Siedziałem na schodkach i patrzyłem na pustą o tej porze ulice. Maks uciekł jakoś tak godzinę temu, a ja od tamtej pory pisałem z Zeronem o wszystkim i o niczym, co nie zdarzało się zbyt często, zwłaszcza od momentu gdy odszedłem od teamu. Chłop się ucieszył że z nimi jadę, ale musiał liczyć sie z tym że najspokojniejsza podróż to to nie będzie. Zadzwonił do mnie w zasadzie po chwili.
—Siema stary, jadymy po ciebie więc ruszaj już dupe. Mamy też już dla ciebie pokój ogarnięty, więc nie musisz się martwić o bookowanie.
—A za ile będziecie? Czekaj... Jaki pokój? JAKI POKÓJ?— zakrztusiłem się sokiem, przez co rozbolało mnie gardło. Wiedziałem że ten człowiek jest pierdolnięty, ale czy mu mózg dupą wyciekł czy coś? Nie dość że muszę się wymęczyć z tym kretynem (Mateuszem) przez całą PÓŁTORA GODZINNĄ drogę, to jeszcze do tego będę z nim w jednym domu spał? No chyba kurna nie.
—Wiesz co stary?— powiedziałem odchrząkając głośno —nie musisz, poradzę sobie.
—Your problem, już za późno.
Nienawidzę tego zjeba.Poszedłem kupić coś jeszcze do żabki, żeby zająć czas. Padło na wodę, zupki chińskie, paczkę kawy i chipsy. Jebać inflację że tak powiem, ale przez to że kupiłem te najtańsze zupki wyszło mnie dość mało. Kupiłem jeszcze batona, bo nic nie jadłem od rana. Świetna dieta. Rozpoznałem kasjerkę, była to stara znajoma Maksa, a jako iż pragnąłem kuponu Żabka na tanie piwo, zrizzowałem ją wzrokiem. Była najwyraźniej tak zażenowana całą tą sytuacją że po prostu mi je dała, jeszcze szybko szepnęła żebym się odjebał. Dumny z siebie wyszedłem z sklepu i wróciłem na to cudowne miejsce zdarzeń. Auto już tam stało. Daniel kierowca, Eleven obok niego, za nimi Zeron. Przynajmniej nie muszę obok zjeba siedzieć.
—Siea—kiwnąłem głową w stronę Wezy na co ten wystawił w moją stronę rękę, jakby chciał mi przybić piątkę. Uniosłem brew ale i tak to zrobiłem z względów kulturalnych (wcale że nie).
Zeron zwyczajnie przywitał się z mną, ale Elek nie odezwał się ani słowem, jedynie zmierzał mnie wzrokiem zabójcy. Zaczynam się go bać. Usiadłem obok Zerona, kładąc mój plecak pod nogami. Nie biorę za sobą dużo rzeczy nigdy, po chuja, pralka istnieje guys.Daniel włączył radio, a Zeron po średnio paru minutach drogi zasnął. Miał ewidentnie w chuju to że Weza i Elek darli na siebie mordę robiąc przy tym kilku stronicowy wiersz o Fryderyku Fazberze, ja też szczerze to zignorowałem.
—No i byłem like: THATS WHAT SHE SAID, wiesz, a ona do mnie że mam małego...
—A nie masz?—prychnąłem na co 30 latek zaczął się głośno chichrać. Mateuszowi nie było jednak zbytnio do śmiechu.
—Pokaż swojego jak taki mądry jesteś.
—To było gejowe— wziąłem do ust chipsa.
—Spójrz na swoją mordę przed użyciem tego słowa, pedale.
Daniel odwrócił się do niego napięcie, a ja uciszyłem się jakbym był psem. W nawiasie mówiąc, nie powiedział tego w odpowiednim tonie. Wolałem już nie wchodzić z nim w konwersacje, Weza miał jednak inny pomysł.
—To było głupie z twojej strony. Przeproś go.
—A co ja? Jakieś dziecko w przedszkolu? Jeśli nie potrafi tego znieść powinien popracować nad kondycją psychiczną.
—Mateusz.
—Z resztą to on zaczął, niech mnie przeprosi. Od samego początku mówiłem że będzie tylko wrzodem w dupie jeśli go weźmiemy i...
—Mateusz! Wystarczy!— Auto zjechało powoli na pobocze, zaraz obok sklepu.
Sam w sumie jeszcze bym coś dokupił, więc szybko wysiadłem z auta i zacząłem kierować się w stronę najbliższej cywilizacji (nie mówię tu o bandzie tych kretynów).
Za mną wysiedli oboje z starszych chłopów, nadal coś do siebie gaworząc. Nie czułem się jakoś bardzo urażony, mam wyjebane w zdanie innych. Jego sprawa co o mnie myśli. Nauczyłem się tak jakoś żyć przez 9 lat na YouTube, naprawdę, uważam to za grube nic w porównaniu do niektórych wiadomości od niektórych ludzi na dm'ach.
No, do pewnego momentu.
—Szymon! Choć tu, na sekundę!—Weza wykrzyczał, na co ja gwałtownie się zatrzymałem —przeproście siebie na wzajem.
—Chyba śnisz. Ta świnia na ani jedno słowo pozytywne ode mnie nie zasługuje!—wleciałem, dopiero teraz czując cokolwiek oprócz obojętności.
—Przypomnieć ci 2022? Kto od kogo podpierdalał każdy możliwy internetowy ruch, co, kurwiu?!—splunął na mnie, co BARDZO nie przypadło mi do gustu.I well...
Możliwe, że kompletnie przypadkowo...
Ręka mi się omsknęła.
I pierdolnąłem Mateusza Gajewskiego w mordę.