[38] To ta jedyna

13.9K 1.3K 162
                                    

co złego to nie ja

wiecie co robić

love u #LoverSoe

...

Rhett

Lexy zabrała walizkę z bagażnika, zarzucając torebkę na ramię. Nie przestawała rozmawiać z Blake, która była równie podekscytowana jak ona. Właściwie to obie nie mogły się zamknąć i uwielbiałem to słuchać. Możliwe, że czyni mnie to słabeuszem. Trudno.

– Umrę, jeśli ona zaśpiewa Haunted.

– Umrę, jeśli zaśpiewa cokolwiek – odpowiedziała Blake, przekazując swoją torbę Leo.

On poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne, jakby miało go to jakoś uchronić od wścibskich papsów i fanów. Nie ma szans. Już z pięć osób do nas podeszło, chcąc zdjęcie.

– Umrę, jeśli zaraz nie zjem lodów – dorzucił Leo. – Mam na nie straszną ochotę. Chyba mi cukier spadł.

– W Warszawie – odpowiedziałem. – Wylądujemy i pójdziemy na lody i kawę.

– To będzie za kilkanaście godzin...

– Dasz radę, nie maż się – rzuciłem, zabierając walizkę od Lexy i zamykając bagażnik samochodu kierowcy Leo. – Chodźcie na odprawę, wycieczko.

– Lubię jak przewodniczysz – zauważyła Lexy, dopadając do mojego boku i wsuwając swoje ramię pod moje. – To seksownie dominujące.

– Jezu Chryste – mruknął Leo, idący zaraz za nami. – Jesteście obrzydliwi. Pierwsze miesiące tak właśnie wyglądają u zakochanych, tragedia. Na co my się pisaliśmy, Blake?

– Przepraszam bardzo, ale sami tego chcieliście – rzuciła Lexy, odwracając do nich głowę. – Więc teraz nie narzekajcie.

– To on narzeka! – oburzyła się Blake, uderzając chłopaka w ramię. – Ogarnij się, chłopie. Chyba, że chcesz spać na kanapie.

– Nie chcę. Zamierzam sprawdzić wygodę łóżek w Polsce – odpowiedział. – Rhett zarezerwował ostatnie wolne pokoje, bo dosłownie Taylor Swift sparaliżowała to miasto i nie było praktycznie nic wolnego.

– Wybrałem nam apartamenty małżeńskie w jakimś hotelu i to tylko dlatego, że użyłem nazwiska Leo – mruknąłem, ciągnąc za sobą walizkę. – Inaczej spalibyśmy na ulicy.

– Zniosłabym to – odparła Lexy. – Właściwie to zniosłabym wszystko dla Taylor Swift.

Pokręciłem tylko głową, przechodząc przez hol odlotów i kierując się do odpowiednich bramek z nadaniem bagażu.

A mogliśmy lecieć prywatnie z Leo... Ale zgodnie ustaliliśmy, że pozostajemy jak najbardziej

*

Byłem ledwo żywy po kilkunastu godzinach na lotnisku i w samolocie. Przysypiałem na tylnym siedzeniu wypożyczonego auta, z głową przy oknie, gdy Leo wiózł nas do hotelu. Blake co chwilę wskazywała palcem z przedniego siedzenia na jakiś obiekt, obok którego przejeżdżaliśmy i bardzo się ekscytowała.

– Nie wiedziałam, że jest tutaj tak ładnie! – oznajmiła, najwyraźniej pełna energii. – I ta pogoda? Zdecydowanie się opalimy.

Poczułem dłoń na swoim kolanie. Spojrzałem na nie, nakrywając ją moją dłonią i ściskając. Lexy przysunęła się bliżej mnie, kładąc mi głowę na ramieniu.

– Wszystko dobrze, skarbie? – szepnęła, co momentalnie wywołało mój uśmiech. Pokiwałem głową. – To była długa podróż. Dużo siedzenia.

Dating Lover [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz