Rozdział XXIV

10 1 0
                                    

Aut. Miłego czytania.

15. 08. 2019

Postanowiłam urodzić dziecko i nie wspominać o nim nikomu. Itachi miał się zjawić jutro, więc spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z posiadłości. Kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz, przede mną stał nie kto inny jak Itachi.

-Miałeś być jutro, a nie dzisiaj. Dzieci są z nianią, która wie, że się pojawisz. Teraz wybacz, ale muszę się zbierać. Miłej wizyty u dzieci. Żegnaj Itachi.-powiedziałam, mijając go.

-Zaczekaj! Proszę, nie uciekaj ode mnie! Porozmawiajmy na spokojnie.-krzyknął Itachi, łapiąc moją dłoń.

-O czym tu rozmawiać? Nie kocham cię! Wyrzuciłam cię z mojego serca. Zamknęłam swoje serce na wszystkich mężczyzn! Daj mi spokój. Zapomnij o mnie, Itachi. Zapomnij, że istnieje.-powiedziałam, odwracając się w jego stronę.

Nie było prawdą to, co powiedziałam. Nie potrafiłam wyrzucić go z mojego serca i zapomnieć o tym, co do niego czuję. Wolałam go okłamać niż powiedzieć, że nadal go kocham. Patrzyłam w jego oczy z nadzieją, że odpuści i zapomni o mnie. Nagle poczułam, jak mnie przytula do siebie. Zamknęłam oczy, by chociaż przez chwilę znowu być w jego ramionach. Kiedy moje bliźnięta dały o sobie pierwsze znaki, tym bardziej trudno było mi zapomnieć o nim. Bałam się tego, co będzie, gdy już się urodzą.

-Alia... wybacz mi. Nie chcę stracić z tobą kontaktu. Chcę na nowo być w twoim życiu nawet jako przyjaciel. Nawet jeśli mnie nie kochasz.... liczę na to, że kiedyś ponownie się we mnie zakochasz i znów będziemy razem. Chcę być blisko ciebie i dzieci.-wyszeptał Itachi, a po moich policzkach leciały łzy.

-Przestań. Odejdź ode mnie. Nie mogę... nie mogę ponownie dać się tobie omamić. Zostaw mnie w spokoju. Itachi... odejdź i nie mąć mi w głowie. Nie mogę... nie mogę... pozwól mi odejść.-powiedziałam, nie patrząc na niego. Tak bardzo byłam tym wszystkim, przytłoczona.

-Nie! Nie pozwolę odejść miłości mojego życia. Jedynej kobiecie, którą kocham. Nie mogę pozwolić byś odeszła. Chcę, byś została i była blisko mnie.-szepnął Itachi, ocierając moje łzy.

Spojrzałam w jego oczy ze smutkiem. Moje serce wyrywało się do niego, ale stałam tam nieugięta. Nie mogłam pozwolić, by ten mężczyzna znów był w moim życiu. Lepiej dla nas, by zakończyć znajomość tu i teraz, zanim wszystko się tylko skomplikuje jeszcze bardziej. Odsunęłam się od niego i ruszyłam przed siebie. Nie chciałam zostawać w jego pobliżu. Dlaczego miłość tak bardzo boli? Dlaczego nic nie jest takie proste? Dlaczego muszę wciąż kochać tego idiotę? Zbyt wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Nie minęła chwila, gdy poczułam, jak ktoś podnosi mnie. Zrozumiałam, że znajduję się na rękach Itachiego.

-Puszczaj mnie! Pogódź się z moją decyzją!-krzyknęłam, po czym spoliczkowałam go.

-Zasłużyłem sobie, jednak nie dam ci odejść. Zostań w zamku, kochanie. Chcę się wami zająć, zadbać o was. Wróć ze mną do środka.-powiedział Itachi, patrząc w moje oczy.

-Nie mogę. Postaw mnie na ziemię i daj odejść. Wrócę, gdy ciebie już tu nie będzie.-odparłam ze łzami w oczach.

Itachi postawił mnie na ziemię, lecz nadal trzymał mnie w ramionach. Musiałam zniknąć na czas jego pobytu tutaj. Odepchnęłam go od siebie i cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Nie mogę mu ulec, nie mogłam z nim wrócić. Nie dam mu zaburzyć mojego spokoju. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie w stronę murów mojej wioski. Kiedy upewniłam się, że nie podąża za mną, zaczęłam iść wolniej. Na obrzeżach wioski znajdował się pusty dom. To w nim się ukryłam na czas jego pobytu. Jedynie Temari wiedziała o mojej ciąży i nazajutrz miała się zjawić, by zostać do czasu mojego porodu. Czekałam na jej wizytę z niecierpliwością.

Rankiem ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam Temari do środka. Przytuliłam ją delikatnie.

-Jak się czujesz?-zapytała zmartwiona Temari.

-Jak mam się czuć po tym, jak pojawił się Itachi? Po tym, jak próbował mnie zatrzymać, błagać o to bym nie znikała z jego życia? Czuję się okropnie, rozemocjonowana.-odpowiedziałam wtulona w przyjaciółkę.

-Ty go nadal kochasz. Dlatego to cię tak rozwaliło. Sama sobie zaprzeczasz, że tak nie jest i że lepiej, gdy zniknie z twojego życia, a prawda jest taka... że ty go chcesz w swym życiu. By był przy was, by znowu znaleźć się w jego ramionach. Zasypiać i budzić się obok niego. Być z nim do końca swych dni. Pragniesz go jak nikogo innego. Nie chcesz, by odchodził. Niczego nie pragniesz tak bardzo, jak tego by Itachi był obok was. By nie pozwolił ci tak po prostu zapomnieć o tym, co was łączy.-powiedziała Temari z uśmiechem na twarzy.

-Temari...co ja mam zrobić? Wszystko, co powiedziałaś...to prawda. Chcę go z powrotem w moim życiu.-szepnęłam ze łzami w oczach.

-Daj temu idiocie szansę. Zobaczysz, jeśli wasza miłość jest tak silna... to nic nie stanie wam na drodze do bycia razem. Chcę twojego szczęścia.-powiedziała Temari, gładząc moje plecy.

Może Temari miała rację i powinnam dać szansę Itachiemu? Faktem było wszystko, co powiedziała Temari. Pragnęłam Itachiego w swoim życiu. Chciałam, aby znów był przy mnie nie jako przyjaciel, lecz jako mąż. Musiałam sobie wszystko przemyśleć i wtedy podjąć decyzję co dalej. Miałam totalny mętlik w głowie przez to wszystko. Czułam się fatalnie, więc poszłam odpocząć. Położyłam się na łóżku, wpatrując się w sufit. Rozmyślałam nad tym, co mam zrobić. Analizowałam każde za i przeciw temu by Itachi dostał ode mnie kolejną szansę. Zamknęłam swoje oczy, a moje myśli uciekały do Itachiego. Znałam swoją odpowiedź na temat tego, co zrobić. Wystarczyła chwila, bym wiedziała, że nie wyobrażam sobie życia bez Itachiego. Bez jego obecności w życiu dzieci, jak i moim. Jednak nie chciałam teraz dawać mu szansy a dopiero gdy bliźnięta pojawią się na świecie. Do tego czasu chcę unikać spotkań z Itachim. Nie było innego wyjścia. Musiałam sobie wszystko przemyśleć i zastanowić jak o tym powiedzieć. W jaki sposób przekazać mu moją decyzję na temat naszego związku. Pogładziłam swój brzuch, w którym rozwijały się nasze maleństwa. Czułam ogromną radość, gdy bliźnięta znów zaczęły mnie kopać. Dla nich jestem gotowa na wszystko. Dzięki nim nie poddałam się, to one dawały mi siłę do życia. To był jednak dar od losu. Zupełnie jakby chciał wynagrodzić mi moją stratę sprzed lat. Nie mogłam doczekać się moich maluszków.

Ostatnia Księżniczka Śniegu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz