38. Pechowa siódemka

422 22 2
                                    

Dzisiaj dość długi rozdział, ale nie chciałam go urywać w połowie. Jest ona ważnym elementem całej drugiej części i mam nadzieję, że poczujecie uczucia, które chciałam Wam w nim przekazać. 

Miłej lektury i buziaki :*

***********************

Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.
J.K.Rowling, Harry Potter i Czara ognia

Madeline

Powrót do domu nie sprawił, że na samą jego myśl skakałam z radości i nie mogłam się doczekać. Chciałam po prostu skończyć tę trudną rozmowę, która mnie zwyczajnie przerosła. Przeraziły mnie informacje, które dostałam i to jak wielkim kłamstwem było całe moje życie. Nie wiedziałam o swojej rodzinie i swoim pochodzeniu zupełnie nic. Przez całe życie żyłam w przekonaniu, że mam jednego ojca który mnie nienawidzi, kiedy dowiedziałam się że on nie jest moim ojcem w głębi duszy skrywała się nadzieja, że ten drugi nie ma pojęcia o moim istnieniu, ale to też był stek bzdur. Wiedział o mnie, wiedział o moich pieprzonym dniu urodzenia i nawet nie kiwnął palcem przy moim wychowaniu. Nikt nie kiwnął wieczne szlabany, kary i pomówienia za nic. Tym byli ludzie którzy mnie wychowywali wiecznie wymagającym ludźmi, nie dającymi nic od siebie. W takim domu przyszło mi się wychowywać. Do wszystkiego doszłam sama bez pomocy rodziców, których pragnęłam mieć i aby zwrócili na mnie swoją uwagę.
Dom, czym był dom. Czy kiedykolwiek go posiadałam? Tak naprawdę nie miałam ani domu ani swojego bezpiecznego kąta. Gdy wejdę z powrotem do mieszkania Nate'a zostanę zapewne zasypana stosem pytań zarówno od Nate, Jake' i zapewne Scotta, który już na pewno został powiadomiony co zrobiłam i zaczynał rwać sobie włosy z głowy wmawiając im że są nieodpowiedzialni, że mnie wypuścili a następnie wmawiając mi, że ja też nią jestem bo się zgodziłam wyjść dobrowolnie. Nie byłam gotowa odpowiadać na ich pytania, to mnie przerażało. Chciałam przyswoić to sama, w ciszy zgodnie ze sobą, a zamknięcie się w sypialni nie było też za bardzo miłym posunięciem. Zostałam pozbawiona wszystkiego.

- Miles? – zapytałam nie pewnie przenosząc na niego wzrok. – Czemu wjeżdżamy na autostradę?

Spięłam się na samą myśl, gdyż przywołało to we mnie przykre wspomnienia, w których zostawił mnie samą wieczorem. On chyba pomyślał o tym samym, bo momentalnie odpowiedział wyjaśniając.

- Chciałbym zabrać Cię w jeszcze jedno miejsce. Obiecuje, że potem odwiozę Cię całą i zdrową do domu.

Powaga w jego głosie, trochę mnie uspokoiła. Jednak nie mogłam oszukiwać samej siebie, nie ufałam mu, był dla mnie wciąż nieprzewidywalnym człowiekiem, którego może wyprowadzić nawet stanięcie w nieodpowiednim miejscu.

Po jakimś czasie zjechaliśmy z autostrady, ale nadal znajdywaliśmy się w Reedwood City co trochę mnie zaskoczyło, sądziłam że skoro jedziemy tą drogą chce mnie zabrać gdzieś daleko, a nie na drugi koniec miasta. Jednak nie odezwałam się. Po chwili mężczyzna zatrzymał samochód zjeżdżając lekko na pobocze, co jeszcze bardziej wzbudziło we mnie niepokój i konsternacje. Staliśmy dosłownie pośrodku niczego. Zatrzymaliśmy się na jakiejś bocznej drodze otoczonej wylanym asfaltem, rowami po bokach i gęstym lasem z obydwu stron. Spojrzałam na Miles'a przerażona. Siedział z dłonmi położonymi na kierownicy i tępo wpatrywał się przed siebie. To nie było nic nowego często kiedy razem podróżowaliśmy gdzieś, zdążyliśmy się pokłócić i żeby ochłonąć przed miejscem docelowym siedzieliśmy kilka minut w samochodzie wśród ciszy i naszych przyśpieszonych oddechów. Tym razem było nieco inaczej, bo nie pokłóciliśmy się, a wręcz przeciwnie odbyliśmy jedną z naszych najważniejszych rozmów, bo drugą odbyliśmy chwilę później. Po chwili jakby ocknął się z własnego umysłu. Zdjął dłonie z kierownicy odpiął pas i otworzył drzwi jednak nim zdążył wysiąść zwrócił się do mnie.

Lost hope I Zakończone IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz