kocham to. mam nadzieję, że wy też.
wiecie co robić, jeśli chcecie rozdział jutro
co złego to nie ja #LoverSoe
...
Lexy
Bolała mnie głowa i brzuch. I ogólnie życie. Nie pomagały nawet litry kawy, które wypiłam, a wręcz pogarszały sytuację, bo tylko częściej biegałam sikać. Strasznie chciało mi się też czegoś słodkiego. Jakiegoś ciasta, którego pieczenie pewnie skończyłoby się katastrofą. W każdym razie, poeksperymentowałabym w tym temacie.
– Hej, Lexy! – Wesoły głos wyrwał mnie z zamyślenia, w którym tkwiłam, zamiast pracować. Spojrzałam na mężczyznę, uśmiechając się szeroko.
– No proszę, pan gwiazdor – odpowiedziałam, gdy Leo zatrzymał się przy moim biurku, opierając dłonie o recepcję. – Mogę prosić o autograf dla przyjaciółki? Jest wielką fanką.
Leo parsknął śmiechem, odchylając przy tym głowę do tyłu.
– Kurde, nawet nie wiedziałem, że mi cię brakowało – oznajmił, co było całkiem słodkim wyznaniem.
Nie sądziłam, że zrobi mi się po nim tak miło.
– Jak tam w wielkim świecie? – zapytałam. – Odkąd wróciłeś trzy dni temu straciłam zupełnie kontakt z przyjaciółką. Odcięło ją. Nawet nie chcę wiedzieć, co was tak zaabsorbowało. Tego mi oszczędź.
– W wielkim świecie jakoś leci. Macie tu o wiele zimniej niż w LA, ale jakoś to zniosę. No i sama się wymigałaś od wspólnego wyjścia – zauważył, na co dotknęłam teatralnie piersi przyłapana.
– Nie chciałam spędzać dodatkowych godzin z Rhettem – rzuciłam. – Wiesz, że on strasznie przypomina mojego szefa? Obaj są dupkami, którzy niszczą moje życie.
– Przesadzasz. – Leo machnął ręką. – Wątpię, aby istniał ktoś wredniejszy od Rhetta.
– No... To musisz go poznać. – Ciągnęłam to dalej, chociaż widziałam, że on był na granicy powstrzymywania śmiechu. – Jest u siebie w gabinecie. Tylko zapukaj trzy razy. Nie dwa, nie cztery. Trzy.
– Co? – Zdziwił się, poddając się i ponownie zanosząc się śmiechem. – Czemu?
– Zaufaj.
Leo zmarszczył czoło, ale podszedł do drzwi. Zrobił tak jak powiedziałam, pukając trzy razy.
– Nie mam czasu na Twoje bzdury, Lexy! – Dobiegł nas głos zza szklanych drzwi, a Leo spojrzał na mnie zaskoczony.
Wzruszyłam ramionami.
– Mówiłam. Dupek.
Leo, wciąż się śmiejąc, wszedł do środka gabinetu swojego przyjaciela. Słyszałam tylko zaskoczenie mojego szefa, jak zobaczył mężczyznę, a potem drzwi się zamknęły. Ja z kolei poszłam po raz setny do toalety.
Nienawidzę okresu.
Ogarnęłam się w kilka minut i wróciłam na miejsce, robiąc sobie dla odmiany herbatę. Chłopcy wyszli po jakiś kilkunastu minutach i było to godne zapisania w kalendarzu, że Rhett opuszczał stanowisko pracy godzinę przed jej końcem.
– Zamkniesz biuro? – zapytał mnie, przechodząc obok.
– Jasne, szefie – odpowiedziałam tylko, nie patrząc nawet w jego stronę.
– Niesamowite jak wspaniale się dogadujecie – rzucił rozbawiony Leo, więc na niego zerknęłam z powątpiewaniem.
– Będziemy w kontakcie. – Rhett spojrzał na mnie tym razem, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie.
CZYTASZ
Dating Lover [+18]
Romansaco złego to nie ja TW: content +18, graficzne sceny seksu, przemoc fizyczna i psychiczna, problemy alkoholowe, przemoc seksualna