Niezupełnie wiedział ile czasu minęło za nim ponownie zmusił swój głos do pracy, mogło to być kilkanaście minut, a równie dobrze mogła to być godzina, gdy po prostu leżeli w swoich ramionach przetrawiając każde pojedyncze, wypowiedziane wcześniej słowo. Aż wreszcie przesunął ustami po linii szczęki, gdzieniegdzie podgryzając ją i uśmiechając na ciche sapnięcia chłopaka.
Musiał przyznać, że to w jak szybki sposób przeszli od bycia wzruszonymi do pożądania siebie nawzajem było nieco zabawne. Chociaż chyba mógł śmiało uznać, że obaj to pożądanie dusili w sobie przez dłuższy czas. I to bez powodu pomijając fakt, że oczywiście byli przecież przyjaciółmi.
- Zajmijmy się Tobą. - podniósł się, klęcząc teraz po obu stronach bruneta, którego również podciągnął w górę, powoli rozpinając guziki różowej koszuli.
- Pocałuj mnie.
- Co tylko zechcesz. - zanucił, rozbijając ich usta o siebie, co ani trochę nie było delikatne, raczej niechlujne i dość brutalne, co musiało takie być skoro już dawno nie robili niczego seksualnego.
Nie odrywając się od chłopaka nawet na chwilę, pozbywał się wszelkich, zbędnych na ten moment materiałów: odpiął przypięte do spodni szelki, warcząc, kiedy nie mógł poradzić sobie z samymi spodniami. Na szczęście Harry mu pomógł unosząc się na kolanach, potem bezwiednie opadając na oparcie kanapy. Zostawił jedynie rozpiętą już różową koszulę, której za żadne skarby nie chciał go pozbawiać wyobrażając sobie jak pięknie będzie w niej wyglądał będąc całkowicie zrujnowanym.
- Co sprawiło, że stałeś się taki twardy, hm? - wymruczał, klęcząc między rozłożonymi specjalnie dla niego nogami. Może to nie była najwygodniejsza pozycja na świecie, jego kręgosłup był wygięty pod niezbyt naturalnym kątem, ale miał to gdzieś póki miał pod sobą wręcz wijącego się bruneta z wdzięcznością przyjmującego każdy, nawet najdelikatniejszy dotyk.
- Ty. - oświadczył bezwstydnie, przymykając powieki, gdy obdarowywał całą jego szyję drobnymi pocałunkami. - Nie mogłem przestać na Ciebie patrzeć.
To był fakt, kiedy Harry był na scenie, a on biegał wokół niej z aparatem w rękach kilkukrotnie wyłapywał spojrzenie bruneta. To oczywiście zdarzało się już wcześniej, wyłapywali swoje spojrzenia, wymieniali uśmiechami, Louis zazwyczaj unosił wtedy kciuk w górę zapewniając, że bawi się świetnie. I że podoba mu się to, co widzi, ale tym razem faktycznie częstotliwość z którą Harry na niego patrzył była zdecydowanie większa.
- Więc.. byłeś na scenie przed tysiącami fanek i wyobrażałeś sobie, co mógłbym z Tobą zrobić gdybyśmy byli sami? - ciągnął między pocałunkami, którymi obdarowywał jego klatkę piersiową i brzuch, stopniowo obniżając się w dół, aż wreszcie odnalazł się z twarzą na poziomie sterczącego już penisa chłopaka. Wydmuchał na niego powietrze i delikatnie, niemal niezauważalnie musnął ustami, unosząc kąciki na reakcję Harry'ego, który jęknął cicho i zadrżał na tak delikatny dotyk w tamtym miejscu. Wciąż jednak odczuwał potrzebę podrażnienia się z nim, więc uniósł wzrok, oczekując odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. - Wyobrażałeś sobie to, Harry? - był świadomy, że Harry został pochłonięty przez świat rozkoszy, dlatego po raz kolejny powtórzył pytanie wreszcie uzyskując twierdzącą odpowiedź. - To takie nieodpowiednie z Twojej strony. - zbeształ go mimo, że sama myśl o tym, że Harry naprawdę to robił, wyobrażał sobie jak dobrze mógłby się nim zająć w czasie, kiedy zdecydowanie nie powinien myśleć o czymś takim, będąc bacznie obserwowanym przez całe tłumy sprawiała, że robiło mu się gorąco. - Zdajesz sobie sprawę, że tam były osoby niepełnoletnie? - wyprostował się, muskając teraz płatek jego ucha i z satysfakcją obserwując jak bardzo te słowa na niego działały i choć zdawał sobie sprawę, że to naprawdę, naprawdę nie było odpowiednie, nic nie mógł z tym zrobić. Od zawsze byli nieco dziwni. - Dlatego tak bardzo Ci się podobało, huh? - pokręcił głową za nim mocno zassał się na delikatnej szyi wiedząc, że to pozostawi po sobie ślad i naprawdę w tym momencie ten fakt nie mógł obchodzić go mniej. Harry i tak w jakiś przedziwny sposób należał do niego i nie sądził, by miał coś przeciwko. Nawet jeśli będzie musiał chodzić w szaliku w trzydziestostopniowy upał jaki panował na zewnątrz, aczkolwiek jak go znał, brunet musiał mieć swoje sposoby na ukrywanie pewnych śladów. - Gdyby tylko wiedzieli.. - przeciągnął dłonią w dół rozgrzanego torsu, ku niezadowoleniu bruneta zwinnie omijając nabrzmiałego penisa i wędrując dalej w dół, zatrzymał się między nogami, opuszkiem palca pocierając obręcz mięśni. Harry zaskomlał na ten ruch, wiercąc się i o ile to możliwe jeszcze bardziej rozkładając nogi.
CZYTASZ
Fine Line
RomanceHistoria dwóch zagubionych dusz, które odnalazły się w jednym z londyńskich pubów... ... w najlepszym a jednocześnie najgorszym momencie.