i think i forgot how to be happy

987 46 66
                                    




30. 04. 2022r.

- Dziękuję wam, na dzisiaj to tyle.

Momentalnie opadłam z sił, wykorzystując ich resztki żeby sięgnąć po upragnioną butelkę wody. Swoją drogą, już trzecią na tej próbie, która zdawała się nigdy nie kończyć. Choć pięciu godzinom wcale nie aż tak śpieszno do wieczności, dzisiejszy dzień naprawdę dał mi w kość do tego stopnia, że poważnie rozważałam odpuszczenie randki, na którą umówiłam się jeszcze tego wieczora.

Posłałam przyjazny uśmiech Paco, czyli mojemu teatralnemu kochankowi i nawet w jego oczach widziałam, że jeszcze jedna wzmianka o śmierci, samobójstwie lub tragicznej miłości, a biedak wyzionie ducha. W moim przypadku było podobnie zważywszy na to, że zdążyłam już zagrać w pięciu spektaklach, a nasze próby wciąż wyglądały tak samo intensywnie. Nie wspominając już o fakcie, iż rolę Julii mogłam wyrecytować w środku nocy i na zawołanie.

- Dobra robota, Mary. - pogratulował mi Sebastian, aka Tybalt, oparłszy się o konstrukcyjną wieżę. Wpatrywał się we mnie odrobinę zbyt natarczywie zważywszy, że byłam w stanie opróżniania butelki, włosy przykleiły mi się do czoła a moje wykończenie dało się wyczuć na kilometr. - Właściwie to niesamowita. Ty jesteś niesamowita. - dodał szybko, nieco plącząc się w swoich wyznaniach.

- Um, dzięki. - zmarszczyłam czoło, odrzucając butelkę na bok. Miałam w planach zamienienie paru słów z Pilar, czyli głównym reżyserem spektaklu, ale w tym celu musiałam jakoś pozbyć się wpatrzonego we mnie jak w obrazek Sebastiana. - Muszę porozmawiać z Pilar i...

- Przypomnisz mi jakim cudem radzisz sobie tak dobrze mimo, że nie skończyłaś nawet studiów aktorskich? - przerwał mi, uśmiechając się z uwielbieniem. Dobrze znał tą historię, za każdym razem szukał pretekstu do rozmowy przez zadanie takiego samego pytania. Mimo tego wzięłam wdech i postanowiłam być miła.

- Albo ma się talent albo nie. - odparłam krótko. - Studia w niczym ci nie pomogą.

- Dają ci potrzebne papiery i referencje. - zauważył, przekrzywiając nieznacznie głowę. - Jak się bez nich dostałaś do najlepszego teatru w stolicy Katalonii?

Spłonęłam rumieńcem. Dobrze wiedział, że nie lubię tego pytania i to nie dlatego, że nie podoba mi się na nie odpowiedź. Ja po prostu jej nie miałam. Wciąż nie wiedziałam dlaczego Hector, dyrektor teatru, będący zwykle dość bezkompromisową i trudną do zadowolenia osobą, przyjął mnie na "okres próbny" bez posiadania do tego żadnych kwalifikacji. Domyślałam się jednak jak sytuacja wygląda z zewnątrz i nie byłam tym specjalnie zachwycona. Za to Sebastian próbował wyciągnąć ze mnie wersję, która to jemu podobała się najbardziej.

- Wiesz, muszę już iść. - zmieniłam temat, wymijając go. - Idę dziś na randkę. - mocno podkreśliłam ostatnie słowo by wiedział, że jego żałosne podbitki nie mają żadnego sensu.

Prawie zapomniałabym o tym, że chciałam porozmawiać z Pilar, ale kobieta w ostatniej chwili złapała mnie za ramię. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jej stronę poprawiając torbę na ramieniu.

- Świetnie ci poszło. - pochwaliła mnie, a w kącikach jej oczu pojawiły się zmarszczki. - Jeszcze tylko dwa spektakle. Wiem, że jesteś zmęczona.

- Skąd. - skłamałam, ale dodałam do tego uśmiech, żeby zabrzmieć wiarygodniej. - Uwielbiam Shakespeare'a.

- To idealnie się składa. - klasnęła w dłonie. - Bo jesteś dość mocną kandydatką na liście moich faworytek do roli Lady Makbet... ale w razie czego nic jeszcze nie wiesz. - puściła mi oczko.

cinnamon girl || pedri gonzalezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz