Dwa dni później Zayn wraz z Liamem odebrali ich z lotniska wioząc prosto do jego mieszkania za którym stęsknił się tak bardzo, że w pierwszej kolejności pobiegł do sypialni, rzucając się na swoje łóżko, mamrocząc jak bardzo je kocha. Harry śmiał się z niego przez dobre pięć minut, ale to nie mogło obchodzić go mniej, gdy potem rozsiadł się na kanapie z piwem w ręce, mając przy sobie wszystkich swoich przyjaciół.
Spędzili w ten sposób cały wieczór i pół nocy opowiadając o wszystkim - prawie wszystkim - co wydarzyło się podczas trasy mimo, że zdawał im relacje na bieżąco. Ale oni oczywiście chcieli znać więcej szczegółów, wciąż nienasyceni jakby ta trasa była również spełnieniem marzeń ich dwójki. A przecież nawet nie brali w niej udziału. Więc Louis po raz kolejny opowiedział im jak w Las Vegas wygrał dla Harry'ego pluszową małpkę, którą ten zostawił w pokoju hotelowym ubolewając nad tym przez kolejne trzy dni dopóki w Denver nie kupił mu niemal identycznej. Opowiedział jak w Dallas wyprosili ich z restauracji, bo Harry śmiał się z jego żartów tak głośno, że zaczęło to przeszkadzać innym klientom. Jak w Nashville za wspaniały pomysł uznał przebranie się za kowboja i udanie w takim stroju na koncert Harry'ego, który gdy tylko go zobaczył - a był w trakcie śpiewania jednej z piosenek - nie potrafił przestać się śmiać. Potem na prośbę chłopaka rzucił mu kapelusz, który ten przyodział, ku uciesze fanów wykonując w nim kolejną piosenkę. Wspomniał również o rzucaniu papierowych samolocików z dachu hotelu w Nowym Jorku, a potem szaleńczą ucieczkę przed ochroniarzem. O kąpieli w oceanie w środku nocy, gdy po koncercie w San Diego nie byli w stanie zasnąć, a także o ich nieudolnym planie wkradnięcia się do Białego Domu. I mówił o tych wszystkich rzeczach tak długo, że na zewnątrz zaczynało już świtać, gdy wreszcie postanowili udać się do łóżka, Zayna i Liama goszcząc na kanapie.
Następnego dnia Louis był nieco markotny przez fakt, że musiał rozstać się z Harrym na około tydzień i wiedział, że brunet również nie był z tego powodu najszczęśliwszy chociażby po sposobie w jaki przyciskał się do niego przez całą noc. Chłopak już po południu pojechał do Holmes Chapel, a on z kolei do Doncaster. To nie tak, że nie cieszył się z wizyty w domu rodzinnym, bo oczywiście, że był z tego powodu bardziej niż szczęśliwy. Tęsknił za siostrami, mamą, Danem i nawet znajomymi z którymi utrzymywał sporadyczny kontakt, ale wiedział, że przeżycie całego tygodnia bez Harry'ego będzie ciężkie. Przyzwyczaił się do jego obecności i nawet nie specjalnie mógł się za to obwiniać, bo nie pamiętał kiedy ostatnio spędzili tyle dni z dala od siebie. Ale mimo tego był świadom, że ta rozłąka dobrze im zrobi. Nie chciał przecież, żeby ich relacja stała się niezdrowa.
Wcześniej nie wydawało mu się to być możliwe, ale gdy tylko przekroczył próg domu rodzinnego zupełnie zapomniał o Harrym i ewentualnej tęsknocie, a wszystko przez swoje siostry, które zaatakowały go z każdej możliwej strony krzycząc i skacząc. Louis był w lekkim szoku, ale szeroki uśmiech nie znikał z jego twarzy przez cały czas gdy witał się z całą rodziną upewniając, by każdemu poświęcić wystarczająco dużo czasu na przytulanie. A kiedy już to zrobił, rozejrzał się po salonie dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że udekorowany był balonami, nie mogąc powstrzymać śmiechu na widok wielkiego, wiszącego przy oknie plakatu z kolorowym napisem Witamy w Domu. Jakby wrócił tam po co najmniej rocznej podróży dookoła świata, a nie niespełna trzech miesiącach. Był też tort, babeczki i inne słodkości, których aż tak wiele nie jadł na co dzień, więc teraz mógł się o to pokusić.
- Naprawdę nie musieliście tego wszystkiego robić. - oświadczył, bo nie potrzebował tego typu atrakcji, choć było to niezmiernie miłe i doceniał pracę, którą w to włożyli.
- Ja nie miałam z tym nic wspólnego. - wtrąciła Jay, unosząc dłonie. - I nie będę miała nic wspólnego ze sprzątaniem tego.
Wywrócił oczami, bo choć jego mama twierdziła, że nic nie zrobiła wiedział, że jeśli nie przygotowywała tego wszystkiego to z pewnością dała na to pieniądze. Co również było czynnym udziałem.
CZYTASZ
Fine Line
RomanceHistoria dwóch zagubionych dusz, które odnalazły się w jednym z londyńskich pubów... ... w najlepszym a jednocześnie najgorszym momencie.