mam nadzieję, że przyjmiecie z otwartymi ramionami Lexy i Rhetta i jesteście równie podekscytowani, jak ja! koniecznie dajcie znać, czy się wam podoba. zostawcie gwiazdki, komentarze i widzimy się pod hasztagiem na twitterze #LoverSoe
co złego to nie ja
...
Lexy
Podrygiwałam nerwowo nogą pod biurkiem, próbując się skupić na dokumencie wyświetlanym na monitorze stacjonarnego komputera. Co chwilę zerkałam w stronę zegara na jasnoszarej ścianie, powoli dostając obłędu. Jego dłuższa wskazówka zacięła się, dygając ciągle z irytująco szybką częstotliwością.
Odwróciłam wzrok, postanawiając skupić się na exelu. Zegar w rogu ekranu mówił mi, że zostało piętnaście minut do końca pracy, więc to już ostatnia prosta. Wypełniałam kolejne rubryki, wciąż słysząc w tle to zacięte tykanie zegara.
Zerknęłam na swój nadgarstek. Ten zegarek z kolei pokazywał, że zostało mi dwanaście minut do końca. Cóż, postanowiłam posłuchać się właśnie jego.
Kliknęłam kilka skrótów klawiszowych, dzięki czemu tabelka zaczęła podliczać się sama. Uwielbiałam na to patrzeć, bo było w tym coś satysfakcjonujące. Tak właściwie robot mieszkający w tym urządzeniu wykonywał pracę za mnie, ale to mnie płacono, a nie jemu.
Westchnęłam ciężko, przeklinając samą siebie. Zerknęłam w swój kalendarz, otwierając go na zaznaczonej wstążką stornie. Dziś był 26 lutego 2024r. Luty. Najgorszy z miesięcy, bo niby dlaczego on jako jedyny postanowił być krótszy od reszty? Co więcej, co cztery lata musi być o dzień dłuższy, ale nadal krótszy od reszty. To tak właściwie niszczy wszystkie moje plany.
No i co, jeśli ktoś urodził się 29 lutego? Obchodzi urodziny co cztery lata? Zagina czasoprzestrzeń i się nie starzeje tak jak reszta?
– Masz gotowe raporty, Lexy? – Głos szefa wyrwał mnie z zamyślenia.
Uniosłam spojrzenie, spoglądając na starszego, siwego już mężczyznę w czarnym garniturze. Miał poplamioną koszulę. Pewnie idąc tutaj kupił sobie kolejnego hot-doga za dolara, po którym ja wiecznie mam ochotę wymiotować, i uwalił się ketchupem. Co więcej, próbował tę plamę zetrzeć, bo ją powiększył i przypominała kształtem stan Oklahomę. Prosta u góry, a na dole tak śmiesznie falowana.
– Prawie – odpowiedziałam, spoglądając mu w przymrużone oczy.
Nasza sytuacja była napięta od grudnia, gdy powiedziałam mu wprost, że zarzucił mnie za dużą ilością pracy i chciałabym, aby mnie odciążył albo zaczął płacić więcej, bo inaczej zrobię tej firmie pa-pa.
No a on powiedział, że w sumie to powinnam zrobić pa-pa.
Więc w strachu, że serio mnie zwolni i będę musiała zaczynać wszystko od nowa... Podkuliłam ogon i wróciłam na swoje miejsce, będąc już cicho. Pracowałam dla tej firmy odkąd tak naprawdę zaczęłam przygodę z pracą w zawodzie. Skończyłam administrację z rozszerzeniem ekonomicznym, bo od zawsze byłam dobra z matmy i uwielbiałam przebywanie w samotności ze stertą papierów. To była praca dla mnie.
Jednak tutaj dochodził jeszcze aspekt bycia sekretarką, a więc właściwie robienia wszystkiego i rozmawiania od czasu do czasu z szefem, z którym nie do końca się lubiłam, jak widać.
To zabawne, że pracę wolałam mieć spokojną, chociaż cała reszta mojego życia to musiał być istny chaos.
– Prawie? Miałaś mi złożyć papiery pół godziny temu.
– Wiem, ale nie było pana – odparłam, a moja noga przyspieszyła swojego nerwowego tiku pod biurkiem. Za każdym razem, gdy unosiła się do góry, moje kolano haczyło o ostry brzeg listwy biurka i bałam się, że w końcu podrę swoje rajstopy.
CZYTASZ
Dating Lover [+18]
Romanceco złego to nie ja TW: content +18, graficzne sceny seksu, przemoc fizyczna i psychiczna, problemy alkoholowe, przemoc seksualna