★7★

64 8 4
                                    

Zaczęło się robić ciemno na dworze, a powietrze było na tyle rześkie że musiałem założyć bluzę. Kłębiłem się aktualnie w pokoju Zerona, pijąc sobie ciepłą kawusie z kubka i oglądałem niewyraźnie telewizor. Chyba myślałem, nie wiem w zasadzie o czym, lecz było to na tyle intensywne że dopiero pewne konkretne słowa mnie z tego stanu wybudziły.
—Chcesz lody?
—Oczywiscie że chce lody. Czy to jest still w ogóle pytanie?
—No... Nie wiem stary, może ochoty nie masz?
—Da się nie mieć ochoty na lody?
—A da się ci przypierdolić?
Przewróciłem oczyma, gdy w telewizji mówili o kolejnym skradzionym polu pana Mirka. Tak się zastanawiałem, co jeśli to ja byłbym tym przysłowiowym panem Mirkiem. Mieszkałbym na polu, sadzilbym kukurydzę, miałbym... Konia?
Takie życie musiałoby być zajebiste. Codziennie jeździłbym do sklepu na moim hobby horsie, miałbym pieniądze z hodowli i prawdopodobnie nie musiałbym przejmować się podchodzącymi do mnie na ulicy dzieciakami co chcą autograf.
Problem jest w tym, że gdybym żył na takim polu, prawdopodobnie nie miałbym obok domu Lidla. Pierdolca bym dostał.
—To dasz mi te lody?
—KURWA NO POCZEKAJ, NIE WIDZISZ ŻE NAKŁADAM?
—TO DAJ MI KURWA W POJEMNIKU.

Zeron ewidentnie wkurwił się na te słowa, bo jebnął pusty kubek o podłogę. A on co kurwa, Downa ma?
—Ci co?
—Jajco. Masz, żryj— podał mi paczkę 1,5 litrowych lodów oraz łyżkę, a ja od razu zacząłem je wpierdalac. Jak ja się cieszę że istnieje coś takiego jak lody, totalnie S tier food —to...
—Co?
—Jaki plan z Szymonem?
A, no tak. Będąc szczerym totalnie o tym zapomniałem, bo jakby, stary. Wyobraź sobie, że overthinkujesz jedną konkretną osobę przez prawie rok swojego życia prawie codziennie! Chyba mogę sobie zrobić jeden dzień przerwy, co nie?
—Powiem mu że zachowałem się głupio, oddalę się, i nie będę z nim rozmawiać do końca Pyrkonu.
—Ewentualnie uderzę go i zwyzywam go od najgorszych.
—Czy ty coś sugerujesz?
—Nie.
Spojrzałem na niego z uniesioną brwią. Dobra- może i jestem agresorem, ale bez przesady! Slow down... Po za tym, nawet jeśli bije, to bije bo kocham. Przynajmniej w tym wypadku. For gods sake, nie jestem jedynym który ma taki kink w tej relacji! Szymon też mnie jebnął o ziemię!
—Mieszkales z nim, co nie?— Zeron spojrzał na mnie z uniesioną brwią po czym niepewnie skinął głową. —jakie kwiaty on lubi?
—A bo ja wiem? A co ty, kwiaty mu będziesz kupować? Romantyczny się znalazł.
—Spierdalaj— prychnąłem, machając w jego stronę ignorująco ręką. —Jak nie kwiaty, to niby co? Mam mu grę kupić? Nawet jak tak, to jaką?
—Sadze że jest to bardziej osoba dla której gest się liczy bardziej niż koszt prezentu...
Przez chwilę zacząłem się nad czymś zastanawiać, patrząc na kończący się w dzbanku napój. Bałem się trochę że Szymon mi nie wybaczy. Znaczy... Podejrzewam że słownie indeed raczej nie będzie miał do mnie żalu, jednak mentalnie? Zachowywałem się trochę jak kurwa.
Wolałem jednak tego nie overthinkować. Nie chcę ponownie wyjść na palanta który nie umie panować nad emocjami i wyżala się na swoim pseudo koledze. Chociaż że ten imagine zostanie ze mną raczej do końca tej książki, te przeprosiny muszą iść z serca.
—Pójdź do niego.
—Nahhh... Wtedy będę się wpychać. Zaprosze go do siebie.
—A co jak się nie zgodzi?
—Mam na to aktualnie trochę wyjebane.
Podniosłem się z ziemi, otrzepując z siebie resztę kurzu. Zeron chciał coś jeszcze do mnie powiedzieć, jednak wyszedłem z przytupem z pokoju. Ta rozmowa nie może być taka zła... Prawda?

[chuckelek]PyrkonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz