Była piąta nad ranem, CHOLERNA PIĄTA NAD RANEM gdy pakowałem plecak. Wsadziłem do niego zupkę chińską, którą miałem zamiar ojebać na sucho; wodę i dwa scyzoryki. Była tam również bluza i koszulka na zmiane, by mieć w czym spać i nie śmierdzieć. Szybko pobiegłem jeszcze po dezodorant, i potknąłem się o kable na podłodze w drodze do włącznika światła. Uderzyłem się łbem o ściane, but starałem się to ignorować. Minęła chwila za nim Maks się obudził, i o mój boże, wyglądał jak moja mama po powrocie z wywiadówki gdy wchodził do pokoju.
—Szymon.
Odwróciłem się do niego przodem i uniosłem ręce do góry jak przesłuchiwany na komendzie.
—...Ja?
—Jebnąć cię przez łeb?— Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przyjrzał mi się —co ci tym razem? Znowu masz udar?
—Pyrkon dziś jest.
—JAKI KURWA PYRKON? I TY MNIE NIE BUDZISZ? UBIERAJ SIĘ— Wykrzyczał na mnie, a ja kolejny raz potknąłem się o te nieszczęsne kable. Tsaa, trzeba je ogarnąć.
—A CO ROBIE?
—NIE INTERERE MNIE TO, RUSZAJ SIE.Innymi słowy, kiedy wychodziliśmy z domu oboje mieliśmy tak samo przejebane. Ni ma gdzie spać, ni ma czym jechać, perfecto sytuacja po prostu. Dzwoniłem do Admirosa jak najszybciej się dało, ale nie wynikło z tego nic.
—Nie, nie jadę— Powiedział przez telefon, a w tle były stłumione rozmowy dzieci i dorosłych — rodzinne spotkania, takie tam.
Spojrzałem na Maksa i pokiwałem głową na znak nie, na co ten się załamał. Pożegnałem się z kolegą i rozłączyłem się.
—...Co robimy?
—IDZIEMY NA POCIĄG A CO NIBY, JEŁOPIE.
—NIE KRZYCZ NA MNIE.
—Sprawdzaj rezerwa w necie, ja zadzwonię po taxi— Pieprznął się w czoło mocno, na co ja prychnąłem śmiechem. Szybko jednak zostałem uciszony przez wzrok Maksa, który wyrażał jego zniecierpienie do mnie right now. Wyciągnąłem telefon bo coś mi tam zabrzęczało. Była to wiadomość na Discordzie, i tak w zasadzie miałem ją zwyczajnie zignorować, gdyby nie była ona od grupy na której kiedyś, well... Byłem dość active.
"Jedziecie kochani?" Zrobiło się dziwnie, gdy Zeron to napisał. Mógł równie dobrze po prostu textnąć Elka i Wezę, bo to prawdopodobnie o nich chodziło. Dodatkowo betuje, że mają oni prywatną grupę beze mnie. Stwierdziłem że nie odpiszę, w przeciwieństwie do Mateusza który zaczął już swoją długą wypocinę.
"Yo, no ta, jadę z Wezą. Potrzebuje ktoś podwózki?"
Spojrzałem na Maksa który patrzył mi w telefon, więc pieprznąłem go łokciem w brzuch.
—AŁA! Ty śmieciu!
Znowu zaśmiałem się.
Zeron pingnął mnie, pytając się czy jadę z nimi. Czy go pojebało? Bro, that would be uncomfortable as fuck..."Why not. Znacie adres"
—Jestem idiotą. Skończonym idiotą.
Chłopak przewrócił oczyma.
—Bez przesady, nie może być tak źle. A co zrobiłeś, kupiłeś bilety na wczoraj czy co?
—Gorzej— powiedziałem pół jękiem, patrząc się w bruk.
—Jak gorzej? Na następny tydzień czy co?
—Ogarnąłem nam podwózkę.
Maks klepnął mnie w ramie i uszczęśliwiony podał mi butelkę soku który kupił z żabki, kiedy on do cholery był w żabce? Nie wiem. Znowu mnie coś ominęło.
—Zajebiście! To czemuś taki załamany?
—...Mamy jechać z Elevenem.
Uśmiech zniknął z jego twarzy w przeciągu sekundy.
—Wiesz co? Pojadę do Rockyego, zdecydowałem, że w sumie to ten Pyrkon to nie moje klimaty. Baw się dobrze, i wysyłaj zdjęcja!
Zaczął oddalać się ode mnie, chuj jebany, a moja załamka powiększyła się o czterdzieści razy.
—AHA?! Czyli mnie zostawiasz, tak?
Machnął ręką w moją stronę i wyciągnął telefon, dzwoniąc do kogoś. I tak własnie zostałem sam z moim byłym teamem którego actually nie znoszę.
![](https://img.wattpad.com/cover/361525062-288-k717419.jpg)