Konrad

15 2 2
                                    

Konrad

Weekend w Karpaczu okazał się punktem przełomowym w mojej relacji z Emilką. Od czasu kiedy w końcu zasmakowałem jej ust, nie mogłem przestać o niej myśleć i ciągle kombinowałem jak sprawić, żebyśmy mogli mieć więcej czasu sam na sam. Nie było to łatwe, ponieważ była ona bardzo zapracowana i codziennie późno wracała do domu. Ja dopinałem ostatnie sprawy w związku z otwarciem gabinetu, więc także mało bywałem u Daniela. Byłem jednak przekonany, że jak tylko dojdzie do realizacji projektów w moim mieszkaniu, wszystko się zmieni. Emi zapewniała, że jest już na finiszu z przygotowaniem wizualizacji i niebawem wszystko mi zaprezentuje.

Tymczasem mój gabinet powoli zaczynał wyglądać tak, jak sobie to wymyśliłem już na początku. Codziennie przychodziły jakieś sprzęty, reszta wyposażenia i mogłem zacząć planować otwarcie. Niesamowitym zbiegiem okoliczności, podczas jednej z wizyt w sklepie budowlanym spotkałem kumpla z liceum, który nie mógł pojawić się na mojej parapetówce, a który pracował w Śląsku Wrocław. Zespół miał oczywiście swoich fizjoterapeutów, ale Dawid powiedział, że zastanowi się nad jakąś formą współpracy, bo potrzebowali kogoś dla piłkarzy, którzy mieli bardziej skomplikowane kontuzje. To byłoby dla mnie idealne rozwiązanie! Uwielbiałem pracować ze sportowcami. Umówiliśmy się na kontakt pod koniec tygodnia. Wszystko układało się po mojej myśli.

***

Był już późny wieczór, kiedy wróciłem z gabinetu i zabrałem Dallasa na dłuższy spacer. Mój pies porządnie się wybiegał, mi także to dobrze zrobiło. Bieganie zawsze oczyszczało mój umysł i sprawiało, że dostawałem nowej energii do działania. Mimo całodniowego zmęczenia, związanego z ostatnimi szlifami w remoncie, poczułem się jak nowo narodzony. Wchodziliśmy właśnie po schodach, gdy zauważyłem Emilkę, szukającą kluczy w torebce. Ależ ona była śliczna! Rozpuszczone, długie włosy spływały jej na ramiona, a ona odgarnęła je niedbale, nie mogąc zlokalizować kluczy.

Dallas zaszczekał przyjaźnie, a ona odwróciła się gwałtownie. Widząc nas, posłała nam uśmiech i przywitała się.

- Tak późno na spacerze? – zapytała, otwierając drzwi.

- Tak się złożyło – odpowiedziałem. – Ale ty w pracy do późna?

- Czasem tak mam. Wejdziecie?

- Nie chcielibyśmy przeszkadzać, pewnie jesteś wykończona.

- Odrobinkę. Marzę o gorącej herbacie – wyznała. Zamknęła drzwi i schyliła się, by podrapać Dallasa za uszami.

- Jadłaś coś? – zapytałem troskliwie. Cholera, naprawdę miałam wyrzuty sumienia, że to przez moje projekty aż tyle pracuje.

- Coś tam przekąsiłam – uśmiechnęła się, patrząc mi prosto w oczy. – Iga, która u mnie pracuje, cały czas suszy mi o to głowę, więc kupiła mi coś na kolację w knajpce, w pobliżu naszego biura.

- I dobrze. Mogę zrobić dla ciebie herbatę? – zapytałem.

- Naprawdę, mógłbyś? Wezmę szybki prysznic i zaraz wracam, okej?

- Nie ma problemu.

Zniknęła w łazience, a ja wstawiłem wodę na herbatę. Prawdę mówiąc po bieganiu sam potrzebowałem prysznica, ale nie chciałem tracić tej chwili z Emi. Była zmęczona więc i tak nie mogłem długo zostać, dlatego cieszyłem się, że zrobię dla niej zrobić choć tak małą rzecz.

Dallas ulokował się na dywanie koło kanapy, a ja zacząłem przeszukiwać szafki w poszukiwaniu herbaty. Okazało się, że dziewczyny miały całkiem spory zapas różnych smaków i rodzajów. Zaryzykowałem i przygotowałem zwykłego earl greya z cytryną, w dużym kubku. Po chwili przyszła Emi. Przebrała się w dresy i luźną koszulkę.

- O rany, zgadłeś jaka jest moja ulubiona herbata – roześmiała się. – Nie przygotowałeś dla siebie?

- Wystarczy woda – nalałem sobie szklankę i usiedliśmy na kanapie.

- Słuchaj, właściwie to chciałam jutro pokazać ci pierwsze projekty, ale skoro się spotkaliśmy, moglibyśmy obejrzeć je już dzisiaj.

- Naprawdę? Super!

Wyjęła laptopa z torby leżącej obok i po chwili zbierałem szczękę z podłogi, widząc efekty jej pracy. To było tak dobre! Idealnie zaprojektowała te wnętrza. Pasowały zarówno do mnie, jak i do stylu kamienicy. Pytała, czy chciałbym coś zmienić, dodać, ale nie wyobrażałem sobie, by mogło być lepiej.

- Nie mam słów, Emi – powiedziałem w końcu. – To jest świetne! I nie, oczywiście, że nie chcę niczego zmieniać.

- Uff, cieszę się, że ci się podoba. Trochę obawiałam się, że za dużo tej cegły, może za ciemne kolory, ale to mieszkanie aż się prosiło o nieco loftowy styl. Myślę, że drewno znacznie je ociepliło ...

- Jest idealnie! – podkreśliłem. – Nie mogę się doczekać realizacji.

- A na jakim etapie jest ekipa?

- Wszystko zdemolowane – roześmiałem się. – Są gotowi, właśnie kładą gładzie.

- Super. Będę do dyspozycji w trakcie. Gdyby coś trzeba było pozmieniać i tak dalej.

- Jesteś niesamowita, wiesz? Chciałbym cię o coś zapytać – złapałem ją za rękę, a ona wydała mi się nieco przestraszona.

- Tak?

- Dasz się zaprosić na randkę? – uśmiechnąłem się od ucha do ucha, a ona wypuściła powietrze.

- Na randkę?

Tak, piękna – pomyślałem – Prawdziwą randkę, na której nikt w końcu nie będzie nam przeszkadzał. Najchętniej porwałbym ją gdzieś daleko stąd, jednak wiedziałem, że jest na to za wcześnie. Nie chciałem niczego przyspieszać, mając na uwadze to, co Patrycja powiedziała mi w Karpaczu.

- Tak – odparłem łagodnie. – Kolacja, kino, na co tylko masz ochotę.

- Może w sobotę, okej?

- Jasne.

Nie chciałem wychodzić, jednak widziałem zmęczenie w oczach Emi, dlatego wkrótce potem się pożegnaliśmy i wróciłem do Daniela. Była u niego Patrycja, dlatego tylko chwilę pogawędziliśmy i poszedłem pod prysznic. Zastanawiałem się, jak potoczą się sprawy pomiędzy moim kumplem a Patrycją. Obstawiałem, że szybko razem zamieszkają. Uśmiechnąłem się sam do siebie, uświadamiając sobie, że zaledwie kilka tygodni wcześniej, byli jedynie przyjaciółmi. 

Oddycham w twoich snachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz