RosemaryPrzemierzając na ślepo klatkę schodową, mając do dyspozycji jedynie kawałek światła księżycowego, wpływającego do środka przez zabrudzone okno, pożałowałam, że tak zlekceważyłam sprawę wypalonych na klatce żarówek. Toni wielokrotnie powtarzała, bym udała się do współdzieleni i zgłosiła awarię, lecz ja miałam ważniejsze rzeczy do roboty. Cóż, teraz ponosiłam tego konsekwencje, bo nie dość, że parę razy moja stopa niebezpiecznie ześlizgnęła się ze schodka, to trafienie kluczem do dziurki graniczyło z niemożliwym.
Nie pomagał fakt, że przez przeszywające zmęczenie, moje ruchy były średnio skoordynowane więc gdy w końcu udało mi się dostać do własnego mieszkania, czułam się szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Cisnęłam marynarkę na kanapę i od razu skierowałam się do kuchni. Potrzebowałam całych hektolitrów wody, której moje ciało domagało się po paru wymyślnych drinkach zaproponowanych mi przez Alejandro. Właściwie to byłam z siebie dumna, że odmówiłam wypicia ich więcej, bo były przezajebiste, ale nawet ja miałam w sobie jeszcze krztynę rozsądku.
Wyciągnęłam szklankę, napełniłam ją wodą i jedną ręką rozpięłam tylne zapięcie sukienki, czując niesamowitą ulgę. Była idealna - ani nie za duża, ani nie za mała, ale po bogatej kolacji i dużej ilości płynów mój brzuch potrzebował więcej miejsca niż zwykle. Odłożyłam szklankę i przetarłam usta.
- Ciężka noc, co?
Niczym poparzona odwróciłam się, przyciskając dłoń do serca. W kuchni panował półmrok i bezwzględna cisza, do tego było już grubo po trzeciej nad ranem, więc nie spodziewałam się tu absolutnie nikogo. Rzecz jasna, z wyjątkiem Toni, ale ona w tych godzinach zwykle znajdowała się w najgłębszej fazie snu. Można więc zrozumieć moje zdumienie, które podwoiło się w chwili, gdy drugą osobę zidentyfikowałam jako Pedro.
- Pojebało cię? - syknęłam, mimo wszystko nie chcąc obudzić współlokatorki. Przytrzymałam jedną dłonią sukienkę przy sobie, żeby przypadkiem nie spadła. To nie była moja wina, że nie spodziewałam się gości. - Co ty tu robisz?!
Pedro miał na sobie spodnie dresowe i bardzo usilnie starałam się nie zjeżdżać wzrokiem na jego nagą klatkę piersiową. Miałam w głowie milion pytań, ale najważniejsze z nich nasunęło się właśnie, gdy ujrzałam że nie ma na sobie górnej części garderoby.
- Cóż, skoro ty mogłaś spędzić noc ze swoją randką...
- Nie spędziłam z nim nocy. - przerwałam mu rozdrażniona, bo dobrze wiedziałam co ma na myśli. - Czy wy...
- Co? - uniósł jedną brew i skrzyżował ramiona, uśmiechając się dumnie.
Dobrze wiedział, jakie pytanie planuję zadać. Mimo tego patrzył na mnie z wyczekiwaniem, nie mogąc się doczekać aż pytanie w końcu wydostanie się z moich ust. Mięśnie jego ramion napięły się i tym razem nie mogłam wręcz powstrzymać się przed zjechaniem wzrokiem poniżej. Na moją korzyść działał fakt, że znajdowaliśmy się niemal w całkowitej ciemności a moje oczy były na tyle ciemne, że Pedro pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bezczelnie podziwiam jego rozbudowaną sylwetkę.
- Nic. - fuknęłam i z powrotem odwróciłam się, żeby nalać sobie więcej wody. Nagle zrobiło mi się jeszcze goręcej niż wcześniej i nie pomagał fakt, że mój towarzysz stał za moimi plecami, parę metrów dalej. - Jak widać wróciłam więc nie spędziłam z nikim nocy. Za to bardzo ciekawi mnie fakt, co ty tu robisz. - powoli spojrzałam w jego stronę. - Alejandro odwiózł cię do domu.
- Wróciłem. - odparł krótko Pedri, wzruszając ramionami. - Nie masz nic przeciwko, prawda?
- Skąd. - zacisnęłam dłoń na szklance. Oj, miałam dużo przeciwko. - Przykro mi, że popsułam wam plany...
CZYTASZ
cinnamon girl || pedri gonzalez
Fanfictionlike if you hold me without hurting me, you'd be the first who ever did gdzie Rosemary dochodzi do punktu, w którym jest przekonana, że dobre zakończenia nie są dla niej. Ale wtedy pewien piłkarz pokazuje jej, jak słodko cynamonowe może być życie.