[20] Klątwa drugich randek

12K 1.6K 487
                                    

co złego to nie ja

wiecie co robić, jak chcecie 21 rozdział o 21:00. 

#LoverSoe

...

Rhett

Okazało się, że dziś było tak ciepło, że jak wróciliśmy do domu, to impreza została przeniesiona na taras. Rozmawialiśmy z Lex o niezobowiązujących rzeczach, mając wrażenie, że w drodze do sklepu zrobiło się zbyt poważnie. Moja głowa krążyła jednak wokół tego wszystkiego co mi powiedziała.

I gorzej.

Wokół tego wszystkiego, co dało się wywnioskować pomiędzy wierszami. Na temat jej dzieciństwa, ojca, dojrzewania, pierwszego razu. Byłem przerażony tym, jak wiele cierpienia i smutku może skrywać w sobie ta zawsze uśmiechnięta i zabawna kobieta.

Zjechało się wiele gości. Wszyscy byli mili, witali się i przedstawiali. Zapamiętałem jednak tylko Josha, z którym całkiem nieźle mi się rozmawiało. Był zabawny i czuć od niego, że ma pojęcie o biznesie, który prowadzi. Co więcej, to w jaki sposób zwracał się do Lexy, przyprawiało mnie o spokój. Cieszyłem się, że ma kogoś takiego, jak on.

Dzień mijał, ale ja wciąż miałem w głowię historię z Cameronem. Nie mieściło mi się w głowie jak wielkim, jebanym przegrywem trzeba być, aby w taki sposób potrakatować kobietę.

I to Lexy. Słodką, uroczą, Lexy.

Obserwowałem go przez całe to przyjęcie, czekając na odpowiedni moment. Obserwowałem go też teraz, trzymając ramię na oparciu krzesła Lexy. Wyłączyłem się z rozmowy, zupełnie odpływając w myślach. Miałem wrażenie, że coś mi odbija, bo nigdy w życiu nie czułem takiej wściekłości. Nigdy w życiu nie układałem w głowie tak wielu różnych sposobów na skrzywdzenie kogoś.

Popadałem w obłęd, to już oczywiste.

Cameron wszedł do domu. Ciepły, wiosenny wiatr owiał moją twarz, kiedy wstałem od stołu. Lexy od razu posłała mi spojrzenie.

– Idę do łazienki. Zaraz wracam – wytłumaczyłem się cicho, na co skinęła głową.

Minąłem zebranych przy stole gości i Jareda, który zaczepił mnie obok grilla, pytając czy chcę kolejny kawał mięcha. Zaraz od tego pęknę.

Dzisiejszy dzień jest zupełnie inny od wczorajszych urodzin ojca. Atmosfera, zabawa, tradycje. Inny świat i cieszę się jak cholera, że mogłem tego doświadczyć. Przekonać się na własne oczy, że rodzina Lexy jest dla niej cudowna.

Wszedłem do domu, szukając go. Przeszedłem przez salon, do kuchni, gdzie szukał czegoś w szafce. Nie wierzę, że czekałem na ten moment tyle godzin.

Cameron odwrócił się, zauważając moją obecność.

– Cześć – powiedział, patrząc na mnie w dziwny, nieufny sposób. Ja nawet nie drgnąłem. Nie mrugnąłem. – Nie mieliśmy w sumie okazji porozmawiać, ani się oficjalnie przedstawić...

Podszedł krok w moją stronę, wystawiając dłoń. Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy, gdy zorientował się, że wciąż się nie poruszyłem, patrząc na niego.

Opuścił rękę, prostując plecy.

– Okej. Rozumiem.

– Na pewno? – spytałem w końcu, podchodząc bliżej niego. – Rozumiesz?

Zmrużył na mnie oczy, ale się nie cofnął. Ja z kolei zrobiłem kolejny krok, prawie już go tarasując, na co miałem ochotę. Był niższy ode mnie, o kilka centymetrów, ale jednak.

Dating Lover [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz