27. Wskazówka w postaci kawałka papieru

437 19 2
                                    

Madeline

Odkąd znalazłam się w mieszkaniu tak naprawdę nie wiedziałam ile dokładnie czasu minęło od tych wszystkich wydarzeń, ale przecież czas w tym wszystkim odgrywał tak naprawdę najmniejszą rolę. Bolał mnie każdy fragment ciała. Ból sprawiało mi nawet poruszenie się o milimetr. Nie mam pojęcia po jakim czasie zdołałam się na tyle uspokoić i przywyknąć do palącego bólu przechodzącego przez moje ciało. Ale udało mi się. Wyszłam z wanny po czym najbardziej ostrożnie jak się dało osuszyłam swoje ciało i ubrałam na siebie pierwsze lepsze rzeczy znalezione tak naprawdę pod ręką. Z apteczki z łazienki wyciągnęłam jakieś proszki przeciwbólowe, które niemal od razu połknęłam nie zważając na ilość, potrzebowałam zatamować ból. Nadal pozostawałam sama w mieszkaniu, bo rozchodząca się cisza w jego wnętrzu była nie do zniesienia. Wiedziałam jedno, nie mogę tutaj dłużej zostać, nie w sytuacji, w której straciłam poczucie bezpieczeństwa. Nie mogę zostać z tym człowiekiem ani minuty dłużej. Tym razem nie tylko się go bałam, jego obecność paraliżowała mnie, nie byłam w stanie oddychać, patrzeć i mówić. W końcu musiałam skorzystać z czyjejś pomocy i uratować siebie i to co we mnie jeszcze zostało. Miałam tylko nadzieję, że jeszcze nie było na to za późno. Nadlał tliła się we mnie jakaś durna wizja tego, ze kiedy do niego zadzwoniłam on nie odebrał, ale przecież mógłbyć zajęty, mógł nie mieć zapisanego mojego telefonu, ale przecież sam mi powiedział że również zna go na pamięć. Ale przecież istniało naprawdę wiele możliwości i opcji, a ja kierowałam się tylko tymi, które były pozytywne.

Nie musiałam na siebie patrzeć w lustrze, aby wiedzieć jak okropnie wyglądam. Czułam się podobnie, byłam wyprana z jakichkolwiek emocji. Dosłownie jakbym stoczyła walkę z najpotężniejszym żywiołem. Po niedługiej chwili poczułam naprawdę, że środki przeciwbólowe zaczynały powoli działać, bo byłam w stanie poruszać się swobodniej, ale zdawałam sobie sprawę, że to chwilowe i musiałam to wykorzystać, w szczególności że w moim ciele również tkwiła chwilowa adrenalina. Byłam gotowa do działania chociaż ciągle zastanawiałam się co by było gdybym została w mieszkaniu i Miles wrócił do domu. Czy udawałby, że nic się nie wydarzyło, a może wróciłby i przepraszał, a co gorsze może próbowałby dokończyć swoje dzieło. Odrzuciłam te myśli na bok. Nie mogłam tutaj zostać i chociaż konsekwencje ucieczki mogły być poważniejsze niż zostanie tu, nie mogłam kolejny raz zaryzykować. W końcu musiałam postawić na siebie. Musiałam być chociaż raz w życiu samolubna. Opuściłam mieszkanie. Na szczęście po drodze nie spotkałam nikogo, było koło ósmej wieczorem, przynajmniej tak wskazywał wielki zegar nad naszym apartamentowcem. Kiedy wyszłam na zewnątrz i spotkałam się z chłodem panującym na dworze wzdrygnęłam się. Było cholernie zimno. Nie było praktycznie żadnych przechodniów, mało jaki samochód przejechał po czarnej zalanej od kałuż ulicy. No tak niedawno przez miasto przeszła burza tak samo potężna jak w moim życiu. Była tak samo przerażająca jak mężczyzna od którego nosiłam pierścionek na palcu. Stawiałam powolne kroki delikatnie podtrzymując się ściany, aby móc ruszyć na drugą stronę chodnika gdzie stała taksówka moja jedyna nadzieja. Po chwili wypracowałam spójne poruszanie się i przedostałam się na drugą stronę. Poprawiłam okulary słoneczne na nosie, aby ukryć wszystko co się dało. Musiałam i tak wyglądać idiotycznie, bo na dworze było strasznie po chmurno i zaczynało powoli się ściemniać.

Otworzyłam drzwi od samochodu pytając mężczyzny czy jest wolny i może mnie zawieść w pewno miejsce. Na początku popatrzył się na mnie dość sceptycznie. Nie musiał mi dawać do wiadomości, że wyglądam potwornie wiedziałam to doskonale. Jednak kiedy po chwili skinął głowa i wymruczał ciche zawiozę Panią. Z odrobiną ulgi zajęłam tylnie siedzenie i podałam mu adres. Ten nie mówiąc nic odpalił silnik samochodu i ruszył w tym konkretnym kierunku. Nie mogłam tutaj zostać, kolejny raz toczyłam ze sobą cichą walkę. Nie będąc do końca pewna czy dobrze robię. Miałam już dość tej cholernej niepewności. Uderzyłam pięścią w fotel naprzeciwko mnie sprawiając sobie przy okazji cholerny ból w dłoni oraz zwracając uwagę taksówkarza.

Lost hope I Zakończone IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz