami w oczach.
-Sakura, powiedz mi... co jest nie tak? To... coś poważnego?-zapytałam drżącym głosem
-Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Alia, ty...umierasz. Nie wiem, ile masz czasu. Może to być rok albo więcej. Wszystko zależy od tego, jak choroba będzie postępować. Jak szybko wyniszczy twój organizm.-wyznała Sakura ze łzami w oczach.
-Sakura...obiecaj mi coś. Nikomu o tym nie mów, a w szczególności Itachiemu. Nikt nie może o tym wiedzieć. Nie chcę, by patrzyli na mnie z litością i współczuciem. Nie chcę by dzieci... płakały, bo ja umieram. Zatrzymaj tę wiedzę dla siebie.-powiedziałam, starając się powstrzymać łzy.
-Skoro tego chcesz, nikomu nie powiem. Zostanę tu by spróbować znaleźć dla ciebie ratunek. Zrobić wszystko byś żyła jak najdłużej.-wyszeptała smutnie Sakura.Czułam się fatalnie. Diagnoza Sakury była dla mnie ciosem od losu. Nie mogę pozwolić, by moja choroba wyszła na jaw. Musiałam udawać, że wszystko jest dobrze, a gdy będę czuła się totalnie bez sił, odejść, gdy będą spali. Zostawię dla Itachiego list z wyjaśnieniami. Nie chciałam, by cierpiał przez ten czas, jaki mi pozostał. Lepiej by żył w niewiedzy tak długo, jak było to możliwe. Otarłam swoje łzy i wyszłam z komnaty. Chciałam zostać teraz sama. Nie chciałam, by ktokolwiek widział mnie w tym stanie. Włożyłam płaszcz i ruszyłam do ogrodu. Na szczęście Itachi nie stał pod drzwiami. Usiadłam pod drzewem, dając upust łzom. Nie potrafiłam pogodzić się z tym, że w każdej chwili mogę umrzeć. Czułam się taka bezradna, taka słaba. Musiałam wziąć się w garść i nacieszyć się czasem, jaki mi pozostał. Nawet jeśli tego czasu mam niewiele to i tak pragnęłam jedynie szczęścia moich dzieci i Itachiego. Im dłużej nie będą wiedzieli, że umieram, tym dłużej będą szczęśliwi. Kiedy się uspokoiłam i przestałam płakać, wróciłam do środka. Zdjęłam płaszcz i udałam się do sali balowej. Podeszłam do swojego męża, starając się uśmiechać.
-Co powiedziała Sakura? Wszystko dobrze?-zapytał z troską Itachi
-To tylko zasłabnięcie przez stres. Bardzo się stresowałam tym dniem. Chciałam, by wszystko było idealnie.-odpowiedziałam, patrząc w jego oczy.
-To dobrze. Martwiłem się o ciebie.-szepnął zmartwiony Itachi.Gdyby tylko wiedział, że to kłamstwo i moje życie może zakończyć się w każdej chwili, nie byłby tak radosny. Nie mogłam mu tego zrobić, musiałam trzymać tę wiedzę w sobie tak długo, jak mogłam. Byłam kłębkiem nerwów. Nie mogłam znieść myśli, że nigdy więcej nie będę w ramionach swojego męża ani nie przytulę naszych dzieci. Opuściłam salę balową o trzeciej nad ranem. Nie czułam się na siłach, by dłużej tam zostać. Potrzebowałam odpocząć i zasnąć wtulona w Itachiego. Potrzebowałam tego jak niczego innego. Tylko to pomogło mi jakoś przetrwać tę noc.
Obudziłam się dopiero o czternastej. Byłam totalnie zmęczona. Spojrzałam na Itachiego ze łzami w oczach. Cieszyłam się, że nadal spał. Ostrożnie podniosłam się z łóżka, by go nie obudzić. Założyłam czystą suknię i wyszłam z komnaty. Potrzebowałam pomyśleć nad tym, jak wykorzystać pozostały mi czas, tak by dzieci miały, jak najwięcej miłych wspomnień związanych ze mną. Wiedziałam, że i tak z czasem poznają prawdę, bo Yuki nie odpuści. Będzie tak długo drążyć temat, aż uzyska odpowiedź. Musiałam zostawić również list dla swoich dzieci. Nie mogłam odejść bez pozostawienia dla nich wyjaśnień i rad na przyszłość. Nie chciałam, by widzieli moje cierpienie. Pragnęłam, by dzieci jak najdłużej cieszyły się beztroskim dzieciństwem, aby zawsze byli szczęśliwi. Wiedziałam, że gdy nadejdzie ten trudny czas i opuszczę swoją rodzinę, oni ucierpią na tym najbardziej. Spacerowałam po ogrodzie zamyślona. Szukałam słów, jakie będę chciała przekazać dla Itachiego i dzieci. Nagle poczułam, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Itachi lubił mnie zaskakiwać w ten sposób. Oparłam się o jego tors i ciesząc się z jego obecności.
-Czemu mnie nie obudziłaś? Jesteś jakaś przygnębiona. Powiedz, co się dzieje.-wyszeptał zmartwiony Itachi
-Wydaje ci się. Jestem po prostu zamyślona. Myślę o tym, czy kiedyś uda nam się z jeszcze jednym dzieckiem. Niech najmłodsze podrosną i wtedy można pomyśleć o próbach.-powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Nie martw się tym. Co ma być, to będzie. Będziemy próbować, aż się uda. Teraz mam ochotę trzymać cię w swych ramionach i cieszyć się twoją obecnością. Zbyt długo czekaliśmy na siebie.-szepnął Itachi, obejmując mnie mocniej.
-To prawda skarbie. Nie wypuszczaj mnie ze swoich ramion. Chcę w nich zostać na zawsze.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Skarbie, nie chcę, byś płakała. Może przejdziemy się razem?-zapytał Itachi, odwracając mnie przodem do siebie, aby otrzeć moje łzy.Udaliśmy się razem na spacer. Starałam się jakoś to wszystko znieść. Po spacerze udaliśmy się do sali balowej, aby zjeść z gośćmi obiad. Cieszyłam się, że byli tu ze mną. Robiłam dobrą minę do złej gry. Tylko Sakura wiedziała, że w głębi siebie odczuwalna strach i ból.
CZYTASZ
Ostatnia Księżniczka Śniegu
Fiksi PenggemarHistoria Alii Kazahana. Ostrzegam! Postacie i fabuła nie jest jak w anime. Tworzę własną wersję, również to jak dane postacie się zachowują. Jeśli komuś przeszkadza, proszę nie czytać.