co złego to nie ja
nie ma za co
wiecie co robić #LoverSoe
...
Rhett
Zgniotłem w pięści kolejną kartkę papieru, rzucając nią przez cały gabinet, z nadzieją, że trafię do kosza w rogu. Oczywiście nie trafiłem.
– Kurwa – warknąłem pod nosem, pstrykając długopisem i po raz setny zabierając się do wypełnienia tego samego dokumenty.
Za każdym razem popełniałem jakiś głupi błąd, literówkę, wpisywałem złą datę albo podpisywałem się w złym miejscu. Nie potrafiłem się skupić na wystarczająco długo, aby to uzupełnić. Takich zgniecionych kulek papieru obok kosza na śmieci leżało już co najmniej dziesięć.
Pukanie do drzwi zwróciło moja uwagę. Zanim powiedziałem proszę, do środka wszedł roześmiany Leo. Zamknął za sobą, podchodząc do biurka i wskazując palcem za siebie.
– Skąd ty wytrzasnąłeś tę sekretarkę? Kto ci ją polecił? Chyba jakiś geniusz, bo jest niesamowita.
Pokręciłem tylko głową, nie podłapując tego żartu. Leo opadł na krzesło naprzeciwko mnie, kiwając głową na biurko.
– Co ty tam jeszcze robisz? Byliśmy umówieni – zauważył, więc odchyliłem się na krześle i spojrzałem na niego.
– Uzupełniam formularz do tegorocznych Fortów – oznajmiłem, na co Leo gwizdnął.
– W jakiej kategorii jesteś nominowany?
Forty, to coroczne nagrody, które przyznawane są przez Business Found w przeróżnych kategoriach: sprzedażowych, lokalowych, wynikowych i tak dalej. Takie jakby Oscary, ale dla przedsiębiorców. Nigdy nie miałem parcia do tego typu imprez i nie zgłaszałem się tam, ale odkąc John Farawell zaczął to robić i wygrywać jebane główne kategorie, to zmieniłem zdanie.
Idzie za tym prestiż. Nagłówek w czołowych gazetach, stronach internetowych, a to zwiększa popularność, wiec mój menager zmusił mnie do dołączenia trzy lata temu.
I zgadnijcie co?
Nigdy z nim, kurwa, nie wygrałem. Co roku musiałem oglądać jego jebaną mordę na podeście, gdy się uśmiecha, odbiera statuetkę i dziękuje swoim pracownikom oraz kontrahentom.
– Skoro przysłali ci formularz, to znaczy, że coś wygrałeś – zauważył Leo.
– Możliwe – mruknąłem. – Pytanie co? Firmę roku czy jakieś inne gówno? Wiesz, że zależy mi tylko na tym pierwszym, aby w końcu mieć jakąkolwiek przewagę nad tym chujem.
– Wiem, brachu – odpowiedział, wzdychając ciężko. – Rozumiem, że mam zaproszenie przy twoim stole? – dodał, uśmiechając się szeroko.
Każdy główny nominowany dostawał po 6 zaproszeń dla osób z firmy i bliskich. Bankiet odbywał się zazwyczaj w olbrzymiej sali bankietowej The Plaza Hotel i było mnóstwo ludzi. To była jedna z niewielu okazji, gdzie mogłem się spotkać ze skurwielem.
– Oczywiście. Razem z Blake.
– Nie wiem czy będzie chciała być moim +1. W zeszłym tygodniu zgodziła się ze mną spotkać na kawę i... Rany, Rhett – westchnął ciężko, wpatrując się we mnie. – Poczułem, że znowu żyję. Że właśnie tak chcę żyć. Z nią, bo inaczej to życie nie ma sensu.
Patrzyłem na niego, nie poruszając się nawet przy tym. Odłożyłem długopis na biurko, postanawiając wypełnić to gówno jutro.
– Bo ona jest tą jedyną, stary – zauważyłem szczerze. – Wiem o tym, odkąd w zeszłym roku, w pubie, zacząłeś mi o niej opowiadać. Zażartowałem wtedy, że chciałem się z nią umówić i prawie mnie zabiłeś. Nigdy nie słyszałem, abyś opowiadał w taki sposób o jakiejś kobiecie, jak o niej wtedy. I od dawna nie widziałem w tobie właśnie tyle... życia jak po spotkaniu Blake. Ja jestem o was zupełnie spokojny, Leo. Przez cały ten czas byłem, bo wiem, że będę zmuszony do niesienia dla was obrączek przy ołtarzu.
CZYTASZ
Dating Lover [+18]
Romanceco złego to nie ja TW: content +18, graficzne sceny seksu, przemoc fizyczna i psychiczna, problemy alkoholowe, przemoc seksualna