Osoba ta wyglądała jak Sumin, ale to przecież nie mógł być on, bo Minjae go zabił... Nie wiem, przynajmniej odsłoniłem całkowicie zasłonę i otworzyłem drzwi
- No hej - odezwała się osoba
- Sumin? - zapytałem - To naprawdę ty...?
- Tak - Sumin się uśmiechnął
- O BOŻE - skomentowałem i przytuliłem Sumina z całej siły
W tym czasie usłyszał to Yujun i natychmiast przybiegł by dołączyć się do przytulasa. Sumin oczywiście odwzajemnił ten gest. Kiedy już ja i Yujun się odkleiliśmy, zauważyłem że Yujun wypuścił łzy. W sumie nie dziwię się mu, bo sam miałem łzy w oczach. Tak czy siak to kiedy się odkleiliśmy zaprosiłem Sumina do środka. Wtedy wszyscy troje usiedliśmy na łóżku, Sumin oczywiście po środku.
- No i jak to się stało, że odżyłeś? - zapytałem
- Nie wiem, tak szczerze to obudziłem się w szpitalu, więc nie wiem co się stało - wytłumaczył Sumin
- Najwidoczniej jak zadzwoniliśmy na policję, to wezwali pogotowie - odezwał się Yujun
- No właśnie - powiedział Sumin i odwrócił się do Yujuna - jak ty sie trzymasz
Mówiąc to złapał go za ramiona.
- A nie wiem - odpowiedział Yujun - super jest...
- Ah - westchnął Sumin - jak wrócimy zapiszę Cię do psychologa
Po tym powrócił do wcześniejszej pozycji.
- Boże, ale tak się cieszę że już jesteś - zmieniłem temat i znowu przytuliłem Sumina
Sumin znowu odwzajemnił gest.
- Planujecie może wyjeżdżać stąd? - zapytał Sumin
- Tak, dzisiaj mieliśmy - wytłumaczyłem - ale nie znalazłem pociągu
- A, spoko - Sumin pokiwał głową
- Dzisiaj poszukam, na jutro na pewno jakiś jest - oznajmiłem - Chcesz jechać z nami?
Pytanie to kierowałem do Sumina.
- Właśnie to chciałem zaproponować - zaśmiał się Sumin
- A no to widzisz - również się zaśmiałem - to dam Ci znać jak jakiś znajdę
- Oki - powiedział Sumin - To może ja już się udam do siebie
Po czym wstał.
- No możesz - odparłem
- To pa - Sumin pomachał a następnie wyszedł z mojego i Yujuna pokoju
Kiedy Sumin już zniknął mi z pola widzenia wyciągnąłem telefon i zacząłem szukać kiedy pociągi odjeżdżają. Po chwili szukania znalazłem taki, który akurat odjeżdża o dziesiątej jutro rano. Poinformowałam o tym Yujuna i postanowiłem spakować swoje rzeczy, żeby wieczorem się nie spieszyć. Kiedy już wszystko spakowałem postanowiłem rozpocząć konwersację z Yujunem.
- Yujun - zacząłem - czy w twoim domu jest bezpiecznie?
- Tak - odpowiedział Yujun - Czemu pytasz?
- Tak po prostu... - powiedziałem - Bo gdyby nie było to zawsze możesz przyjść do mnie
Uśmiechnąłem się.
- Spoko - Yujun pokiwał głową
I tak zakończyła się nasza konwersacja. Wtedy przypomniałem sobie, że miałem poinformować Sumina jak znajdę pociąg, dlatego zadzwoniłem do niego. Sumin przyjął to nawet z radością. Nie dziwię się mu, bo sam chce jak najszybciej stąd wyjechać, Yujun pewnie też. I tak oto przeminęła reszta dnia. Następnego ranka obudził mnie budzik, który zadzwonił o dziewiątej trzydzieści. Nie chciało mi się wstawać ale po chwili to zrobiłem. W tym czasie Yujun też się obudził i oboje ogarnęliśmy się. Około dziewiątej pięćdziesiąt zawitał pod drzwiami Sumin. Przyszedł pewnie żebyśmy razem udali się na stację pociągu, bo jest ona naprawdę niedaleko. Więc jak mówiłem, tak się stało. Zabraliśmy swoje rzeczy a następnie udaliśmy się razem na stację i poczekaliśmy chwilę na pociąg. Kiedy już przyjechał wsiedliśmy i zaczęła się nasza długa podróż. Przepłynęła ona w miarę szybko, ponieważ rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z pociągu i mieliśmy udać się do swoich domów. Pożegnaliśmy się, a następnie Sumin i Yujun poszli razem, a ja w przeciwną stronę. Kiedy doszedłem już do mojego domu zdałem sobie sprawę, że przez cały mój pobyt na wakacjach ani razu nie zadzwoniłem do mamy, ale w sumie to nie było długo, bo tylko tydzień. Tak czy siak po chwili zastanowienia pociągnąłem za klamkę w celu upewnienia się czy drzwi są zamknięte na klucz. Tak też właśnie było, dlatego zadzwoniłem dzwonkiem. Chwilę czekałem, aż moim oczom ukazała się moja mama
- O, Hunter - przywitała mnie wręcz zdziwiona mama - miałeś przecież wyjechać na dwa tygodnie
- No tak, ale okazało się, że zapłaciłem tylko za jeden - nerwowo się zaśmiałem
- Ah, naprawdę? - zdziwiła się mama - to nie mogłeś jakoś dopłacić?
- Mógłbym najpierw wejść? - również zapytałem
- Ah no tak, wchodź wchodź - zaśmiała się mama
Ja również się uśmiechnąłem a następnie wszedłem do środka. Zaniosłem swoje rzeczy do pokoju i udałem się do salonu. Na początku książki zapomniałem powiedzieć, że wyjechałem w ostatni tydzień sierpnia i miałem wrócić w pierwszym tygodniu września. Ale niestety przebieg sytuacji zmusił mnie do wcześniejszego powrotu, dlatego dzisiaj jest pierwszy września. Jeśli chodzi o dzień tygodnia to jest niedziela, dlatego moja mama jest w domu. Kiedy wróciłem do salonu, moja mama siedziała na kanapie, dlatego usiadłem obok niej. Wtedy ona zaczęła konwersację:
- No, to czemu tak wcześnie wróciłeś?
- Mówiłem już, zapłaciłem tylko za jeden tydzień - wytłumaczyłem
- To nie mogłeś dopłacić? - zapytała
- Eee... No nie, bo pieniędzy nie miałem - nerwowo się uśmiechnąłem
- To nie mogłeś do mnie zadzwonić żebym Ci dała, czy coś? - znów zapytała
- Ah no, nie pomyślałem o tym w ogóle... - odpowiedziałem
- No rozumiem - pokiwała głową - A czemu masz takie rany na szyi?
- Eee, no... - nie wiedziałem co powiedzieć - skaleczyłem się
Przy tym znowu nerwowo się uśmiechnąłem.
- Naprawdę? Ale jak tak na szyi? I o co?
- Nooo... - znowu nie wiedziałem jak skłamać - W morzu był jakiś patyk i się o niego zadrapałem
Nerwowo się uśmiechnąłem.
- Aha...
Ja już nic nie odpowiedziałem i tak oto zakończyła się nasza konwersacja, a zarazem przeminęła reszta dnia. Kiedy kładłem się już spać uświadomiłem sobie, że następnego dnia muszę iść do szkoły, ponieważ dzisiaj było rozpoczęcie roku szkolnego na którym mnie nie było i z takim faktem zasnąłem. Następnego dnia w szkole były tylko zajęcia z wychowawcą i jedna lekcja, więc to nic ciekawego. Dlatego jak wróciłem do domu napisałem do kogoś z klasy, żeby podał mi plan lekcji, bo jak już wcześniej wspominałem nie było mnie na rozpoczęciu roku szkolnego. Osoba ta po jakimś czasie podała mi plan i tak w zasadzie przeminęła reszta dnia. Następnego dnia, jak wynikało z planu, nie było tylko zajęć z wychowawcą, lecz były już normalne lekcje. Wiadomo, że były jeszcze trochę luźniejsze jak to bywa na początku roku. Ale tak czy siak to mieliśmy dzisiaj lekcje na ósmą pięćdziesiąt, a kończyliśmy je o czternastej trzydzieści.
CZYTASZ
Tricky House
Fanfiction!Przemoc! Hunter wyjeżdża na wakacje, lecz tam poznaje pewnego chłopaka. Chłopak jest bardzo miły oraz dobrze się dogadują. Lecz pewnego dnia wszystko się zmienia. Co zadzieje się dalej? Po tygodniu Hunter wraca z wakacji i idzie do szkoły. Tam dzie...