Zamknęłam drzwi za Konradem i wzięłam głęboki oddech. Pozostawił po sobie zapach perfum, dość intensywnych, ale jednocześnie bardzo do niego pasujących. Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze i zauważyłam, że błyszczą mi oczy i byłam lekko zarumieniona. Bałam się głośno to przyznać, ale ten facet sprawiał, że mocniej biło mi serce, choć byłam przekonana, że to już nigdy się nie wydarzy w moim życiu. Między nami pojawiła się jakaś chemia i byłam pewna, że sobie tego nie wyobraziłam. Patrzył na mnie w taki wyjątkowo intensywny sposób ...
Żeby zająć czymś myśli, zaczęłam porządkować mieszkanie, bo gdy obie z Patrycją pracowałyśmy, nie miałyśmy na to zbyt wiele czasu. Musiałam przede wszystkim poukładać ubrania w szafie, bo gdy rano szykowałam się do pracy, zwykle robiłam tam armagedon. Przy okazji odnalazłam kilka sukienek, których już dawno nie nosiłam i stwierdziłam, że pora to zmienić. Musiałam pomyśleć także nad strojem na sobotnie otwarcie hotelu. Wiedziałam, że Patrycja z pewnością nie odpuści mi wyjścia na zakupy. Już dawno temu obiecałam jej, że będzie moją osobą towarzyszącą.
Kiedy wszystko w mieszkaniu już lśniło, napisałam do Konrada, że jestem już wolna i możemy pojechać na pomiary. Odpisał, że będzie na mnie czekał za chwilę w garażu podziemnym. Włożyłam buty, złapałam kurtkę i po chwili zbiegłam na dół. Od razu go zauważyłam. Stał, z rękoma założonymi na piersi, opierając się o maskę dużego Jeepa. Miał na sobie beżowy, gruby sweter i ciemne dżinsy i wyglądał nieziemsko. Naprawdę był atrakcyjnym mężczyzną.
- Cześć – uśmiechnął się zmysłowo na mój widok, a ja po raz kolejny musiałam upomnieć się w duchu, żeby wziąć się w garść.
- Sympatia do amerykańskich aut została? – zapytałam, by rozładować to napięcie, które czułam.
- Zdecydowanie – roześmiał się. – To była pierwsza rzecz, którą kupiłem po przyjeździe do Polski. Dallas musi mieć dużo miejsca.
- No tak – przyznałam. – Wielkie to auto, moje to przy tym mikrus.
- A czym jeździsz? – zapytał, otwierając przede mną drzwi.
- Fiatem 500.
- Idealny samochód dla kobiety! – usiadł na swoim miejscu i spojrzał na mnie.
- To prawda – zapięłam pasy i ruszyliśmy do jego mieszkania.
Od razu zabrałam się do pracy, bo mieszkanie było dość spore. Konrad był dobrym pomocnikiem i z nim szybko uwinęłam się ze zrobieniem zdjęć i pomierzeniem wszystkiego. Zanotowałam wszystkie pomiary i inne szczegóły, utwierdzając go w przekonaniu, że to mieszkanie będzie wymagało sporych nakładów pracy i niestety także finansów.
- Ale na koniec będzie pięknie – puścił do mnie oko.
- Oczywiście! – roześmiałam się. – Musisz tylko uzbroić się w cierpliwość.
Zaproponował, żebyśmy poszli gdzieś na obiad, bo zrobiło się już popołudnie, a oboje nieco zgłodnieliśmy. Zgodziłam się, bo bardzo chciałam kontynuować naszą rozmowę o wnętrzach. Dowiadywałam się w ten sposób o szczegółach, które znacznie ułatwiały mi późniejszą pracę przy projekcie.
- Nie mam pojęcia gdzie cię zabrać – przyznał. – Muszę się na nowo zorientować, co, gdzie i jak, jeśli chodzi o restauracje we Wrocławiu.
- Hm, może coś indyjskiego? Lubisz? Mamy stąd niedaleko, możemy sobie zrobić spacer.
- Super! Nie jestem jakoś szczególnie wybredny, jeśli chodzi o jedzenie – uśmiechnął się od ucha do ucha. – Prowadź!
Znów złapał mnie za rękę i poszliśmy. Zupełnie zaskakiwała mnie ta jego otwartość i naturalność. Nie miałam wcześniej do czynienia z takim facetem. Z każdą sekundą intrygował mnie coraz bardziej. Na przejściu dla pieszych objął mnie ramieniem, a ja musiałam przyznać, że ciepło, które poczułam, mogło stać się uzależniające. Chwilę później weszliśmy do przytulnego wnętrza restauracji Mango Mama. Byłam tu jakiś czas temu z Patrycją i obie wyszłyśmy zachwycone kuchnią i atmosferą. Zajęliśmy stolik i szybko złożyliśmy zamówienie.
- To był dobry pomysł – powiedział, gdy rozsiedliśmy się wygodnie z gorącą herbatą. – Fajne miejsce.
- To prawda. Ale dziś zimno – objęłam dłońmi kubek z parującym napojem.
- Dziś chyba zapowiadają śnieg – odpowiedział, uśmiechając się.
- Już lepsze to, niż ta szaruga.
- To prawda, chociaż ta pogoda też ma swoje plusy, co? Patrycja mówiła ostatnio, że zakopałaś się pod kocem z książką – powiedział tuż przy moim uchu, a ja poczułam, że drżę. Zapach jego perfum tak blisko, działał na mnie oszałamiająco.
- Masz rację, deszczowa pogoda jest do tego idealna ...
- Jedyny minus deszczu to to, że kiepsko się wtedy biega – upił łyk herbaty i odstawił kubek.
- Biegasz?
- Tak, staramy się codziennie z Dallasem – powiedział, a ja uśmiechnęłam się na wspomnienie jego psa. Wczorajszy spacer mimo przeszywającego zimna, był bardzo miły.
- Bieganie akurat nie należy do moich ulubionych aktywności – roześmiałam się.
- A co lubisz? – zmarszczył brwi, obserwując mnie dokładnie.
- Raz w tygodniu chodzimy na zumbę z Patrycją ...
- Mmm ...
- I staram się od czasu do czasu pójść na basen, ale trochę to ostatnio zaniedbałam, przez nadmiar obowiązków w pracy.
- Basen uwielbiam! Jeśli chcesz, następnym razem możemy wybrać się razem.
- Pewnie.
Po chwili kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Zabraliśmy się za jedzenie, a Konrad nie mógł przestać się zachwycać. Fajnie było obserwować, jak ktoś tak lubi jeść, docenia połączenie smaków i już planuje, jak odtworzyć to danie w zaciszu swojej kuchni. Daniel chyba miał rację, miłość do gotowania to było zdecydowanie coś, co nas łączyło. Spędziliśmy niemal godzinę w ciepłym wnętrzu restauracji, obserwując ulewę za oknem. Nie mieliśmy ze sobą parasolki, więc musieliśmy przeczekać największy deszcz. Nie zanosiło się jednak na to, by prędko miało przestać padać, więc w końcu podjęliśmy decyzję, że musimy szybko pobiec do samochodu Konrada, który stał pod jego kamienicą. Złapał mnie mocno za rękę i ruszyliśmy. Było przeraźliwie zimno, ale dzięki Konradowi dość szybko udało nam się dotrzeć do auta.
- Już włączam ogrzewanie – powiedział, zamykając drzwi. – Bardzo zmarzłaś?
- Nie jest tak źle – oznajmiłam z uśmiechem.
- No to lecimy.
W mieście panował dość duży ruch, więc zanim dotarliśmy do mojego osiedla, było już praktycznie ciemno.
- Parkujesz na miejscu Mateusza? – zapytałam, gdy wjechał na parking podziemny.
- Daniel mówił, że wasi sąsiedzi są w podróży poślubnej, więc mogę przez kilka dni stawiać tam auto, dopóki nie wrócą.
- Tak, będą chyba w przyszłym tygodniu.
Konrad odprowadził mnie do drzwi i zanim się pożegnaliśmy, powiedział, żebym koniecznie wzięła gorącą kąpiel i napiła się ciepłej herbaty. Taki właśnie miałam plan na nadchodzący wieczór. Pocałował mnie w policzek na pożegnanie i uśmiechnął się. Zamknęłam drzwi i od razu ruszyłam do łazienki. Z ulgą zdjęłam z siebie mokre spodnie i buty. Zanim woda nalała się do wanny, przygotowałam sobie herbatę z sokiem malinowym, która zawsze działała na mnie rozgrzewająco. Zabrałam ją ze sobą do łazienki.
Kiedy z przyjemnością zanurzyłam się w wannie, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wytarłam ręce i wzięłam telefon do ręki. To była Patrycja, która oznajmiła mi, że wróci późno, bo po pracy wybierają się z Danielem do kina i na kolację. Uśmiechnęłam się, czytając jej słowa. Bardzo cieszyłam się, że ich relacja się powoli rozwija. Już miałam odłożyć telefon, gdy napisał do mnie Konrad:
Dziękuję za fantastyczny dzień 😊 było naprawdę miło i pysznie! Ale następnym razem sam chciałbym coś dla ciebie ugotować. Co ty na to?
To była bardzo kusząca propozycja i byłam pewna, że wkrótce z niej skorzystam. Uśmiechnęłam się na tę myśl i odpisałam, że bardzo chętnie spróbuję jakiegoś popisowego dania w jego wykonaniu. W odpowiedzi przesłał kilka uśmiechów.

CZYTASZ
Oddycham w twoich snach
RomansTrudne wydarzenia z przeszłości sprawiły, że Emilia zamknęła swoje serce w obawie przed zranieniem. Poświęca się rozwijaniu swojej firmy i kocha pracę projektantki wnętrz. Niespodziewanie poznaje Konrada, który po kilku latach pobytu w Stanach, wra...