Kilka kolejnych miesięcy minęło, Harry w tym czasie wydał kilka singli, a w grudniu drugą solową płytę, która podbiła serca ludzi na całym świecie - w tym jego, bo przecież nie mogło być inaczej. Widział jak chłopak ciężko nad nią pracuje nawet po za studiem wieczorami, gdy wpadał do niego bez uprzedzenia, bo najwyraźniej żaden z nich nie potrzebował już zapowiadać swoich wizyt. Chociaż nie sądził, że kiedykolwiek działali w ten sposób, umawiając się, kiedy mogą się odwiedzić, a kiedy nie. Po prostu spotykali się, kiedy mieli na to ochotę i jakoś tak wychodziło, że codziennie spędzali ze sobą czas przez co Zayn śmiał się, że powinni ze sobą zamieszkać, a najlepiej wziąć ślub skoro nie mogą wytrzymać bez siebie dłużej niż kilka godzin. Louis zazwyczaj ignorował jego słowa.
W każdym razie uwielbiał obserwować skupionego na pracy Harry'ego, zwykle w tym czasie bawiąc się jego ciemnymi lokami, czasem nawet nucąc razem z nim teksty piosenek i zastanawiając która wersja brzmi lepiej. Harry brał do serca jego zdanie i nawet wdrążał niektóre pomysły w życie jak ten, by teledysk do Falling - prawdopodobnie jego ulubionej piosenki z całej płyty - nagrać w pokoju wypełnionym wodą. Louis był bardziej niż szczęśliwy mogąc mu w jakikolwiek sposób pomóc. I nikt nie musiał wiedzieć, że kiedy Harry wysłał mu już zmontowany teledysk, popłakał się na ramieniu zdezorientowanego Liama z jakiegoś powodu przebywającego wtedy w jego mieszkaniu, bo Louis nigdy, przenigdy nie płakał. A przynajmniej taką miał opinie wśród swoich przyjaciół i chciał, by tak zostało, więc kiedy zdołał się uspokoić, ostrzegł chłopaka, że jeśli komuś o tym wspomni, poćwiartuje go i wrzuci do Tamizy.
Jeśli chodziło o jego pracę to dostawał wypłatę - o wiele za dużą jak na jego gust wypłatę - od Harry'ego, a raczej ludzi, którzy zajmowali się jego finansami nawet jeśli wszystkim, co robił było sporadyczne robienie zdjęć w studiu czy podczas wyjazdów, które jednak w tamtym czasie nie zdarzały się zbyt często. Fakt, że przyjaciel płacił mu tyle pieniędzy była niewygodna, więc po prostu starał się o tym nie myśleć i nie zaprzestał robić pojedynczych sesji zdjęciowych przypadkowym osobom, którym najwyraźniej udało się wpaść na jego profil na Instagramie, gdzie czasem wrzucał swoje prace. Co zabawne od kiedy upubliczniono jego zdjęcie z Harrym na Twitterze miał dużo więcej pracy niż do tej pory, ale nie narzekał. Lubił to i cieszył się, że ma jakieś zajęcie w czasie kiedy Harry nie mógł być obok.
Tydzień przed wyjazdem w trasę chłopak zabrał go nawet do Holmes Chapel, miasteczka w którym się wychował. Chciał pożegnać się z mamą i ojczymem i za wspaniały pomysł uznał zabrać go tam ze sobą. Przyjechać miała nawet Gemma, która tak jak oni na co dzień mieszkała w Londynie, ale oboje z Harrym stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie spędzić trochę czasu w starych stronach. Louis nie miał nic przeciwko, znał już Gemme, spotkał ją kilka razy i naprawdę polubił, a jeśli chodziło o rodziców chłopaka, chciał poznać osoby, które go wychowały, choć niejednokrotnie już wymieniał słówko z Anne czy Robinem, gdy brunet rozmawiał z nimi przez telefon. Nie był więc zestresowany, że go nie polubią, bo zawsze byli dla niego mili, nawet jeśli przez telefon. I tak jak myślał zupełnie nie miał czego się obawiać, bo oboje okazali się być świetnymi ludźmi. Ba, Robin jednego wieczoru spił go tak bardzo, że przez kolejne pół dnia wisiał nad ubikacją z Harrym trzymającym jego włosy nawet jeśli nie były na tyle długie, by faktycznie musiał to robić. Było mu tylko trochę głupio, kiedy usłyszał jak Anne opieprza Robina za spicie go do tego stopnia, ale między jedną, a drugą torsją zupełnie mu przeszło. Później tego dnia Anne zrobiła mu rosół, herbatę i przyniosła wszystko prosto do łóżka w którym zalegał do samego wieczora wraz z nieodstępującym go na krok Harrym, który spędził całe godziny na masowaniu jego bolącego brzucha.
I wreszcie po tysiącach wywiadów i całej reszcie związanej z promocją płyty przyszedł czas na trasę koncertową o fantazyjnej nazwie Love on Tour, którą brunet wymyślił siedząc w jego wannie. Doskonale pamiętał jak zaczął krzyczeć w trakcie swojej kąpieli przez co Louis niemal dostał zawału serca wpadając do łazienki tylko po to, by zobaczyć podskakującego w wannie - co wywołało małe tsunami - i uśmiechającego się do niego szeroko chłopaka. W ramach kary, gdy zdał sobie sprawę, że nie dzieje mu się żadna krzywda więc te krzyki były zupełnie nie potrzebne, a Harry poinformował go, że właśnie wymyślił nazwę swojej trasy, którą właściwie zawsze nazywał naszą, rzucił w niego szczoteczką do zębów. Pech chciał, że ta trafiła go prosto w kącik oka, więc potem przez dziesięć minut klęczał na mokrej podłodze tuż przy wannie, składając drobne pocałunki na przymkniętej powiece i mamrocząc przeprosiny. Harry chichotał przez cały ten czas.
CZYTASZ
Fine Line
RomanceHistoria dwóch zagubionych dusz, które odnalazły się w jednym z londyńskich pubów... ... w najlepszym a jednocześnie najgorszym momencie.