[6] Dwa plus dwa

13.4K 1.6K 431
                                    

kocham to. mam nadzieję, że wy też.

wiecie co robić, jeśli chcecie rozdział jutro

co złego to nie ja #LoverSoe

...

Lexy

Bolała mnie głowa i brzuch. I ogólnie życie. Nie pomagały nawet litry kawy, które wypiłam, a wręcz pogarszały sytuację, bo tylko częściej biegałam sikać. Strasznie chciało mi się też czegoś słodkiego. Jakiegoś ciasta, którego pieczenie pewnie skończyłoby się katastrofą. W każdym razie, poeksperymentowałabym w tym temacie.

– Hej, Lexy! – Wesoły głos wyrwał mnie z zamyślenia, w którym tkwiłam, zamiast pracować. Spojrzałam na mężczyznę, uśmiechając się szeroko.

– No proszę, pan gwiazdor – odpowiedziałam, gdy Leo zatrzymał się przy moim biurku, opierając dłonie o recepcję. – Mogę prosić o autograf dla przyjaciółki? Jest wielką fanką.

Leo parsknął śmiechem, odchylając przy tym głowę do tyłu.

– Kurde, nawet nie wiedziałem, że mi cię brakowało – oznajmił, co było całkiem słodkim wyznaniem.

Nie sądziłam, że zrobi mi się po nim tak miło.

– Jak tam w wielkim świecie? – zapytałam. – Odkąd wróciłeś trzy dni temu straciłam zupełnie kontakt z przyjaciółką. Odcięło ją. Nawet nie chcę wiedzieć, co was tak zaabsorbowało. Tego mi oszczędź.

– W wielkim świecie jakoś leci. Macie tu o wiele zimniej niż w LA, ale jakoś to zniosę. No i sama się wymigałaś od wspólnego wyjścia – zauważył, na co dotknęłam teatralnie piersi przyłapana.

– Nie chciałam spędzać dodatkowych godzin z Rhettem – rzuciłam. – Wiesz, że on strasznie przypomina mojego szefa? Obaj są dupkami, którzy niszczą moje życie.

– Przesadzasz. – Leo machnął ręką. – Wątpię, aby istniał ktoś wredniejszy od Rhetta.

– No... To musisz go poznać. – Ciągnęłam to dalej, chociaż widziałam, że on był na granicy powstrzymywania śmiechu. – Jest u siebie w gabinecie. Tylko zapukaj trzy razy. Nie dwa, nie cztery. Trzy.

– Co? – Zdziwił się, poddając się i ponownie zanosząc się śmiechem. – Czemu?

– Zaufaj.

Leo zmarszczył czoło, ale podszedł do drzwi. Zrobił tak jak powiedziałam, pukając trzy razy.

– Nie mam czasu na Twoje bzdury, Lexy! – Dobiegł nas głos zza szklanych drzwi, a Leo spojrzał na mnie zaskoczony.

Wzruszyłam ramionami.

– Mówiłam. Dupek.

Leo, wciąż się śmiejąc, wszedł do środka gabinetu swojego przyjaciela. Słyszałam tylko zaskoczenie mojego szefa, jak zobaczył mężczyznę, a potem drzwi się zamknęły. Ja z kolei poszłam po raz setny do toalety.

Nienawidzę okresu.

Ogarnęłam się w kilka minut i wróciłam na miejsce, robiąc sobie dla odmiany herbatę. Chłopcy wyszli po jakiś kilkunastu minutach i było to godne zapisania w kalendarzu, że Rhett opuszczał stanowisko pracy godzinę przed jej końcem.

– Zamkniesz biuro? – zapytał mnie, przechodząc obok.

– Jasne, szefie – odpowiedziałam tylko, nie patrząc nawet w jego stronę.

– Niesamowite jak wspaniale się dogadujecie – rzucił rozbawiony Leo, więc na niego zerknęłam z powątpiewaniem.

– Będziemy w kontakcie. – Rhett spojrzał na mnie tym razem, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie.

Dating Lover [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz