5. Cały czas się myliliśmy?

640 23 0
                                    

Jake

Drzwi od mieszkania się otworzyły, a przez nie weszła wściekła Amara, ostatnio ciągle chodziła wściekła, a za wszystko obrywało się mnie. Już do tego przywykłem i nawet nie zwracałem na to szczególnej uwagi, no chyba że zaczynała rzucać naszą zastawą stołową to wtedy musiałem interweniować co nie było łatwe. Gdy coś ją trapiło była jak diabeł, którego nie da się poskromić.

- Te drzwi Ci nic nie zrobiły. – zwróciłem się do niej, kiedy z wielkim zamachem trzasnęła drzwiami mało co nie wyrywając ich z futryny.

- Możesz być na ich miejscu. – zakpiła rzucając się na kanapę obok mnie.

- Czy ty potrafisz być kiedykolwiek miła?

- Dla Ciebie szczególnie się staram. – rzuciła od niechcenia podciągając nogi do góry na kanapę i siadając po turecku.

- Co się stało? – zwróciłem się do niej ignorując jej zaczepki słowne.

Ewidentnie zbyt dużo czasu minęło od naszej ostatniej kłótni i znowu potrzebowała podrzeć mordę na całą kamienicę. Na szczęście nie było Jordana wiec mieliśmy szerokie pole do popisu. Spojrzała się na mnie i tym razem wściekłość zastąpił smutek. Jej oczy się szkliły jakby zaraz miała się rozpłakać na dobre. Płacząca Amara to rzadkość i to nie żart. Bardzo ciężko było ją doprowadzić do płaczu, czasem zastanawiałem się czy w ogóle jest do niego zdolna. Tym razem cała złość na nią mi przeszła. Zbliżyłem się do niej i objąłem ją swoim ramieniem. Dziewczyna wtuliła swoje drobne ciało w mój tors i czułem jak ciężko oddycha i drży. Dałem jej chwilę, aby za moment ją lekko odsunąć od siebie i spojrzeć w jej oczy, z których pojedyncze łzy spływały po policzkach. Starłem każdą kolejną.

- Co się stało Amaro? – ponowiłem pytanie.

- Nie wiem. – wymamrotała unikając mojego spojrzenia. Uniosłem jej podbródek nie pozwalając aby mnie unikała.

- Nie wiesz? – powtórzyłem jej słowa. – To dlaczego płaczesz? – zapytałem stanowczym lecz spokojnym tonem.

- Miałam dzisiaj spotkanie w sprawie stażu w czasie pobytu tutaj.

- I jak poszło? – zapytałem bojąc się, że usłyszę to czego nie chciałbym usłyszeć. Ten staż wiele dla niej znaczył, chodziła cała w skowronkach od paru dni kiedy dowiedziała się o spotkaniu z właścicielką poradni. Więc obawiałem się najgorszego.

- Dostałam ten staż, od poniedziałku mam zacząć aż do końca września. – powiedziała powstrzymując płacz przecierając delikatnie palcami kąciki oczu.

- No to chyba świetnie, dlatego płaczesz? – zaśmiałem się, zupełnie nie rozumiejąc jej reakcji. Powinna skakać z radości, że w końcu ktoś docenił jej potencjał i przyjęli ją na wymarzony staż.

- Cieszę się i naprawdę byłam przeszczęśliwa, ale... - przerwała wahając się chwilę. Dodałem jej otuchy gestem i zaczęła mówić dalej. – Ale kiedy spotkanie się skończyło i sięgnęłam po torebkę, leżała na niej koperta zaadresowana do mnie. – wyszeptała i wyrwała się z mojego dotyku i ruszyła po swoją torebkę.

Po chwili zajęła z powrotem swoje miejsce i podała mi białą kopertę z pierwszą literą na kopercie jej imienia. Otworzyłem ją a z niej wyciągnąłem małą białą kartkę z napisem.

Będziesz następna.

Co do kurwy. Co to miało znaczyć, to jakiś jebany żart.

- Co to jest? – zwróciłem na nią wzrok.

- Nie wiem jak to się tam znalazło. – wyrzuciła z siebie roztrzęsiona. – Zignorowałam to, pomyślałam, że to jakiś szczeniacki żart. Ale kiedy wyszłam z kawiarni dostałam smsa od nieznanego numeru. - wyjęła telefon i weszła w jego zawartość. To było zdjęcie przedstawiające dziewczynę kiedy w dłoni trzyma właśnie tę białą kopertę.

Lost hope I Zakończone IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz