AKT 3: ★1★

42 6 4
                                    

W domu grał telewizor, zagłuszając nieprzyjemne odgłosy śpiącego Maksa. Siedzieliśmy z Mateuszem pod kocem, jedząc chrupki i oglądając jakiś tani, bezbeczny romans. Widziałem za oknem jedynie tańczące z sobą korony drzew, splatające się z sobą w całość, i spadające z nich liście, które barwiły na zielono brukową ziemię. Widziałem latające w powietrzu robaki, które przylegały do lamp i zapalonych okien w blokach, słychać było śpiew świerszczy oraz podmuch wiatru, który podsycał rosnącą w okół nocną atmosferę.
Oparłem niepewnie głowe na poduszce którą wcześniej przyniosłem z pokoju, i otuliłem się głębiej kocem. Podmuch ciepła, który powodował był dla mnie oszałamiająco przyjemny. Skupiłem swoją uwagę na filmie.
Elek wyglądał na dziwnie ucieszonego moim towarzystwem, bo czasami jego wzrok opuszczał telewizję, zamiast tego skierowany na mnie. Często w ciszy po prostu gapiliśmy się na siebie głupio, a serce zaczynało mi z jakiegoś powodu walić w klatce piersiowej, co w miarę możliwości starałem się ignorować dla swojego własnego dobra. Na stole leżały przekąski takie jak chipsy, żelki, czekolada i inne niezdrowe gówno które kupił nam Maks; była tam również woda oraz kubek z herbatą dla mnie i blondyna. Czułem jak spięcie pomiędzy nami rośnie, więc w końcu stwierdziłem że rozpocznę rozmowę.

—Ostatnio miewam sny— mówię, moja ręka bawi się pilotem. Mateusz spojrzał na mnie niepewnie, unosząc jedną z swoich brwi do góry.
—Jakie?
—Koszmary— mój głos stał się cichszy, a oczy zaczęły błądzić po pokoju— Tak w zasadzie to... Nie pamiętam z nich wiele, i nie wiem w ogóle jak je opisać. Wiem jedynie że no...
Wszystko nagle ucichło, a ja zacząłem mieć wielką ochotę po prostu schowania się pod kocem przed całym światem. Jestem prawie pewien, że zabrzmiałem wtedy jak przerażone dziecko które myśli że ma potwora pod łóżkiem, co jak na 27 letniego mężczyznę wyglądało przezabawnie. Elek za to uśmiechnął się, wzrokiem który starał się mnie pocieszyć.
—Mów.
Biorę głęboki wdech.
—Budzę się za każdym razem gdy słyszę strzał, a od razu gdy wstaje, wszystko mnie boli i... No nie wiem—  Złapałem za garść winogron, które stały na małej szafce nocnej. Wziąłem jedno z nich, przewracając je między swoimi palcami jakby grały one w piłkę. Ugryzłem niepewnie owoc, kwaśny smak rozprzestrzenił się po ściankach moich ust —raz przez to dostałem jakiegoś pierdolonego ataku paniki, obudziłem tym gościa z mojego pokoju.
Zaśmiałem się, a mój głos był zaschnięty i obolały. Nie lubiłem o tym mowić. Często gdy sen wybudzał mnie, nie spałem potem całą noc, chodząc po korytarzach szpitala i oglądając te wszystkie schizofreniczne obrazy.
—Kiedy się to zaczęło?
Spojrzałem mu znowu w oczy.
—Nie wiem, chyba tej nocy gdy Colin przywiózł mi do szpitala koc w myszkę Miki. Zacząłem się czuć tak jakbym... Kurwa, nie wiem, był w niebezpieczeństwie, choć realnie wiem że pewnie nic mi nie grozi. Nie wiem, po prostu... Możliwe że mam tego dosyć.
Elek tylko skinął głową, jego palce wystukiwały nieznaną mi melodie. Powietrze było gęste, a dystans między nami mimowolnie zmniejszył się.
—Chcesz się przytulić?
—...Ta.

________________

1:23
Colin Tueur
Śpisz kochanie?

Mój szef przytrzymał mnie dłużej w pracy, przepraszam że wcześniej nie pisałem.

Wiesz, tak sobie myślałem...

Chce cię zapoznać z moim ojczymem.

Prowadzi niewielkie studio tatuażu w Wrocławiu.

Będziesz chciał się ze mną wybrać?

Przepraszam jesli cię budzę.

Kocham cię.

2:11
Szymon Chuck
Hejka, sory że tak późno.

Wróciłem właśnie do domu, wyślę ci adres jeśli chcesz.

Jasne że będę się chciał z tobą wybrać, nie wiedziałem nawet że masz ojczyma XD

Colin Tueur
Cieszy mnie to :))

Co robisz?

Szymon Chuck
Leżę i oglądam film, tak w sumie to tyle

Jestem z Mateuszem

Colin Tueur
Z tym gościem? Po chuja?

Szymon Chuck
Zostaje u mnie do jutra na noc

He gives me comfort więc niech zostanie.

Colin Tueur
Osoba która cie pobiła daje ci komfort?

Szymon Chuck
No widzisz

Magia ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯

[CHUCKELEK]PyrkonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz