Konrad

30 4 4
                                        


Konrad

W poniedziałkowy ranek szybko uwinąłem się z zapakowaniem najpotrzebniejszych rzeczy, które miałem zabrać ze sobą do Daniela. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu, bo od kilku tygodni, odkąd wróciłem do Polski, nieustannie żyłem pomiędzy kartonami, które zostały przesłane ze Stanów i jeszcze nie zdążyłem ich rozpakować. Miałem nadzieję, że po remoncie polubię to mieszkanie, bo jak dotąd trudno było mi się na nowo odnaleźć w Polsce. Byłem przekonany, że gdy tylko uda mi się ruszyć z pracą, wszystko się zmieni. Bardzo potrzebowałem już zajęcia na stałe, bo czułem, że zaczynam wariować.

Daniel dał mi już klucze od swojego mieszkania, więc postanowiłem zostawić rzeczy i psa, a potem pojechać na spotkanie z Patrycją w sprawie wynajmu lokalu na gabinet. Rzuciłem swoją torbę w pokoju, który dotąd stał pusty, w kuchni zostawiłem psu wodę, karmę i ruszyłem w drogę. Umówiliśmy się z Patrycją w jednej z kawiarni w galerii, niedaleko jej biura. Gdy dotarłem na miejsce, napisała, że spóźni się kilka minut, więc zamówiłem czarną kawę i zająłem stolik. Zjawiła się chwilę później, jak tornado, zwracając na siebie uwagę wszystkich facetów, znajdujących się w środku. Roześmiałem się i pomyślałem, że ta dziewczyna z pewnością będzie wyzwaniem dla mojego kumpla, jednak coś mi podpowiadało, że „z tej mąki będzie chleb" ...

- Jakiej kawy się napijesz? – zapytałem, gdy już się przywitaliśmy i ułożyła swojego laptopa na stoliku.

- Dużej – roześmiała się. – Poproszę latte na mleku sojowym.

- Zaraz wracam.

Patrycja przygotowała prezentację kilku lokali, które według niej były idealne na mój gabinet. Zapytała o dokładny profil działalności, a ja po krótce opowiedziałem jej czym się zajmowałem. Słuchała w skupieniu, a potem oboje wybraliśmy dwa najlepsze miejsca, które chciałem obejrzeć. Zerknęła do kalendarza, który był wypełniony niemal w całości, potem na mnie i w końcu stwierdziła, że tak poukłada spotkania, by o osiemnastej pokazać mi oba lokale.

- Pasuje? – zapytała krótko.

- Pasuje – odrzekłem z uśmiechem. – Chcę ruszyć jak najszybciej.

- Wiem. No to super, jesteśmy umówieni. A kiedy wprowadzasz się do Daniela?

- Właściwie to już zawiozłem rzeczy i psa.

- Psa?! Nie wiedziałam, że masz psa?

- Tak, owczarka niemieckiego – odpowiedziałem.

- Super, ale nie zdemoluje mieszkania Daniela? – zapytała, chowając laptopa do torby.

- Nie, bez obaw! Jest bardzo ułożony.

- Słuchaj, to nawet dobrze się składa. Kupisz dziś dobrego szampana i wpadniecie do nas wieczorem, okej? Będziemy świętować sukces Emi.

- O, jaki sukces? – zapytałem zaciekawiony.

- Dziś kończy największe zlecenie w swojej karierze. Zajmowała się projektowaniem wnętrz w hotelu butikowym. Właśnie przed moim przyjazdem tutaj dzwoniła, żeby mi powiedzieć, że dziś przyjechały ostatnie meble, pojechała wszystkiego dopilnować osobiście.

- Świetnie! Kupię najlepszego szampana – puściłem do niej oko.

- Tak myślałam, że się dogadamy – wstała, żeby włożyć płaszcz. Cmoknęła mnie w policzek i już jej nie było.

Zapłaciłem za nasze kawy i postanowiłem od razu poszukać najlepszego szampana w sklepie na dole. Wziąłem na wszelki wypadek dwie butelki. Stojąc na światłach postanowiłem zamówić także jakiś catering na wieczór. Do osiemnastej miałem sporo czasu, więc wróciłem do mieszkania Daniela, żeby zabrać Dallasa na dłuższy spacer.

Na szczęście dziś nie padało, więc z przyjemnością poznaliśmy park, w pobliżu którego znajdowało się mieszkanie mojego kumpla. Od kilku lat starałem się biegać codziennie po kilka kilometrów, a tutaj były idealne do tego warunki. Włożyłem słuchawki do uszu i puściłem sobie swoją ulubioną playlistę. Dallas biegł tuż obok mnie. Nie miałem pojęcia ile czasu upłynęło, odkąd wyszliśmy z domu, ale kilometry wzrastały na moim zegarku, a ja czułem się coraz lepiej. Zdecydowanie to było moje uzależnienie ...

Po powrocie do mieszkania wziąłem szybki prysznic, wyprasowałem niebieską koszulę, w torbie znalazłem dżinsy i po chwili mogłem ruszyć pod adres, który Patrycja wysłała mi w wiadomości. Tym razem to ona na mnie czekała.

- Chodź – otworzyła przede mną drzwi. – Myślę, że ten będzie lepszy, ale w razie czego ten drugi jest w pobliżu. Jakieś dziesięć minut drogi stąd.

- Super, podoba mi się, że jest gdzie zaparkować – odpowiedziałem, wchodząc do środka.

Przez kilka minut pokazywała mi wszystko w środku, a ja już wiedziałem, że to będzie to miejsce. W Stanach zajmowałem się fizjoterapią hokeistów, ale także pracowałem w szpitalu z ludźmi po wypadkach. Byłem pewien, że uda mi się szybko zyskać klientów. Może to próżność, ale wiedziałem, że jestem po prostu dobry w tym, co robię.

- Biorę go! – przerwałem Patrycji, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.

- Jesteś pewny, że nie chcesz zobaczyć drugiego?

- Tak. Jestem zdecydowany. Ten lokal będzie idealny. Trzeba tu trochę odmalować i wymaga drobnych przeróbek, ale ogarnę to sam.

- Świetnie! To co, podpisujemy od razu umowę? – zapytała, krzyżując ręce na piersi.

- Tak – odpowiedziałem z uśmiechem.

- No to mamy drugi powód do świętowania – uśmiechnęła się, wyjmując dokumenty z torebki.

Dopełniliśmy formalności, Patrycja wręczyła mi klucze i poleciała na ostatnie spotkanie. Wcześniej umówiliśmy się, że około dwudziestej będziemy z Danielem u nich. Oznajmiłem jej, że zamówiłem już także przekąski do szampana. Gdybym miał więcej czasu, sam pewnie bym coś przygotował, ale tym razem nie dałbym rady. Zanim przebiłem się przez miasto, było już grubo po dziewiętnastej. Kiedy dotarłem na miejsce, Daniel już tam był.

- Byliśmy z Dallasem na spacerze – oznajmił, witając się ze mną.

- Serio? – roześmiałem się. – Czy to nie ty mówiłeś, że nie będziesz z nim wychodził?

- Masz mnie. Ale muszę ci przyznać, że to dobra motywacja, żeby się ruszyć po całym dniu siedzenia przy kompie. Ostatnio nie miałem czasu nawet wyskoczyć na siłownię, cały czas nadgodziny.

– To prawda – poklepałem Dallasa po głowie. – Jest motywatorem! Dziś zrobiliśmy jakieś sześć kilometrów.

- No właśnie! Słyszałem, że lecimy do dziewczyn wieczorem? Szampan się chłodzi w lodówce.

- Patrycja mnie poprosiła – odpowiedziałem, rozsiadając się na kanapie. – Mamy świętować sukces Emilki.

- A ty wybrałeś najdroższego jaki był! Byłem jakiś czas temu w tym hotelu, który remontowała. Zadzwoniła, żebym podwiózł jej tam coś z biura. Powiem ci, że nawet na mnie zrobiło to wrażenie. Odwaliła kawał dobrej roboty!

Oddycham w twoich snachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz