Emilia

106 7 2
                                    


Emilia

Miałam za sobą ciężki dzień. Jeden z tych, kiedy marzy się, żeby schować się pod kocem, z filiżanką ulubionej herbaty i książką. Jeden z tych, kiedy przeszłość boleśnie daje o sobie znać, a wszystko dookoła przypomina o najgorszych chwilach w życiu. Jeden z tych, kiedy nawet zwykła piosenka w radiu potrafi poruszyć w sercu uśpione wspomnienia.

Stałam w gigantycznym korku i starałam się wyrzucić ze swojego umysłu negatywne myśli, ale wszystko jakby sprzysięgło się przeciwko mnie. Do pokonania miałam jeszcze niemal pół Wrocławia, a jesienna pogoda i padający deszcz powodowały frustrację kierowców. Listopadowe popołudnie nie sprzyjało pozytywnemu myśleniu. Właśnie wtedy, zamknięta w swoim ciepłym samochodzie, usłyszałam tę piosenkę. Zazwyczaj byłam twardo stąpającą po ziemi osobą, która nie przywiązuje wagi do takich drobiazgów, jednak ten dzień sprawił, że coś we mnie pękło. Ta data i ta piosenka, w połączeniu z całą resztą, sprawiły, że zupełnie się rozkleiłam.

W końcu, udało mi się dotrzeć do swojego mieszkania. Uwielbiałam je z wielu powodów. Po pierwsze, urządziłam je całkiem sama, poświęcając na to długie godziny, a przy okazji odkryłam nową pasję, która w późniejszym czasie stała się także sposobem na życie. Po drugie, dostałam je od babci, tuż po swojej przeprowadzce z Sopotu, kiedy to postanowiłam całkowicie zmienić swoje życie, zostawiając przeszłość za sobą. Odkąd pamiętałam, babcia była dla mnie zawsze największym wsparciem i mogłam na nią liczyć w każdej sytuacji. Mimo, że obecnie mieszkała w Kanadzie ze swoim przyjacielem, to dzwoniłyśmy do siebie bardzo często i zawsze wiedziała, co się u mnie dzieje.

U swojego boku miałam także swoją najlepszą przyjaciółkę Patrycję, która razem ze mną przeprowadziła się do Wrocławia, decydując się na zmianę swoich planów, tuż po maturze. Patrycja od początku mieszkała razem ze mną i bardzo mnie wspierała. Przyjaźniłyśmy się od podstawówki i można powiedzieć, że znałyśmy swoje najskrytsze tajemnice. Czasem miałam wrażenie, że przyjaciółka wręcz czyta w moich myślach. Była mi bliższa, niż rodzona siostra. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że bez Patrycji, pewnie nie poradziłabym sobie ze wszystkim, co mnie spotkało.

Od dwóch lat prowadziłam swój własny biznes, a mianowicie studio aranżacji wnętrz - EM Design. I choć po przeprowadzce do Wrocławia rozpoczęłam studia z zarządzania, niedługo po tym zdecydowałam się studiować jednocześnie drugi kierunek, jakim była architektura wnętrz. Obecnie moja firma bardzo się rozwinęła i zatrudniłam już trzy osoby, ponieważ nie mogłam się wyrobić z obsługą wszystkich zleceń. Uwielbiałam swoją pracę! Mogłam godzinami wyszukiwać najlepsze meble i artykuły do domu. Mnóstwo czasu spędzałam na poszukiwaniu najlepszych rozwiązań, tak, by każdy projekt był naprawdę unikatowy. Klienci cenili sobie moje zaangażowanie i polecali biuro kolejnym znajomym, dlatego zupełnie nie mogłam narzekać na brak zainteresowania firmą.

Weszłam do mieszkania i zauważyłam w salonie nakryty do kolacji stół. Na talerzu leżała karteczka, na moja której przyjaciółka pospiesznie napisała: Mam jeszcze spotkanie z klientem, postaram się to załatwić jak najszybciej. Weź długą kąpiel. Kolację już zamówiłam, odbiorę w drodze powrotnej. Poczekaj na mnie z winem! P.

Kochana jest! – pomyślałam, zrzucając płaszcz i buty w przedpokoju. Skierowałam się do łazienki, która była moim ulubionym pomieszczeniem w mieszkaniu. Urządziłam je z największą dbałością o szczegóły. Wszystko miało tutaj swoje miejsce. Myślę, że wyborem płynów do kąpieli, olejków zapachowych i balsamów, nie powstydziłoby się nawet najlepsze spa. Tutaj najpełniej mogłam się wyciszyć i odprężyć po ciężkim dniu. A dziś potrzebowałam tego najbardziej na świecie. Napełniłam wodą całą wannę i dodałam olejki zapachowe. W telefonie włączyłam playlistę z muzyką relaksującą i po chwili poczuła, że powoli zaczynam się uspokajać.

Oddycham w twoich snachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz