10. Zielone przeszywające tęczówki

577 22 0
                                    

Madeline

Zajechaliśmy do centrum San Francisco, skręciliśmy w wąską uliczkę, która została wyłożona kamieniem i mieściła się centralnie obok zatoki. Miles zatrzymał samochód skręcając w lewo niekolizyjnie tuż obok przeszklonego budynku wykonanego z ciemnego drewna z dodatkami czerni. Zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Kiedy przemierzał przód samochodu uważnie go obserwowałam. Zbliżył się do drzwi od mojej strony, aby je otworzyć i następnie jak na dżentelmena przystało wystawił w moim kierunku dłoń, którą po chwili zawahania delikatnie złapałam wstając z zajmowanego przeze mnie wygodnego fotela w samochodzie. Kiedy stanęłam na własnych nogach otulił mnie przyjemny lekki wiaterek sprawiając, że poczułam się jeszcze pewniej w swojej sytuacji. W końcu zaczynamy od nowa. Na zewnątrz kręciło się sporo ludzi, w końcu było lato, wakacje z których wszyscy czerpali jak najwięcej się dało w szczególności, że w tym roku pogoda nie rozpieszczała. Pogoda była wyjątkowo okropna jakby utożsamiała się z nadchodzącą burzą. Po ulicach kręciło się sporo nastolatków spędzając swobodnie bez stresu ostatnie tygodnie wakacji, tuż za większością z nich poruszały się pary trzymające się za rękę i spacerujące obok wolno płynącej zatoki. Byli tu też zwyczajnie ludzie nie mających planów na wieczór, jak zapewne co dzień o tej samej porze postanowili dać swoim czworonogom trochę zabawy i wyjść z nimi na orzeźwiający spacer. Miasto, a przynajmniej ta część jego tętniła życiem. Pełno gwarnych rozmów, śmiechów, okrzyków radości, szum wody, odpalonych silników samochodów nieopodal, dźwięk dochodzący z przeróżnych lokali i szczekanie psa, który postanowił obszczekać pobliski hydrant. To całkiem urocze, uśmiechnęłam się sama do siebie, bo poczułam jakiś dziwny spokój. To co dobre jednak nie trwa wiecznie, ale skoro nie trwa wiecznie czy kiedykolwiek było dobre?

Złączyliśmy własne dłonie przeplatając ze sobą palce i ruszyliśmy dość stromymi schodami na górę restauracji, bo to tam właśnie zmierzaliśmy. W pewnym momencie żałowałam, że nie ubrałam trampek, bo w połowie wspinania się po tych okropnych schodach miałam dość. Kiedy dotarliśmy na szczyt odetchnęłam z ulga, a kiedy Miles to zauważył jego kąciki ust minimalnie uniosły się do góry. To rzadkość widzieć go takiego innego, uśmiechniętego, szczerego i po prostu zwyczajnie miłego. Przeszliśmy przez szklane drzwi i znaleźliśmy się w centrum budynku, czyli na jego dachu, z którego można było podziwiać panoramę miasta. Teraz Ci wszyscy ludzie z góry wyglądali jak małe punkty, a wszystkie odgłosy z dołu zostały zagłuszone stukaniem kieliszków, szpilek i rozmów kelnerów z gośćmi.

Sam widok zapierał wdech w piersi, ze względu na to, że był wieczór i z każdą minutą zaczynało robić się coraz ciemniej. Ze względu na to blask lamp coraz bardziej rozświetlał się w blasku nocy dając poświatę na ogromne wieżowce, zatokę i tych wszystkich ludzi na dole spacerujących wzdłuż kamienistej ulicy opodal wody. Oprócz widoku z budynku, który robił szał, sam lokal również był oszałamiający, mimo że był elegancki to dodatki sprawiły, że to miejsce sprawiało iż można się wyluzować po męczącym dniu. Stoliki oddalone od siebie o parę metrów, składające się z jednej strony ciemnych drewnianych kanap na które narzucono czerwone poduszki zaś z drugiej strony w tym samym odcieniu wiklinowe krzesła. W miejscu gdzie znajdował się bar było zadaszenie, z którego zwisały nisko pomarańczowe lampy. Na lewo od tego znajdowało się stereo gdzie wybrzmiewała spokojna i lekka muzyka pozwalająca sie zrelaksować. Stoliki zastawione czarnymi talerzami z białą haftowaną chusteczką i kieliszkami do szampana odwróconymi góra na dół. Elegancja sama w sobie. Teraz pomyślałam, że jednak dobrze że nie zdecydowałam ubierać się żadnych trampek. Razem z Milesem idealnie pasowaliśmy do tego wnętrza.

- Dzień dobry, mieliśmy rezerwacje na ósmą na nazwisko Spencer. – odezwał się Miles kiedy zbliżyliśmy się do kierownika sali. Mężczyzna spojrzał w tablet na stanowisku delikatnie przejeżdżając po nim palcem i śledząc wzrokiem dane, aż po chwili podniósł z powrotem wzrok i odezwał się ponownie.

Lost hope I Zakończone IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz